Spośród rodzajów literackich obecnie praktykowanych najmniej wyrazista jest z pewnością liryka. Od wielu dziesięcioleci przeżywa na całym świecie głęboki kryzys tożsamości, który dramatycznie odbija się na jej recepcji, co skutkuje stałym spadkiem popularności i katastrofą komercyjną. Od dawna truizmem jest, że poezja tworzona przez literatów i przeznaczona do czytania nie sprzedaje się, a jej publiczne prezentacje nie wywołują zainteresowania poza wąskim gronem autorów. Funkcje społeczne i estetyczne poezji przejęły gatunki i środowiska muzyczne, a poetami naszych czasów odnoszącymi sukcesy stali się piosenkarze, raperzy i hip-hopowcy.
Podstawową przyczyną takiego stanu rzeczy wydaje się utrata przez poezję tworzoną przez pisarzy cech gatunkowych, odróżniających lirykę od innych rodzajów literatury. W większości dzisiejszej produkcji uznawanej za poezję stopień przetworzenia języka naturalnego jest niewielki. Od kilku pokoleń liryka posługuje się w zasadzie językiem epiki i dramatu, a konsekwencją tego zjawiska jest całkowite zatarcie się granic między rodzajami literackimi ze szkodą dla liryki, bowiem to ona, a nie pozostałe rodzaje, wierne swym dotychczasowym cechom i funkcjom, traci swą tożsamość, w rezultacie tego procesu zaś, jej recepcja społeczna jest znikoma.
W obliczu opisywanego zjawiska szczególne uznanie należy się autorom, którzy tworząc krótkie formy literackie starają się świadomie kształtować warsztat i rozróżniać je pomiędzy poezją i gatunkami epickimi. Bez względu na ocenę znaczenia ich dzieł i ogólnej wartości estetycznej, pisarze świadomi cech językowych i strukturalnych charakterystycznych dla różnych rodzajów literackich i umiejący rzetelnie rozróżniać je we własnej twórczości, zasługują na uznanie. Wyróżniają się bowiem z licznego tłumu miniaturzystów – twórców mini-nowel, mini-esejów i mini-monologów, uważających się za poetów i za takowych uważanych.
Dwa przykłady takich właśnie autorów chciałbym zilustrować przy pomocy kilku miniatur opublikowanych w dwóch książkach wydanych w ostatnich latach. Traf zrządził, że obydwaj należą do Stowarzyszenia Autorów Polskich i od lat wykazują się aktywnością w zarządzaniu tą organizacją. Wieloletni prezes Rady Głównej SAP Eugeniusz Orłow, pisarz wyróżniający się niezwykłą płodnością, wśród swych licznych publikacji książkowych opublikował niedawno książkę pod tytułem Upadły anioł, zawierającą dwa zbiory miniatur zapisanych zwartym tekstem i skomponowanych w podobny sposób. Jednemu nadał tytuł Eseje, drugiemu zaś Liryki. Ten wybór świadczy wymownie o świadomości niejednolitej, „hybrydowej” natury miniatur, które zdecydowana większość autorów zwykła nazywać „poezją” lub „wierszami” i podkreślać to przekonanie formą graficzną zapisu, która na ogół nie znajduje uzasadnienia w strukturalnej i semantycznej formie utworu, ani języku stanowiącym jego tworzywo.
Niewątpliwą zasługą Orłowa jest sprzeniewierzenie się temu zwyczajowi, rozpowszechnionemu od kilku dobrych dekad, który, śmiem twierdzić, przyczynił się do utraty przez lirykę tożsamości i zagubieniu tego rodzaju literackiego w morzu utworów o charakterze zdecydowanie epickim lub dramatycznym, zapisywanych w postaci wierszowanej i prezentowanych jako poezje. Autor z właściwym sobie przekąsem i odcieniem ironii nazwał dwa zbiory utworów napisanych w jednakowej konwencji „esejami” i „lirykami”, wskazując niedwuznacznie, że granica między rodzajami literackimi jest płynna i często się zaciera. Jednakże utrzymał formę zwartego tekstu i nie próbował „sprzedawać” niejednorodnych gatunkowo miniatur o dominującym ładunku eseistycznym jako „wierszy” lub „poezji”. Chwała mu za szczerość i uczciwość wobec siebie i czytelników.
Z „esejami” i „lirykami” Orłowa chciałbym skonfrontować miniatury śląskiego poety Ryszarda Grajka. Celowo tak właśnie nazwałem tego bardzo aktywnego literata z Czechowic Dziedzic, organizatora dorocznych Festiwali Poezji Słowiańskiej. Grajek bowiem, tworząc miniatury liryczne, posługuje się rzeczywiście ze świadomością i konsekwencją typowo lirycznym tworzywem językowym i strukturalnym. Utwory opublikowane w niewielkim zbiorze jeszcze nie plon, ilustrowane efektownymi grafikami Agnieszki Nowińskiej, są bardzo oszczędne w elementy o charakterze akustycznym, stanowiące główny wyróżnik liryki tradycyjnej. Ich rytm jest nieregularny, ozdobników wywołujących efekty dźwiękowe jest bardzo niewiele. Niemniej, podejście do języka i struktury jest na wskroś liryczne, zarówno od strony gramatycznej, jak i semantycznej. Frazy są złamane, język bardzo skrótowy i syntetyczny, znaczenie leksemów, często izolowanych z naturalnej struktury gramatycznej wypowiedzi, jest wyeksponowane w sposób nadający im znaczną autonomię.
Grajek nie jest poetą „śpiewającym”, jego liryka nie opiera się na cechach akustycznych, eksponowanych przez gatunki muzyczne, stanowiące w naszych czasach ostoję poezji. Jest to wszakże poezja par excellence, a o jej niewątpliwej przynależności do liryki stanowi podejście do języka, świadomość, że to właśnie tworzywo językowe odróżnia lirykę od pozostałych rodzajów wypowiedzi literackiej. Tu, w tekście publicystycznym, nie zamierzam zanudzać Czytelników analizą strukturalną utworów, właściwą akademickiemu literaturoznawstwu. Zamiast tego wolę oddać głos samym autorom i z całego serca polecam Państwu uważną lekturę kilku poniższych krótkich tekstów, które zestawione obok siebie pozwolą nawet słabo zorientowanemu w zagadnieniach filologicznych czytelnikowi łatwo odróżnić język poezji od języka eseju oraz form narracyjnych.
Paweł Krupka
Eugeniusz Orłow
Esej o odejściu (ze zbioru Eseje)
Odnalazłem w sobie zagubioną uliczkę pamięci. Miasto liliputów i Guliwera, którego czas oddalił w czasie.
Odnalazłem schody, po których schodziłem coraz głębiej przez pamięć. Przechodziłem przez miasta już dawno wymarłe, opuszczone. Obdarte ze wspomnień. Pochyliłem się nad zwłokami niedawnych bohaterów łudząc się, że uda się coś z nich wydobyć.
Obudziłem się na początku snu tkwiąc jeszcze w przeszłości, lecz już biegnąc wciąż naprzód i naprzód.
Nie mogłem jednak tej uliczki znaleźć. Zagubiła się w sobie, a ślad po niej był tylko śladem po śladzie.
Rzecz o jasności (ze zbioru Liryki)
Gdy się budzimy, wysypujemy z naszego snu marzenia pragnąc, aby uległy urealnieniu. Piękny to sen, który się sprawdza. Zły, strząsany z powiek, marzę, aby odpłynął w nierealną dal na łodzi zapomnienia.
Udowodniono, że sny są kalejdoskopem naszych przeżyć. Święcie w nie wierzymy, naginając postępowanie tak, aby uległy urealnieniu.
Budzimy się rankiem marząc, aby sen nie wrócił już więcej, gdyż trudno jest wracać po drabinie czasu z krainy snu do krainy dnia.
Ryszard Grajek
która miłość piękna
co na skrzydłach motyla odleciała
co o kolce jeża zaczepiła
czy ta
co mimo wszystko
która miłość piękna
ta nieszczęśliwa
ta co mgnieniem była
czy która wraca
świeci
odeszłaś
twój zapach
twój obraz
zawsze wiatr
przypomina piękne
bo smutne
lato wspomnieniem
dotyku spełnieniem
drzewo rośnie
w śniegu
pory kolory ten świat
a dzwoneczki dzwonią
biel nas wycisza
puch pieści korzenie
w dal patrzymy za
pierwszy ptak kwili
wszystko w tej chwili
i księżyc
księżyc ciekawy