Sonet warzywny
Nazw nie słyszałem tylu wyśmienitych
Warzyw: mizuna, pasternak i kale.
Z bulw w popołudnie można wszak wspaniale
Uwarzyć obiad pyszny i obfity.
Gdy o cytrusach obalając mity
Już po godzinie głosu nie mam wcale,
Ciałem zostałem, duchem się oddalę
Od biesiad lekki i w pianę spowity.
Każdy się seler jak wielokąt kręci.
Żaden się detal gościom nie wywinie
Rozlicznych zalet naci lub korzeni.
Mnie zaś utopić w Renie biorą chęci
Nudę i, niby Arcimbolda dynie
Na gębach, lico mi się zarumieni.
Pod szkłem
Wśród obcych twarzy, stalowej brzydoty,
drewno i mokiet, barwne ścian wystroje,
jak w okrętowym luku ciało moje
w banku, przybytku urzędowej cnoty.
Pełen, jak zwykle, na drzemkę ochoty
anielską sjestą wszak się nie upoję,
szalonych swędzą mnie projektów roje,
by wszechświat ruszyć, lecz zbiec od roboty.
Chciałbym popłynąć na czternastu wierszach,
jak trójmasztowiec, zamknięty w butelce,
słowo i dowcip, co wypełnia głowę,
a na świat rzuca fantazja najszczersza,
krwią plując, zęby drąc i łamiąc serce,
a tu pod szkłem wciąż nic nie jest gotowe.
Gra karciana
Numer Prezesa w niepamięć puściłem
i Naczelnika, nawet Dyrektora,
do Szambelana, ani do Rektora,
nie, do żadnego z nich nie zadzwoniłem.
Są ich adresy tam, gdzie je włożyłem,
władzy odbicie, lub pokusy zmory,
którą gardziłem, do plotek nieskory,
a może cnoty chciałem poczuć siłę?
Dziś precz od siebie wyrzucam to brzemię,
zrywając wizytówki, niby płatki
tak zamek z kart mój rozbieram z uciechą,
że aż mnie teraz ogarnia zdumienie,
żem czując sławy ichniej dotyk gładki
„nie” im powiedział wśród żalu i śmiechu.
Przełożył Paweł Krupka
Guillaume Métayer jest paryskim poetą, tłumaczem i historykiem literatury. Jako naukowiec specjalizuje się w literaturze francuskiej XVII i XVIII w. Tłumaczy poezję niemiecką i węgierską. Jest redaktorem czasopism literackich oraz popularyzatorem poezji w środkach przekazu.