W 2010 roku w lubelskim wydawnictwie Format, ukazała się moja książka tłumaczeniowa Zespoły architektoniczne ukraińskiej emigracyjnej poetki i malarki Emmy Andijewskiej. Jej promocja odbyła się we wrześniu 2010 roku w siedzibie Ukraińskiego Wolnego Uniwersytetu w Monachium, przy udziale niemiecko-ukraińskiej publiczności, w trzech językach niemieckim, ukraińskim i polskim. Za oknami szumiała wartka rzeka Izara. By prezentacji nadać szczególnej wagi, padły wówczas ważne słowa, że Monachium, zawsze było przyjazne tak polskiej jak ukraińskiej emigracji. Czytałem swoje tłumaczenia po polsku, pani Emma po ukraińsku, a z sali domagano się krótkiego streszczenia utworów po niemiecku. To była prawdziwa wielojęzyczna prezentacja, na granicy poezji i słowa. Następnego dnia, w Starej Pinakotece, długo staliśmy z poetką przed monumentalnym dziełem El Greco „El expolio” („Obnażanie z szat”) i rozmawialiśmy o ekspresji w słowie i malarstwie. To była niezapomniana chwila towarzysząca polskim tłumaczeniom wierszy tej wybitnej poetki ukraińskiej, którą los powojennej rzeczywistości zagnał z Doniecka do Monachium. Moje tłumaczenia wysoko oceniła Agnieszka Kowaluk – wybitna tłumaczka literatury niemieckiej mieszkająca w Monachium. Tłumaczyła ona trudną prozę Elfriede Jelinek Dzieci umarłych (Die Kinder der Toten), Reinbek 1995; wydanie polskie: W.A.B., (Warszawa 2009).
Moje tłumaczenia w tomie Zespoły architektoniczne, były wówczas w 2010 roku pierwszym tak obszernym tematycznym wyborem utworów Andijewskiej. Były to w większości jej słynne sonety. Tytuł pochodził od tomu poetki Architekturni ansambli („Архітектурні ансамблі”, Monachium 1989), jednakże treść książki pozostawała moim wyborem jej utworów z całego dorobku literackiego. Była także książką do której poetka, jako wybitna malarka surrealistyczna, sama zaproponowała własną szatę graficzną. Jej projekt obejmował okładkę, strony tytułowe oraz ilustracje. Zaproponowany do książce tłumaczeniowej projekt graficzny Zespołów architektonicznych trafił do zbiorów muzealnych Charlotte (Lotte) Zander (1930-1914) w Bönnigheim. Emma Andijewska nie znając języka polskiego, zaakceptowała mój wybór i na prywatnym spotkaniu w kawiarni nieopodal katedry Marienkirche w Monachium, starała się czytać na głos moje tłumaczenia. Język polski nie nastręczał jej kłopotu, bowiem biegle, oprócz ukraińskiego i rosyjskiego władała językiem niemieckim, angielskim i francuskim. Jak powiedziała na prezentacji, z językiem polskim zetknęła się w swoim życiu dwa razy. Po raz pierwszy, przelotnie pod koniec 1943 roku, gdy wraz z matką i bratem była uciekinierką przed frontem rosyjsko-niemieckim i jechała z Kijowa ostatnim składem pociągu przez Kowel, Lublin, Warszawę i Poznań do Berlina. Pociąg ten na krótko zatrzymywał się na niektórych wybranych stacjach i wówczas uciekinierzy z Ukrainy mogli zaopatrywać się w wodę, lub kupić coś do zjedzenia. W 1945 roku poetka była świadkiem wejścia wojsk radzieckich do zrujnowanego Berlina i upadku nazistowskiej ideologii. Przed zgwałceniem – jak wówczas powiedziała, przez grupę żołnierzy rosyjskich, plądrujących puste zrujnowane mieszkanie, gdzie się schroniła, obroniła ją znajomość języka rosyjskiego i ucieczka. Drugie jej spotkanie z językiem polskim, odbyło się w latach sześćdziesiątych, w rozgłośni radiowej Wolna Europa, gdzie pracowała jak redaktor i lektor. Obie redakcje polska i ukraińska sąsiadowały ze sobą. Nawiązały się wówczas trwałe przyjaźnie, dokonywała się wymiana doświadczeń redaktorskich, niwelowały się zaszłości historyczne.
Emma Andijewska ze swoją twórczością umiejscawia się w gronie najwybitniejszych ukraińskich autorów drugiej połowy XX wieku. Jej miejsce w literaturze ukraińskiej ze względu na emigracyjne losy wyróżnia poszukiwanie własnego stylu, wrażliwość językowa i nostalgia za utraconą Ukrainą. Ważne miejsce zajmuje także tradycja rodzinnej gleby Donbasu i Doniecka, dająca duchowe odrodzenie, nawet na bezkresnych pustkowiach obczyzny. Emma Andijewska urodziła się 19 marca 1931 roku w Doniecku (wówczas Stalino), w rodzinie Iwana i Emilii Andijewskich. Na przełomie lat 1936/37 mieszkała wraz z rodzicami w Wyszhorodzie nad Dnieprem gdzie zetknęła się z ukraińskim folklorem oraz sposobem życia na wsi. Wojnę spędziła w Kijowie, w 1943 roku jako dwunastoletnia dziewczynka wraz z matką i bratem znalazła się w Niemczech. Od 1957 roku przebywała w Nowym Jorku. Na emigracji w USA zetknęła się z poetami „Grupy Nowojorskiej”, do której należała. Wówczas drukowała się w „Nowych Poezjach” – roczniku grupy oraz ich antologiach „Koordynaty” (Nowy Jork 1969), i „Poza tradycje” (Toronto-Kijów-Edmonton 1993). Utrzymywała literackie kontakty z członkami grupy Bohdanem Bojczukiem, Jurijem Tarnawskim, Bohdanem Tymiszem Rubczakiem, Wirą Wowk, Patrycją Kyłyną i Żenią Wasylkiwską. Po kilkuletnim pobycie w Nowym Jorku wróciła wraz z mężem Iwanem Koszeliwcem do Europy, gdzie w Monachium Koszeliweć był redaktorem naczelnym ukraińskiego miesięcznika „Suczasnist’”. Natomiast ona podjęła pracę w ukraińskiej redakcji Radia Wolna Europa (ukraińska nazwa Radio „Svoboda”), pod pseudonimem Hałyna Hordijenko. Jej charakterystyczny aksamitny głos, wyróżniający się czystością języka ukraińskiego, w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, był bezskutecznie zagłuszany przez sowieckie stacje na Ukrainie.
Emma Andijewska debiutowała jako poetka w 1949 roku w „Ukrajińskych Wistiach” (Nowy Ulm). Drukowała się w prasie emigracyjnej w USA, w roczniku literackim „Grupy Nowojorskiej” „Nowe Poezje” (Nowy Jork, 1959 – 1971), almanachu „Słowo” – nieregularnym periodyku Związku Ukraińskich Pisarzy „Słowo” – organizacji pisarskiej na emigracji, której była członkiem od 1957 roku.. Ważne miejsce posiadała także w miesięczniku „Suczasnist’”, kwartalniku „Swito-wyd” (Kijów-Nowy Jork, 1991 – 1999), oraz antologiach i czasopismach literackich wychodzących na emigracji. W 1951 roku ukazał się jej debiutancki tomik wierszy „Poezje”, który sprawił ożywioną dyskusję nad twórczością poetki. Wówczas to Wołodymyr Derżawyn napisał, że debiut Emmy Andijewskiej, można porównać do początkowej twórczości Pawła Tyczyny i Arthura Rimbauda. W jej wczesnej poezji, główna uwaga skupiała się nie na przeżyciach osobistych, a na sposobie ich wyrażania. Była to bowiem narracja widzenia siebie, jakby z boku. Stąd jej poezja stawała się czymś w rodzaju surrealistycznej wizji. Poetka ukazywała percepcję wewnętrzną swojej filozofii życiowej, poprzez obrazy z pogranicza fantazji, jawy oraz marzeń sennych. Odsunięte od racjonalizmu obrazy poetyckie łączyła z prowokacją intelektualną. Oto przykład w sonecie Szalki wag:
Szalki bez ruchu, ale świat rozdrgany.
Istnienie się rozlewa – według starej miary.
Obok przepaści – wszędzie – spory ducha.
Z odległych gwiazd – tunika jeźdźcy.
Ruch jeden – i – ręką – duchotę
Nad parkanami, gdzie – nóż – nowy krytyk,
Z pod pokrywek – codzienność – gęstą – parą –
I serce murem – ścieżką – przez chitynę,
Choć – na rozdrożu – fajkę – zaginiony,
Który – wybiera – płeć, pieróg, ojczyznę,
I zimne ognie – mroku grzywy,
I który – popiół – pępowinę – promień,
Sam sobie – czółnem, wzorem, przewoźnikiem, –
Bo sens istnienia – w szalkach wag?
Emma Andijewska Zespoły architektoniczne, wiersz: Szalki wag (st. 63)
Emma Andijewska wyznawała pogląd, że twórca nie powinien być biernym wobec otaczającego go świata, lecz wolnym wobec przytłaczającej go rzeczywistości. Jednakże czerpała ze świata to czym żyła jej świadomość intelektualna, była członkiem PEN Clubu, Związku Zawodowego Plastyków Niemieckich, Wolnej Akademii w Monachium, oraz Narodowego Związku Pisarzy Ukrainy. W 1984 roku została laureatką Nagrody T. i O. Antonowyczów za utwór prozatorski Powieść o ludzkim przeznaczeniu („Roman pro ludśke pryznaczennja”, 1982), Międzynarodowej Nagrody Literackiej „Triumf” w 2003 roku, nagrody czasopisma „Ji” we Lwowie. W 2004 roku pismo literackie „Kurier Krywbasu” (Krzywy Róg) ogłosiło rok 2004, rokiem Emmy Andijewskiej. W 2018 roku otrzymała najwyższą literacką nagrodę Ukrainy – Narodową Nagrodę im. Tarasa Szewczenki. O jej twórczości pisali najwybitniejsi ukraińscy krytycy literaccy Danyło Huzar-Struk, Jurij Szewelow, Iwan Fizer, Emmanuił Rais, przedstawiciele „Grupy Nowojorskiej” Bohdan Bojczuk, Bohdan Tymisz Rubczak, Marija Rewakowycz. W 2001 roku w Monachium ukazał się tomik wierszy poetki w przekładzie na język niemiecki Im Bild, ze wstępem prof. Wolfganga Länsfelda oraz fotografiami Lisy Pfahler-Scharf gdzie Emma Andijewska ukazana jest na tle jej obrazów, które obok poezji są bardzo ważne w jej twórczym dyskursie. Bowiem od 1956 roku poetka wystawiała swoje obrazy w różnych galeriach i muzeach niemieckich, w USA, Francji, a po odzyskaniu niepodległości przez Ukrainę w Kijowie, Doniecku, Lwowie, Czerniowcach, Kałuszu i Łucku. W 2002 roku na Uniwersytecie Warszawskim powstała o niej praca magisterska: Anna Łazar Analiza i interpretacja powieści Emmy Andijewskiej z uwzględnieniem elementów postmodernizmu,w której jej autorka zaproponowała porównanie elementów postmodernizmu wobec dyskursu literackiego poetki. W 2003 roku mieszkająca w USA tłumaczka Karina Bereza, podjęła próbę przekładów utworów Emmy Andijewskiej, na język polski. Jej przekłady Kupowanie demona umieszczone w rzeszowskiej „Frazie” w 2003 roku, nr 3 (41), s. 26-28, były dowodem przybliżenia polskiemu czytelnikowi twórczości wybitnej autorki ukraińskiej.
Śmiałość wypowiedzi literackich i plastycznych wyrażonych w twórczości Emmy Andijewskiej w zestawieniu z jej indywidualną wizją świata, opartą o głębokie środki semantyczne sprawia, że obie jej pasje życia, poezja i malarstwo, splatają się w jedną całość. Tematyka twórczości Emmy Andijewskiej jest rozległa, ilustrująca świadomość obranej drogi i życiowych doświadczeń. Tutaj można odnaleźć tropy patriotyczne, religijne, pochwałę surrealizmu z „potokiem świadomości” i „świeżość” odkryć semantycznych i fleksyjnych. Nie bez kozery ukraiński literaturoznawca Petro Soroka napisał: „Ukraińska literatura końca XX wieku dzieli się na… emigracyjną, krajową i Andijewską” [„Polityka i Kultura”, nr 35 (2001)]. Tym samym przez spójnik „i” wyodrębnił twórczość poetki na tle osiągnięć procesu twórczego powstającego w języku ukraińskim drugiej połowy XX wieku. Petro Soroka podkreślił, że ważną rolę w jej poezji odgrywa nurt lingwistyczny, zwłaszcza w sonetach o wielowarstwowej symbolice. Uwypuklił aspekt zachwytu światem, poszukiwanie sensów w wyrażaniu swoich emocji twórczych, komponent „chadzania własnymi ścieżkami”.
Osiągnięciem twórczym Emmy Andijewskiej było to, że do literatury ukraińskiej w drugiej połowie XX wieku przywołała sonet, jako gatunek literacki częściowo zapomniany. Przy tym nadała mu modułu kunsztownego wizjonerstwa, gdzie wprowadziła wymyśloną przez siebie kategorię „krągłego czasu”. Jak pisała, zaobserwowała tę kategorię na podstawie istnienia trójwymiarowej mistyki w antycznym świecie i we współczesności. Składały się na nią elementy erupcji wulkanów oraz tworzenie się świadomości fal kosmicznych i rozpylanie popiołów:
Dawno – wioślarze, a jeden wiosłuje –
Na tej tablicy – przez świadomość fal
I rozpylenia. Duch – dla obronności – mur
Co je połyka i wyrzuca rubin
Co uskokami, jak – wartownik but –
Na baczku co – opada i się spala
W procesie rozproszenia i zbierania,
Choć los – okrutny – z kłami jak u dzika
I oddech – który nową lepi bryłę, –
Na dnie istnienia – gdzie największy krach, –
Na serce łowi rybak nieistnienia,
I cisza – wszędzie, pęcherzyk, kolory –
Przez smutek, co – rozgałęzienie rude,
Gdzie – znowu – z mułu – ranek – wstaje.
Emma Andijewska Zespoły architektoniczne, wiersz: Zmiana współrzędnych (st. 52)
Poszukiwania twórcze poetki, zawarte w jej dziele, uwidoczniły subtelną granicę między przeżyciem osobistym, a trudnościami z jakimi styka się człowiek wobec takich wyzwań, jak niepokój wewnętrzny, strach, nienawiść, czy wojna. Takich stanów poetka doświadczyła jako emigrantka i jako obywatelka świata. Stąd burzyła ustalone normy w literaturze, odrzucała wzorce zaproponowane przez ukraińską literaturę emigracyjną i przez poetów lat 60. (szistdesiatnykiw). Uważała, że twórczość należy do indywidualnej wypowiedzi i ekspresji. Dla przykładu, swoje sonety zbudowała z 14 wersów podzielonych na 2 strofy czterowersowe i dwie trójwersowe tercyny. Ale zrywała ze ścisłym układem rymów i podziałem tematycznym. Część opisową i narrację, niekoniecznie umieszczała w pierwszych wersach, a refleksję liryczną w końcowych. Dla podkreślenia ważności narracji dodawała jeszcze jeden wers, tworząc sonety 15 wersowe. Stąd tworzyła się jasność i rozpoznawalność jej palety, z charakterystycznymi środkami stylistycznymi, wyszukanym słownictwem i rytmem wewnętrznym.
Emma Andijewska jest autorką około czterdziestu tomów poetyckich, głównie sonetów, stąd jej słowo poetyckie posiada na mapie literatury ukraińskiej własny skrawek ziemi z bardzo prywatnym pejzażem. Refleksja semantyczna utworów, zawiera ponadczasowy polifoniczny horyzont. Jej bohater liryczny czuje nieustanną potrzebę wiary w trwałość ludzkiego istnienia, mimo zagrożeń niesionych przez kataklizmy dziejowe. W twórczości poetki krzyżują się jej zainteresowania dawnymi cywilizacjami, symbolami i epokami. Wyprawom w literackie obszary słowa, towarzyszą głębokie refleksje na temat kontekstów kulturowych, a zwłaszcza świata antycznego, gdzie rytm życia wyznaczały labirynty dziejowe i tysiąclecia. Wyobraźnia literacka Emmy Andijewskiej, poprzez awangardową metaforę, łączy hiperbolicznie upersonifikowane sploty z marzeniami sennymi, świat przeszłości z elementami rzeczywistości, tworząc surrealistyczne obrazy.
Mówiąc o moich przekładach wierszy wybitnej poetki ukraińskiej, zawartych w tomie tłumaczeniowym Zespoły architektoniczne, chciałbym wyróżnić trzy utwory. Należą one do wczesnego okresu twórczego jej autorki i charakteryzują się ważnym przesłaniem filozoficznym. Mówiąc językiem obrazowym, są wizytówką poetki z jej nowojorskiego okresu, gdy spotykała się ze swoimi kolegami po piórze z „Grupy Nowojorskiej” oraz czerpała wzorce z kultury amerykańskiej. Są to utwory Anioł prapoczątku, Grunty Wszechświata, gdzie jest Stwórca i Anioł – stróż u bramy.
Anioł prapoczątku
I
Drozdy przez słomkę oglądały niebiosa.
Nieprzyzwyczajone, siatką przykryte na mokre.
Które stawało się, jeszcze nie nazwane.
Półmrok gliniasty kapał z góry.
W niepewnie – ciepłe nawarstwienie… horyzontów…
Doliny wybrzuszały się w mydlane bańki,
Potwory niestworzone ze słońca wymieszane,
Bez pysków, wyły…
Wszystko kipiało. Ciała ogniste
Nad światem jak wachlarzem powiewały.
II
Dniało po trzykroć. Gwiazdy bulgotały,
Z podmytych brzegów, płynęły choiny,
Rybom wzrastać zawadzały.
Smoktał planety wymię pełnobrzmiące –
Zarybek błyskawicy
Potop przez światy szedł.
Nowe zlewiska płynęły z ziem gliniastych
Zielona kra kaczorów przyszłych.
Płynęły zarodki mięsa światowego
Na krawędź życia w światłonośne kuźnie
Welony żab kumkały na zakrętach:
„Kto mógł by utrzymać ruch?”
Nad głowami na nieba skwerku
Siedziała dziewka, przyciskając wszechświat,
Obok niej
Siedem kolosów – gitar stało:
I szerszenie – olbrzymy, od zajęć oderwane,
Wełniane łapy na miodowych strunach.
Tęsknota biła od przedmiotów nadolbrzymich:
Dlaczego nie ma ludzi, oprócz dziewki,
I śmiechem noże płynę z piersi?
I wszystko by zapłakać, było nieporadne,
I kudłatym męczyło się bólem.
III
Na pierwszym świata planie
Stały szerszenie – anioły prapoczątku.
Z próżni sześciany światła przestawiając
Echo dudniło.
Kołysząc anteny na aniołach.
Grunty Wszechświata,
gdzie jest Stwórca
Jak przeciw wichrom, przeciw Jego woli
Szły szpaki, ich skrzydła – lata świetlne,
Z wnętrz, co otwierały się jak na urodzaj.
Szukały: kto rozkazy daje?
On wylegiwał się
W wieczności kropli
W różowej protoplazmie.
Czasami
Tym co Go szukali,
Objawiał się.
Przez porowatą korę świata
Donośnym gromem przez meduzie filtry.
Przybył
Przed ukośne oczy
Tych co są poza Nim,
Na skibkach piany, macierzanki,
Zapalał pochodne wszechświata
Lub znikał:
(Wówczas panowały niebyty przytłumione
Słońcem czerni, czuprynami deszczu –
Pękało w prapoczątkach lakowanych.
Tam gdzie tworzyło się najmniejsze,
Gdzie zalepione cukrem pępowiny
Zasnuto kokonami tęcz,
Resztkami światła,
Gdzie nie sięgają nawet ci
Co tworzą język ryb albo kogutów),
To znowu
Szumiał siebie:
Po wszechświecie, jak po lustrze wody,
Rozchodziły się kręgami podobizny Stwórcy
A On leżał
W wieczności kropli
W różowej protoplaźmie
Nietykalny.
Anioł – stróż u bramy,
którego ziemskość kusi
Dla anioła próg – góra
On nie nakręca zegarów
Nie reaguje na przyćmione szmery
Dwuskrzydły w sadach nad dyniami
Nie pragnie nawet w porze przyzwoitej,
Dostarczyć szerszeniowi nimbu
Wieczorem cienie dnia rozpruwać…
Wciąż w innych miejscach, co on lubi,
Latanie – dla aniołów innych
A on na warcie uwiązany
Nie raj dla niego lecz golgota!
Stróżuje anioł w świetle bramy,
Zamyślił się, czekają dusze:
Czy wpuści je za próg,
Czy może wzrokiem unicestwi.
Nikt nie wie jakie tu anioły,
A może jest tyranem lub natrętem
Co zamknie wieczność czopem.
A może on chodząca dobroć,
Ten zwiastun raju świetlistego.
A anioł patrzy wciąż do dołu
I myśli: tam jest raj!