Tomasz Miłkowski – BYK

0
93
Fot. Stanisław Jendroska/teatragalkeria Studio

Kiedy emocje wzbierają, a tych w tym spektaklu nie brakuje, przygasa światło i z królującej w scenografii PRL-owskiej meblościanki dobywa się pulsujące światło, a z offu dobiega posapywanie i porykiwanie byka. Uwięziony w przestrzeni między stołem, łóżkiem drzwiami do toalety i meblościanką, uwięziony w rodzinnej biografii mężczyzna przypomina osaczone. Miota się po zagraconym mieszkaniu jak byk raniony przez pikadora. Jeszcze groźny, ale krwawi.

Jego życie legło w gruzach. Paparazzi przyłapali do na narkotykowej libacji, a to oznacza koniec kariery, zerwanie więzi towarzyskich, upadek. Koniec z rządzeniem w ważnej śląskiej instytucji, koniec z wpływową pozycją, katastrofa. Na razie jednak byk się broni, Robert Talarczyk grający Roberta Mamoka grzebie w przeszłości, zmaga się z własnymi słabościami, rozlicza z cieniem opy – dominującego dziadka, który wprowadzał go w świat i był mu przez lata wyrocznią. Mocno poraniony byk jeszcze dycha, jeszcze się próbuje ogarnąć, wywrzaskuje swoją nienawiść, swoje nagromadzone pretensje do świata, do rodziny, do Polski, do siebie także.

Mamok to nie jest sympatyczny gość, trudno byłoby się z nim zaprzyjaźnić. Składa się z samych kompleksów, agresji, niechęci, zaborczości i wpojonego męskiego szowinizmu. Potrafi jednak być układny, przymilny, aby zadowolić kogoś, na kim mu zależy. Ale potrafi być brutalny, chamski, zaborczy, nieznośny. Jest bystry, piekielnie, inteligenty, a jednocześnie, jak sam o sobie powie „Taki stary, a taki głupi”. Mamok rachuje się ze sobą, ze swoim skłamanym życiem, ze śląskością i polskością pełen gniewu, rozpaczy i bólu. Rachuje się w wyimaginowanej rozprawie z opą i czuje, jak świat usuwa się mu spod stóp.

Szczepan Twardoch daleki jest od rozgrzeszania swego bohatera, dawania mu alibi, bo życie go nie rozpieszczało, rodzina chowała w surowych karbach, strzegąc dostępu do prawdy, a naznaczenie śląskością było rodzajem stygmatu, który nie ułatwiał awansu ani nie przysparzał przyjaciół. Tu nie chodzi o żadne katharsis ani przebaczenie. Nie chodzi też o zamknięcie rachunków. To raczej otwarcie z wielkim hukiem pokrywy zaciskanej nad garnkiem z wrzącą wodą. Musi się ulać. Gorzko a niekiedy szyderczo, kiedy Mamok pokpiwa sobie ze stołecznych elit, ich nadętych pretensji, wyobrażeń o sobie i demonstrowanej wyższości. Ale też bez litości dla siebie. Dlatego ten rachunek sumienia nie może się dla niego zakończyć dobrze.

Świetna robota literacka, precyzyjna dramaturgia, majsterska robota aktorska. Twardoch i Talarczyk wyrychtowali teatr jednego aktora, który długo będzie się pamiętać – jak cięcie skalpelem w najbardziej palący wrzód w niewymownym miejscu.

Tomasz Miłkowski

BYK Szczepana Twardocha, reżyseria, Robert Talarczyk, Szczepan Twardoch, wykonanie Robert Talarczyk. Scenografia Marcel Sławiński, muzyka Aleksander Nowak, kierowniczka produkcji Justyna Pankiewicz, teatrgaleria Studio, premiera 19 marca 2022.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko