Wyspy
Wszystkie wyspy z dzieciństwa nie są większe od
dziesięciogroszówki
podróżują z nami ciągle zasłuchane we własny oddech
od czasu do czasu znajdujesz je w kieszeni pełnej rupieci
lub na strychu nieba wysuwają swoje przezroczyste głowy
z czyjegoś serca i w niepokoju odmierzają twój puls
to ja krzyczą głosem zapomnianych barw
twoja pierwsza miłość właśnie umarłam
między tym i tamtym odgadnij mnie dotknij szeptem krwi
albo odejdź niech noc zaśnie na twoich wargach
na odległych bagnach zapalają się ogniki niepamięci
być może tam utopiłeś swoje nieszczęścia
ciągle odległy
poraniony w ogniu biegniesz jestem zatem twoim oddechem
popatrz jak nierówno wymijamy rosnące przy drogach paprocie
w ich cieniu kryją się pragnienia
mieszkają w malutkich kopertach
otwierasz je
czytasz
istnieją w nas opuszczone wyspy
mieszkają na oceanach obojętnie odległych
na morzach zupełnie nieznanych
pod niebem żalu wyrzeczeń i pretensji
wśród snów nabrzmiałych od nadziei
pękających z płaczem jak dojrzałe kasztany
Jak to zwykle u Ciebie! Znakomity, do zaczytania się i zamyślenia WIERSZ!
Z.Marek Piechocki
Wspaniały wiersz
Bardzo dobry wiersz. Szkoda, ze nie mamy czasu czytac wszystkiego na biezaco. Pozdrawiam serdecznie!