Świat zamknięty ze szczeliną
Czytałem te dramaty z ponad rocznym opóźnieniem (rok wydania 2020), a po lekturze wiedziałem, że muszę zadzwonić do autora. Zadzwoniłem i w piewszych słowach mówię tak:
– Rafale, Ty wymagasz przytulenia.
Chwila milczenia.
– Dlaczego? – Wojasiński nie potrafił ukryć zdziwienia.
– Bo w Twoich dramatach nie ma najmniejszej nuty optymizmu, nawet światełka w tunelu.
Znów przez chwilę słyszałem tylko jego głośniejszy oddech..
– Nie potrafię inaczej – wydukał wreszcie.
Nie, to nie był zarzut. Bo to teksty świetne, zapewne niezbyt łatwe do wystawienia, ale z całą pewnością dające nie tylko pretekst do przemyślenia kondycji jego/twojej/naszej, ale też rozejrzenia się, zobaczenia tego, przed czym zwykle nasz wzrok ucieka, jakiejś głębszej tragedii, wyobcowania, zamknięcia w swoim wewnętrznym świecie, z którego nie ma już dokąd uciekać.
Siedem dramatów, w tym „Siostry” nagrodzone Gdyńską Nagrodą Dramaturgiczną. Wszystkie dzieją się „gdzieś” w Polsce, wszystkie w niewielkiej przestrzeni, wszystkie w kilkuosobowej (z wyjątkiem kończącego tom „Drewnianego tulipana”) obsadzie. I gdybym miał szukać skojarzenia, to za Dostojewskim powiedziałbym „Biedni ludzie”.
A potem…
A potem przychodzi refleksja. Czy na pewno „biedni”? I przecież nie chodzi o ich status materialny. Nie wychylają nosa poza swoje miasto, nie czytają, cały ich świat to ewentualnie jakiś serial w telewizji. Tylko czy to wystarcza aby powiedzieć „biedni”? Bo może, jak w „Siostrach” wystarczy do szczęścia piwo? Albo głowa zajęta „pozwem”? Marzenie aby być gospodynią domową („Gospodyni domowa”)? Może zamiast wiecu, znalezienie zacisznego kąta, ucieczka od stałego kreowania siebie („Dziad Kalina”)?
Waldek w „Świetle w tunelu” mówi: „Jestem coraz bardziej samotny. […] Nie wiedziałęm, że takie coś istnieje. Mam gdzieś energię i branie się w garść. Niech się biorą w garść ci, co się do tego nadają, co się nadają do wszystkiego, co się nadają do życia.” I dalej: „Samotność bierze się z tych, którzy mnie kochają. Samotność bierze się z tych, którzy chcieli dać mi miłość. Bo miłość to najlepsze okłamywanie na świecie.”
Więc strach jako motywacja życia, jego wektor, odniesienie? A czyż tak nie jest? Nie, bohaterowie Wojasińskiego nie gonią, nie robia karier, czasem błyśnie gdzieś odrobina nadziei, ale zaraz zniknie. Wystarczy aby było tak, jak jest.
Nawet wtedy, gdy leżysz od lat w swoim łóżku, gdy nie możesz zrobić kroku, gdy tylko wyobraźnia („Drewniany tupipan”) pozawal ci wyobrażać sobie seks z mężczyzną, gdy nie możesz powiedzieć, bo do kogo, nawet słowa, gdy znikają rzeczy sprzed twoich oczu, gdy się moczysz i czekasz. Na co? Na kogo? Świat, który był, wciąż jest. Wbrew oczekiwaniom.
Powiada Polityk („Dziad Kalina”): „[…] zawsze się bałem, że mi coś nie wyjdzie w życiu. Bałem się, że pies mi zdechnie, że matka umrze, że żona mnie zostawi, ale najbardziej tego, że jestem niedobry, że za głupi, za słaby. Bałem się, że nie podołam, że nie osiągnę czegoś ważnego, bałem się, że będę nikim.”
269 stron smutku. A ja się zastanawiam czy niezależnie od wykształcenia, zamożności, stanu cywilnego, samotności albo gromady ludzi wokół, czy każdego z nas, częściej niż chcielibyśmy o tym powiedzieć, nie dopadają takie myśli. Że nasz świat, suma skończonych zdarzeń, ogranicza się jednak do tego, co nas boli, co jest naszymi obsesjami, naszą wewnętrzną rozmową, w której i tak nie potrafimy być szczerzy. A cierpienie – można zapytać? Wszechobecne, bo przecież łatwo, jakże łatwo, zrzucić nasze przewiny na innych, na niesprawiedliwość, na „układy”, zdrady, niechęć wynikającą z utartych schematów.
A jeśli pojawi się obcy człowiek, jeśli wtargnie w to nasze życie („Obcy człowiek”)? Co mu damy? Kąt do spania, jedzenie, alkohol? „Nawet anioł mi mówi, o tym, że coś się zaczęło dziać na świecie z czasem. […] Bo będzie znowu wczoraj i było jutro. I to jest taka łaska, ale nikt nie wie, nikit nie rozumie.” Ten czas, dany od do. Na krótką chwilę, na jakieś mgnienie, na zauważenie, że jest ten obcy, że jestem ja, że coś możemy dać, ale czy zrozumieć?
Żyć! Żyć ile się da, z garem rosołu na wiele dni („Długie życie”), nawet jeśli przychodzą do ciebie z kamerą, nawet gdy chcą z ciebie zrobić dziwowisko zatytułowane „najstarsze rocznikiem małżeństwo w kraju”.
Niech świat idzie obok, nasze małe, tylko nasze, radości, bez planu na przyszłość, bez potrzeby szukania odmienności, zmian, rewolucji. Świat zamknięty, ze szczeliną, w którą dyskretnie zagląda Wojasiński.
Rafał Wojasiński – Dramaty, Wydawnictwo Księgarnia Akademicka, Kraków 2020, str. 269.