Wacław Holewiński – Mebluję głowę książkami

0
123

Z tego labiryntu nie ma wyjścia

Zabawił się z polską historia Piotr Siemion. Zabawił na smutno. Bo może inaczej nie sposób?

Zebrał niezła kompanię: „Dred w spadochroniarskiej czapce, usmolony Kluge, Kleryk z jakąś blaszaną skrzynką pod pachą, Spinka pod rękę ze swoją blond Niemeczkąi zaspanym dzieciakiem. Obok Diplodok i Tubka szepczą do siebie w skrytości.” Jest jeszcze pułkownik Tyński albo raczej Szest.

Doprowadził ich gdzieś ze wschodu do miasteczka, które może się nazywać Lanzig jutro Łańsko, pojutrze Łąck albo Łancyk. Gdzieś na północnym zachodzie, rzut beretem od morza.

A w tym miasteczku przesiedleńcy, bieżeńcy ze wschodu i ci, których za chwilę nowa Polska wyrzuci do Niemiec, gdzie ich miejsce. Przemieszane języki, wyznania, oczekiwania. Już nie Niemcy, jeszcze nie Polska, dziwna enklawa w zawieszeniu, gdzie rządzi brutalna siła.

Dołożył rosyjskich jegrów, którzy z wojennej zawieruchy wracają do ojczyzny i porucznika Gamoń-Bystrego, który z wiarą neofity chce, budując lepszą Polskę, wyrównać rachunki z przeszłością. Tylko historia chichocząc stawia na jego drodze drwiące anioły.

Zamieszał w tym kotle, pokręcił chochlą. Bo ta historia to rok… powiedzmy czterdziesty szósty, czterdziesty siódmy ubiegłego wieku, a jednocześnie to teraz w jakimś wojennym anturażu.

Żołnierze Szesta, Wyklęci, ostatni obrońcy Ojczyzny, wcale nie od tego aby zabawić się z Niemeczką, Spinka, siedemnastolatka zaprawiona w wojennym rzemiośle, która broni jej całą sobą. Jest osierocone leśne dziecko, Adik, który zawoła do obu kobiet „mutti, mutti”. Jest „Imperium apostolskie” Dreda, samozwańczego porucznika, dla którego walka jest celem samym w sobie..

Są „wyzwoliciele”, obłowieni w motocykle i w co się tylko da. Jak ulał, ci którzy dziś „denazyfikują” naszego sąsiada. Pohulali w miasteczku. „Ich teraz perły i złoto. Mniejszą pamiątką też chłopu nie pogardzić. Idą główną ulicą Lanzig, oni, jegrzy, sztrafnicy. Mrowie, mrowie, mrowie. Szyby sypią się kaskadami na bruk starego świata.” Pohulali aż za bardzo. Aż do śmierci dowódcy, pułkownika Tugarina, zadźganego długim gwoździem, z wykłutym oczodołem przez naszą „świnkę blond” i porucznikiem Połkanem, który, pognany precz przez Szesta, zbrodni dokonać nie zdołał.

Jest jeszcze tajemnica Tyńskiego zamknięta w małym pudełeczku ze zdjęciem kobiety z dwójką dzieci i ta z protezą, kapitan, komendantka miasta. Ona też nie przeżyje. A on? Będzie szukał, bo pewnie, gdzieś tu ich przywlokła..

Idą przecież nie do Lanzig, idą do morza. Tam, gdzie przypłynie wysłannik. Ten, który wskaże cel. To Garda, port rybacki jest kresem wędrówki. Kresem nadziei i oszustwa.

Pomieszał Siemion. Tamten czas i współczesność. Ruskie wojsko sprzed epoki i lusterko z „obrazkiem cycatej Tally Isham”, nowoczesny autobus i jakieś przedpotopowe lory na szynach. Pomieszał dobro ze złem, ale gdzieś przecież szukał tego, co ważne. Wojna, idee, jej sens, ludzka mierzwa albo raczej mielonka. Odwołał się do tych, którzy utrwalali tu nową władzę i tych, którzy nie chcieli zapomnieć ani o przeszłości, ani o zbrodniach współczesnych.

Wszystko tu marne. Bo przecież Szest żaden pułkownik, Dred żaden porucznik. Spinka, obiekt westchnień tego ostatniego, przecież z dowódcą…. A on? Prowadzi ich przez tę Polskę, mami, ale przecież wie… Wie, że wybory są żadne. Że z przegranej trudno uczynić triumf. Więc może samo życie, przeżycie, jest największą pokusą? W Szwecji? W rzeczywistości, której nie znają? Niektórzy odmówią. Przecież z nową władzą idzie się dogadać, przecież dali amerykańskie buty.

Kołyszący się kuter, pożegnanie z tą ziemia przeklętą, na której wszyscy ze wszystkimi, przemieszani, z pamięcią o tym, co za nimi, bez szczególnych nadziei na przyszłość

Symbolicznie przykrył autor „Bella ciao” plażę minami. Trzema rodzajami. Sztuką jest poruszać się między nimi tak, aby nie trącić, nie spowodować eksplozji. Tyle, że wychodząc z labiryntu wcale nie znajdujemy drogi.

Chyba, że jest nią ślad oddechu topielicy Spinki. Życie!

Piotr Siemion – Bella ciao, Wydawnictwo Filtry, Warszawa 2022, str. 287.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko