Tłumaczenie z języka ukraińskiego Tadej Karabowicz
LASEM ZA LISICĄ
krajobraz szczęśliwie przylegał do oczu
drżałem
przestraszony przepiórką
i wcale nie powinienem był tego robić
w ogóle wśród lasu za lisicę
ale potem ją wypatrzyłem
rozgarniając włosami
krajobraz
zaskoczyły mnie jej długie i smukłe cztery nogi
zaskoczyła mnie biała plama na końcu ogona
ja nie kogut
i nie kot
dlatego spokojnie mogłem podziwiać lisicę
wśród lasu
ale także spostrzegać
jak z ogrodu paintballowego
nadciągała szara chmura w siwej spódnicy –
ciemna góra jasny dół
jak mówią
lisica wbiegła na ścieżkę –
a ziemia była jeszcze czarna
lisica dotarła do środka ścieżki –
a ziemia stała się srebrna,
lisica zeszła ze ścieżki –
a ziemia już była biała,
wygląda na to że nie rozumiesz
że ja widziałem lisicę
tak jak w tej chwili
widzę ciebie
SHERRY AŁUSZTA
Z kobietą z zachodu, którą uczyłem pływać,
Z kobietą z południa, która proponowała zostać,
Z kobietą ze wschodu, która tkała pajęczynę władzy,
Szliśmy wieczornym nasypem Ałuszty
Przez barokowe ubrania do foto-
Grafowania,
Przez odblaski
Oraz z powodu sherry.
Poszliśmy na dyskotekę,
Gdzie z nami tańczyła piana,
Tak obfita,
Że wydawała się strażą
I to dodawało poczucia pewności, poczucia bezpieczeństwa,
Przynajmniej przed pożarem.
Ale na próżno –
Po paru dniach, z dala od Ałuszty,
Dowiedzieliśmy się, że ta dyskoteka spłonęła.
Od tamtego czasu przybyło
Wiele nowych lat,
Zaglądałem, jak odbijają się w morzu inne miasta,
I zdarzało się często – że wspomniałem Ałusztę.
Pogodzony z nadmierem sentymentalizmu,
Ruszyłem na
Promenady włoskie, tureckie, hiszpańskie i greckie
W poszukiwaniu dyskotek,
I potem szukałem o nich w wiadomościach,
Ale wszystko stabilnie – nigdzie się nie paliło.
Nie jest łatwo zaakceptować myśli,
Że jakieś ważne wydarzenie
Może być powiązane
Nie z tobą, ale z kimś innym,
A jednak napisałem
Do trzech kobiet
To samo pytanie.
I jak myślicie –
Nie,
Na ich dyskotekach nic się nie paliło.
ŚCIANOLOGIA
ty wychodzisz stąd i idziesz
/można spokojnie sobie wyobrazić
jak twój bus
napina się i przebija
granice soczyste granice umowne miasta/
ty wychodzisz stąd i idziesz
a ja zaczynam
dobrze
jak w żadnych innych okolicznościach
rzetelnie
jak w żadnych innych okolicznościach
widzieć ściany
BRĄZOWY KWIAT
chciałem zaprzyjaźnić się z mgłą
a ona nie daje słowa
wymówić
poszedłem
z błota i lodowych płatków
lepić
brązowy kwiat
* * *
patrzę na oblodzone gałęzie
drzewek i wielkich krzewów:
ile można wszystkiego stworzyć
z taką
ilością palców!
WŁOSY
biczowe fale mżawki
uderzają po twarz w zamyśleniu
i przypominają
wzburzone morze
jak kobieta
płynęła na wyspę
ale nie wyszło
i pętliła się zapachami
piany mokrej i piany suchej
i wróciła na brzeg
kiedy płynęła przed siebie
jej włosy wydawały się słoneczne
po powrocie –
słonecznikowe.
CIESZĄ SIĘ Z JESIENNEGO DETYLOMIDU
nie zauważyli –
świat stał się mokrym chlebem,
zupełnie nie do wzięcia: całkowicie się rozpada;
byłoby smutno, gdyby,
mały ziemisty domek
między dwoma torami
i stacją benzynową z ubiegłego wieku
nie uruchomił nowego projektu z komina –
żółto-sałatowego dymu
koloru,
który nakrywa całą okolicę;
jeżdżą teraz obok pociągami różnych kalibrów
ludzie –
persony świata hybrydowego –
i nie tylko jadą:
cieszą się z jesiennego detylomidu.
TRIUMF
Zachód słońca – to nieosiągalny
wszystkich triumfów prototyp i archetyp.
Świecą się rogi,
struny strzelają
i portyki chmur przebija,
klawesynowa gwiazda.
Mienią się flagi w każdej minucie,
i my siedzimy na krowach,
całujemy rogi słońca, ramiona i piersi
i jak zawsze mamy wybór
szczodry,
triumfalny:
i iść z nim – to radość,
i zostać tutaj nie jest wstydem.
DOPEŁNIONA RZECZYWISTOŚĆ
zapach bukszpanu zimą –
jak księżyc za chmurami:
wiesz na pewno, że gdzieś jest;
jak masa perłowa w kałuży;
jako równowaga podczas siedzącego, nawet stojącego snu;
jak dzwonienie sekundy;
jak kruka krakanie drżące;
jako dotknięcie ciebie w muzeum;
jako przypadkowe spotkanie rąk
w dopełnionej czymś realności;
nawiasem mówiąc, czym dopełnić realność?
zimą ją dopełniają
zapachem bukszpanu,
a ty na pewno już wiesz,
gdzie on jest,
więc roztul swoje płatki
i poprzeszkadzaj trochę tej słodkiej muzyce,
oczywiście każdy może grać na takim flecie
w maju, czerwcu, w paleogenie,
a ty właśnie teraz spróbuj.
DOBIORĄ SIĘ RÓWNIEŻ DO TWOICH GARAŻY
w jednym z ośrodków
słodkich kłączy kruchej cywilizacji garaży
wychyliwszy głowę z pociągu
zobaczyłem jak na szczycie góry garażowej
siedzi dziewczyna w szortach ze szparagusem
i trzyma podbródek na kolanach,
patrzyłem-patrzyłem
a potem obudziłem swój wewnętrzny głos
i on krzyknął do dziewczyny:
he-hej! nic!
już tam z wejść do metra wyrzucają kioski!
dobiorą się ścierwo i do twoich garaży!
czy to słyszała?
trudno powiedzieć
bo mój pociąg rozrzucał po wszystkich czterech
ścianach letniego wieczoru
głośne dźwięki
takie odgłosy
jakby ze wszystkich sił coś metalowe
uderzyło w inne coś metalowe
a właściwie
to tak było
* * *
naciskając w różnych kombinacjach
trzy włączniki żarówek w pociągu,
rozumiesz, co one ucieleśniają
wszystkie kwestie życia społecznego,
czyż to nie prawda?
tutaj świeci jedna żarówka, a dwie – nie,
dwie świecą, a jedna nie,
żadna nie świeci,
ale nie zdarza się, żeby wszystkie trzy świeciły –
opuszki ciepłych palców
na to nie pozwalają.
by się wydostać z tego
magicznego wymiaru,
zjedz mydło
ale nie byle jakie,
lecz podobne do kotleta z kurczaka.
NOC UMOWNEGO SPOSOBU
Cud:
drzewo znowu rozmawia za oknem,
a noc oświetla na ścianie
literę „ji” bez kropek.
Mówi:
i dlaczego tak was denerwuje
mój błyszczący srebrny księżycowy krem?
cóż, spójrzcie jak pięknie namazałam
nim bułkę podróży!
i ten budynek w todze naprzeciw?
i ta woalka ślepej latarni?
na próżno nie doceniacie
srebrnej peruki
i czarno-białego makijażu
kobiety, która zamykając oczy,
patrzy w wasze okno.
Na próżno:
zegar długo kłamie,
że wkrótce noc się schowa
w to miejsce, gdzie ze ściany
dzieci wyjęły cegłę, by przechowywać
skarby minionego czasu
umownego sposobu.
Oleh Kocarew urodził się w 1981 roku w Charkowie. Poeta, pisarz, autor tomików poetyckich: „Krótkie i długie” (2003), „Całodobowo!” (2007, wspólnie z B. O. Horobczukiem i P. Korobczukiem), „Mój pierwszy nóż” (2009), „Zbieg okoliczności pod Jahotynem” (2009, z rosyjskimi przekładami Dmitra Kuźmina i Anastasji Afanasiewej), „Która godzina” (2013), „Cyrk” (2015), „Mielizny rzeki” (2015, wydanie wspólnie z Tarasem Prochaśką), „Czarny chleb, biały wieloryb” (2015, w czeskich przekładach O. Sewruka i K. Hazukiny), „Plac Charliego Chaplina” (2018, z czeskimi tłumaczeniami M. Tomka), „Synkopa” (2019, w rosyjskich tłumaczeniach Stanisława Belskiego), „Zawartość męskiej kieszeni” (2021). Autor powieści „Ludzie w gniazdach” (2017) oraz zbiorów opowiadań „Niesamowita Historia Władzy Chłorofituma I” 2009). Współautor (wraz z Julią Stachiwską) antologii „Ukraińska poezja awangardowa (1910-1930)”. Redaktor almanachu „Znak”. Laureat nagród literackich „Smołoskyp”, „Młode wino” im. Wałeriana Pidmohylnego, czasopisma „Kurier Krywbasu”, festiwalu „Kijowskie Laury”, konkursu haiku Instytutu Polskiego w Kijowie. Członek jury konkursu literackiego „Smołoskyp” (2012-2019).
Mieszka Buczy pod Kijowem.
© Ołeh Kocarew Wiersze, przekład z języka ukraińskiego Tadej Karabowicz, 2022
© Zdjęcie Ołeha Kocarewa pochodzi z jego prywatnych zbiorów z Facebook
© Pisarze.pl