wczorajsze kroki policzyłem gwiazdami
umierając rano na przekór zniewoleniu
i woda z nas wypłynęła puściwszy więzy
struchlały wszelkie plony płonąc supernowym
powietrzem
usiadłem w cieniu rachunku sumienia lecz nie znalazłem
żadnych słów czy myśli
opadły sznury i pachniały nowym dniem podarowanym wciąż
tej samej gonitwie za uciekającym
horyzontem
co będzie po nas zawołałem niebu prosto w twarz
niebo skrzywiło się a grymas odparł
wczorajsze kroki mierzy się w liczbach bezwzględnych
każdego powrotu i wszystkich ucieczek
w zapasowy klucz
gdyż ten co miałeś, ten dziecinny, z domu przeszłości
nie pasuje
do kontekstu
siadłem cicho –
czyli odejdziemy, a
nomadycznie skażeni
następcy też się oddalą
poskromieni
grzechem ojców
zaprogramowanym na wpisanie się w klucz świata
i wspólnego
Lapidarium
Gliwice, 25 maja 2022
Dobre, bardzo dobre…..