Stanisław Chyczyński – OCZY „WRZEŚNIOWYCH  PSÓW”

0
141

         Zbigniew Ikona – Kresowaty – jako poeta i malarz – należy do grona twórców takich jak ongiś był Stanisław Wyspiański, a dziś to grupa takich poetów jak: Jolanta Baziak, Jacek Durski, Stefan Rusin, czy Tadeusz Wyrwa – Krzyżański, zalicza się tu jeszcze kilku innych, którzy działają dwutorowo: w słowach i w obrazach. Jak to zwykle bywa w takich twórczych ilustrowana grafikami wrocławskiego artysty.

W takich przypadkach trzeba mówić o ewentualnym zintegrowaniu literatury z plastyką, gdyż ożywia je ta sama (autorska) wyobraźnia. Być może twórczość Kresowatego ( 9 zbiorów wierszy oraz 2 książek publicystycznych: „rozmów artystycznych” z wybitnymi koryfeuszami Kultury Sztuki i Nauki oraz zredagowany autorsko Almanach Twórców Ziemi Strzegomskiej i Regionu), jest tutaj najlepszym przykładem, ponieważ charakter jego wierszy ściśle odzwierciedla aurę jego: rysunków i portretów oraz pisanych ikon ( patrz strona internetowa artysty). Jako się czasem pisze o książkach, które wyszły, to jednak chodzą czasem za nami to ten tomik po raz kolejny przekonuje mnie o tym jako nowy tomik pt. „Jeszcze mrużą oczy wczesne wrześniowe psy”, jak zwykle

                    (…)
                    zdjęty surrealistyczny obraz
                    ze znaczeń ja pożywiam się
                    teraz snem (…)
                                                („ zrozum synu NIGDY”)

       Oto słowa wprawdzie wyrwane z kontekstu. Ale dobrze oddające specyfikę liryk Kresowatego. W sposób metaforyczny i po części dosłowny. Jego wiersze i rysunki, utrzymane w duchu surrealizmu, na równi tchną subtelną onirycznością. Nagromadzenie odległych skojarzeniowo rekwizytów wywołuje wrażenie gorączkowej pracy wyobraźni nawet podczas snu. Dlatego poezja i plastyka autora tomu wcześniejszego o którym pisano, jak Nagórska „Nie opóźniać spojrzenia” dają się różnie odczytywać podczas kolejnych z nimi spotkań – niemal w zależności od pory dnia lub pory roku. Przy czym odbiorca nigdy nie zyskuje pewności, czy poszedł za tropem myśli nadawcy.
   „Jeszcze mrużą oczy wczesne wrześniowe psy” – tytuł faktycznie intrygujący, ale daremnie by szukać w zestawie niemal stu utworów tytułowego wiersza.

Jedynie podobne, zdublowane wyrażenie spotykamy w motcie do wierszy „stał się bełkotem świat” i „Siekierezada”, traktujących o tragedii z 11-go września 2001 roku za oceanem. Marzeniem Steda był spokój, bez ujadania psów, kiedy nocą szedł przez obcą wieś. Jakie może być „kynologiczne” marzenie
Ikony – Kresowatego? – Artysta nie mówi o tym wprost, chociaż pies to zwierzę, które regularnie pojawia się w jego wierszach. Już to jako smutny zezwłok przy drodze (wiersz „tren dla psa”), już to jako kamienna rzeźba („psy na fontannie II”), już to jako stróż cudzych włości („węch”), już to jako wymowne porównanie („kundel”). Pomijam „psią gwiazdę”, w której po prostu chodzi o Syriusza jak u Morsztyna. Ciekawe, że psy u Kresowatego mają najczęściej „anielskie oczy” (por. na str. 44, 51, 63). Dotyczy to zapewne, jak mniemam, również oczu „wczesnych wrześniowych psów” ( w tym wypadku powinny to być oczy anioła zagłady). Skoro pies może mieć „oczy anioła”, to porównanie człowieka tutaj do czworonoga nie ma obelżywego wydźwięku (por. wiersz „na autostradzie psi człowieku”).
         Niewykluczone, że ostatni uczeń profesora Gepperta, w dawnym mieszkaniu twórcy „Kartoteki”, hołubi jakiegoś brytana o wdzięcznym imieniu Rambo lub Cezar(?). To by wiele wyjaśniało…A jest taka fotografia pomieszczona przy notce tomiku „Nie opóźniać spojrzenia”, gdzie poeta siedzi przy swoim biurku z jakimś wilczurem Jako doświadczony poeta i rysownik „Zbig Ikona” – Kresowaty także malarz portrecista i ikonopisarz a tutaj od kantyków, kojarzy mi się, co ciekawe,  także ze św. Janem Chrzcicielem, nawet z wyglądu, czyli Babtystą – co znaczy Chrzcicielem, który kiedyś przyszedł prostować ścieżki, czy też je przecierać i naznaczać Zbawcę… Do dziś słychać głos wołającego na pustyni. Z wierszy Kresowatego też słychać ostrzegawcze nawoływanie: „nadciąga czas komety” (s. 24). Jak wiadomo (choćby z obrazów Artura Grottgera) kometa przed wiekami była zwiastunem wielkich nieszczęść albo rewolucji. Można je przeczuć proroczo już dzisiaj, albowiem „zapach uryny/ unosi się aż za oceany” (s. 71). A skąd? z Talibanii – jak to nazywa pomysłowo autor (ibidem). Czyżby miała się spełnić  straszna przepowiednia królowej Saby, że zagłada przyjdzie ze Wschodu? – Zewnętrzne zagrożenie to jedno, a sprawa wewnętrznego rozkładu to drugie. Artysta, dla którego chrześcijański symbol, krzyż – jest „znakiem dodawania/ dobra do zła” (s. 107) lub „dodawaniem ziemi do nieba” (s. 96), doskonale wie, że zachodnia cywilizację toczą schorzenia samorodne, autogenne, ponowoczesne („ – giną znaczenia/ na odnowę zawsze wojna?”, ibidem). Dlatego o sobie pisze z przekąsem:

     właściwie łażę po śmietnikach prawd
     zbieram i głaskam kalectwo świątków
     węszę na starych targowiskach
     (…)
                ( „kundel”)

       Poeta o inklinacjach do metafizyki musi mieć swoiście rozwiniętą samoświadomość i pewnego rodzaju samotność, może nawet pielęgnować w sobie poczucie nadzwyczajnej misji, dlatego dodaje gdzie indziej: „oto ja klin wbity/ w punkt 0” (s. 15). Orędownik, wierny fundamentalnym wartościom i wcześniej dokonanym wyborem światopoglądowym (Dostojewski; między Bogiem a prawdą), podąża po przodu i wzwyż:

        idę i ja chętny Jakub jak po schodach
        jak po zastygłych falach morskich drabin
        A pierścień zaciska się wokół dżzy
        a moje źródła pęcznieją gdy staję
        na już Górze – (…)
                                                   ( „Horyzont(?)”)

         Od strony formalnej, kompozycyjnej, wiersze Zbigniewa Ikony – Kresowatego są dość skomplikowane: Łamane wersety… Liczne wtrącenia, aluzje, cytaty, metafory, eksperymenty słowne (np. z łącznikami) zwiększają ich polisemię.

Pewna predylekcja autora do mnożenia różnych asocjacji i dodatków może nawet przytłaczać neurastenicznego czytelnika myślowo oraz wzbudzać poczucie zagubienia w motywach i wątkach, w osobach i sprawach, w apelach i przesłaniach… Dużo tu kłopotu myślowego, co zresztą jak się domyślam poczynił autor świadomie. Dlatego ja osobiście wolę oszczędne w słowa, krótsze, klarowne teksty, których wzorową egzemplifikacją pozostaje kontrowersyjne w wymowie:

 „Ważenie życia – II”. W pozostałych wyszukuję sobie szczególnie celne spostrzeżenia w rodzaju: „ co roku mroźniejszy czas/ bo ciepło coraz droższe/na nasze Betlejem” (s. 29). Jakie to współczesne! – W tym sensie jestem poszukiwaczem pereł. Gdybym był takim upierdliwym Momusem, powiedziałbym z przekąsem „reszta jest tylko/ mrokiem” (z wiersza poety s. 14).Tak jak cała poezja. Żartowałem, żartowałem! – sam niekiedy lubię mroczność, splątanie, ciemnię… i zagadkowość.

———————————————————————————————————
Zbigniew Kresowaty – „Jeszcze mrużą oczy wczesne wrześniowe psy”, Wydawnictwo MINIATURA, Kraków, s. 174 , rysunki i opracowanie zbioru autor.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko