Marek Jastrząb – Tadeusz Borowski

0
120

Po przeżyciu obozowych traum, zastanawiał się, czy wypada i można jeszcze pisać o ukwieconych łąkach i przeczystych nieboskłonach. Czy drwiący śmiech pokoleń nie zagłuszy aby szczebiotliwych zachwytów, a późnym wnukom nie zostanie ani wiersz, ani proza, tylko kawał powroza?

Po obserwacji z okien swojego mieszkania wstrząsających scen likwidacji warszawskiego getta, po doświadczeniach związanych z przetrwaniem oświęcimskiego piekła, nie mógł zdobyć się na opisywanie własnych wrażeń w sposób patetyczny. Nie potrafił wykrzesać z siebie krzykliwych, pełnych oburzenia tonów.

Uważał, iż język ludzki jest za ubogi, zanadto nieprzygotowany do wyrażania słów ilustrujących tak drastyczne doznania.  Sądził, że nie ma w nim odpowiednich określeń; żaden przymiotnik, żadna ocena, żadne nagany, potępienia, czy moralizatorskie oceny nie oddałyby grozy tamtych dni. Wszystkie były zbyt słabe wobec tych tragedii, bo   człowiek przekraczający bramy hitlerowskiego Hadesu, stawał się człowiekiem przemielonym przez obozowe wymogi. Obdartym z jakichkolwiek złudzeń co do czekającego go losu. Pogodzonym z nim, gdyż dopasowanym do okoliczności.

Taki stan ducha więźnia przemielonego przez  obóz, nazywał zlagrowaniem; by przetrwać, trzeba mu przywyknąć do odmiennej rzeczywistości. Beznamiętnie reagować na śmierć i upodlenie. Dlatego, pisząc o życiu obozowym, nie bełkotał w stylu olaboga.

Przedstawiał fakty bez wdawania się w stereotypowe spazmy. Tropem identycznym, jedynie trafnym przy mówieniu o niewyobrażalnych zbrodniach, poszła Nałkowska w Medalionach. Gdyż milczenie, brak histerii, lamentów i załamywania rąk mocniej przemawia do ludzkich serc, niż przybieranie histerycznych póz.

*

Są artyści o maratońskim dochodzeniu do mistrzostwa. I są twórcy doskonali już w wieku nieopierzonym. Borowski żył 29 lat. Przemknął przez czas, jak błyskawica. Ledwie zajaśniał, a już ogarnął go mrok.

Poeta, prozaik, człowiek doszczętnie wrażliwy, po wojennych traumach zafascynowany rodzącym się państwem społecznej sprawiedliwości, wstępuje w szeregi komunistów. Ulega kuszącym wizjom ustroju o czerwonej barwie, ponieważ daje się zauroczyć pacyfistycznym klekotom.

Nie on jeden został wystawiony rufą do wiatru. Podsumowanie okresu wiary w komunistyczne slogany znaleźć można w tomie opowiadań Kamienny świat.

W gronie początkowych entuzjastów zamordystycznego systemu, znaleźć można Szymborską, Kapuścińskiego, Miłosza. O komunizm otarł się również Kołakowski, ale że w trakcie psychicznej fermentacji wyrasta człowiekowi narośl nazywana trzecim okiem lub zdrowym rozsądkiem, ówże rozsądek nakazał mu wycofać się z głupoty.

*

Borowski, oprócz bycia wrażliwcem, wyznawał poglądy zbliżone do katastrofizmu, a on nie zezwalał na huraoptymizm. Według jego mniemań, świat skazał się na zagładę i tyko kwestią czasu jest, kiedy człekopodobne stwory wyekspediują go do piachu.

Obozowa gehenna to potwierdziła. Ludzie,  o których naiwnie myślał, że przestaną być  po nich mordercami, zawiedli go, rozczarowali, pozbawili złudzeń i nie wyciągnęli wniosków z wojny. Obserwował, jak zgnilizna nieczułości przenika do ich krwi.

Dać im szansę na opamiętanie, sterczeć w bezsensownej nadziei na cud, na życie wolne od wolności, życie oskubane z fałszu i zakłamania, wyzwolone ze strachu i bezustannych spodziewań cię śmierci, odpowiadało mu nie za bardzo. Wolał więc odkręcić kurek z gazem.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko