Rekomendacje książkowe z Biesiady Literackiej SPP

0
67

Wacław Holewiński
Pomiędzy

Wiersze Piotra Goćka przyjąłem ze zdumieniem. Bo jak to? Znać faceta od lat, rozmawiać z nim wielokrotnie i nie wiedzieć, że pisze wiersze? Ale pewnie tych znajomych, którzy byli zaskoczeni „Widzeniem Eneasza” było/jest znacznie więcej. Zaskoczenie tym większe, że przecież to nie debiut, że miał już przed laty kilka książek poetyckich.

Zrobił z tych wierszy, publikowanych kiedyś, wybór – niektóre poprzerabiał, bo „Skoro są moje, mogę robic z nimi co chcę”, dodał też na początku i na końcu wiersze nowe z lat 2010-2020.

Jakie to wiersze? Prześmiewcze, jak „Rozmowa dawnych kochanków”, pogrążone w historii, jak „Sen o stalinizmie”, nostalgiczne, jak „Cofając się w czasie”, czasem z ogromną, nie mam co do tego cienia wątpliwości, dawką emocji, jak „11 kwietnia 2010 na Dworcu Centralnym”, odimienne, jak „Krzysztof”, „Katarzyna”, „Monika” czy „Paweł” – pewnie odnajdą się w nich ci, którzy zaznaczyli się w życiu Goćka. Ale przecież nie tylko oni, bo zapewne to doświadczenie pokoleniowe, wspólnotowe. Oczywiście – wystarczy kilka lat różnicy i te doświadczenia są inne, ale przecież równie ciekawe, jak nasze.

Gociek twierdzi, że jest kotem. I że przeżył już siedem z dziewięciu  swoich żyć. Ten piąty (w odautorskiej nocie), to żywot poety. Powinien trwać obok, niezależnie, od innych wcieleń autora. Bo porzecież… „Niezupełnie”

„czuję się
niezupełnie żywy

[…]

myślę
że po drodze
wpadnie mi do głowy
trochę kolejnych spraw

zawrócę

może wtedy
będę się czuł
niezupełnie martwy”

Warto sprawdzić, co jest między, miedzy niezupełnie żywym, a niezupełnie martwym. To przecież zagadka nas wszystkich.

Piotr Gociek – Widzenie Eneasza, Volumen, Warszawa 2021, str. 114.

Piotr Müldner-Nieckowski
Alicja Patey-Grabowska: Poetki Syreniego Grodu

Jest ich na razie – w omawianej książce – jedenaście, ale autorka obiecuje (pod nieco wymuszoną przysięgą), że to nie koniec. Być może nawet dopiero sam początek. Kto kiedykolwiek budował biografie znanych i nieznanych osób, ten wie, że praca to bardziej katorżnicza, niż jej obiekty za życia mogły sobie wyobrazić. Przeważnie właśnie nie myślały nawet, że w przyszłości, po ich odejściu z tego padołu, ktoś postanowi w pocie czoła zbierać do ich życiorysów dane, zdjęcia, szczególiki intymne i oficjalne, szukać pisanych opinii, wypytywać świadków i znajomych, by potem z zebranego, zrazu chaotycznego materiału tworzyć tak zwane biogramy, jeśli nie opowiadania, powieści, scenariusze, filmy…

Od czegoś więc trzeba zacząć, dawne prace (z czasów PRL-u, a działo się wtedy wcale niemało, choćby w Instytucie Badań Literackich) wznowić, tym bardziej że w naszej kulturze po śmierci znanej osoby ludność możliwie najstaranniej zasypuje w grobie ślady jej obecności. To dziwaczne i zarazem przerażające, bo ludzie twórczy często motywują swoje zapędy literackie frazeologizmem „coś musi po mnie zostać” albo „warto żyć tak, aby po śmierci coś nadal żyło”. A i sami pisarze bardzo rzadko przygotowują „dane zebrane” o sobie. Może trochę pracują nad kształtem swego wizerunku, ale nic więcej. Takie kończące życie zajęcie byłoby zbyt destrukcyjne, a przecież niejeden pisarz, malarz czy kompozytor jeszcze w ostatniej chwili coś do swojego dorobku dodaje. Gdyby zajął się pisaniem swego biogramu w formie strawniejszej niż dla urzędnika, musiałby przestać tworzyć. A przecież i tak wkłada swoje własne dzieje do niejednego dzieła. Trudno o tym wszystkim mówić…

Może rzeczywiście lepiej liczyć na to, że znajdzie się potem ktoś, kto zrobi to za artystę. Sam zresztą artystą będąc. Kolega koledze lub koleżance. Gdyby nie genialny kompozytor i pianista Franciszek Liszt, niewiele byśmy wiedzieli o Fryderyku Chopinie. Nie wiadomo, czy w ogóle by dzisiaj istniał. A kto wie, może dzięki Chopinowi zaistniał i sam Liszt bardziej i lepiej. Wszystko w dużej części dzięki słynnej biografii wcześniej zmarłego przyjaciela.

Tak czy owak, kiedy dostaję do ręki dowód pamięci jednego pisarza, w tym wypadku poetki, o drugim, w tym wypadku nawet o grupie poetek, to serce rośnie.
Tomik zawiera biogramy wraz z przykładowymi wierszami i podstawową bibliografią następujących osób:

Jadwiga Łuszczewska (Deotyma, 1834-1908),
Maria Konopnicka (1842-1910),
Maria Komornicka (1876-1949, od ok. 1907 r. jako mężczyzna Piotr Odmieniec Włast),
Kazimiera Iłłakowiczówna (1888-1983),
Zofia Bajkowska (1881 lub 1886-1972)
Zuzanna Ginczanka (Zuzanna Polina Gincburg, 1917-1944),
Julia Dickstein-Wieleżyńska (1881-1943),
Felicja Kruszewska (1897-1943),
Krystyna Krahelska (1914-1944),
Teresa Bogusławska (1929-1945),
Anna Świrszczyńska (1909-1984).

Przyznaję ze wstydem, że dwóch nazwisk nie znałem. A ich wiersze, czytane z nastawieniem odpowiednim do epoki, znakomite.

Trzeba liczyć na to, że rzecz się na biurku Alicji Patey-Grabowskiej (i nie tylko jej) rozwinie, choć trudności będą się piętrzyć. Coś się niedobrego dzieje w tak zwanym terenie.

Po pierwsze w niektórych bibliotekach w ostatnich latach oddano tysiące ton (miliony kilogramów) na makulaturę lub – niestety rzadziej – do składów antykwarycznych, gdzie marnieją, istnieją resztkami papierowych sił. Czasem ktoś się o nich dowie i kilka tomów kupi – bardzo ponętnych i zdumiewających.
Po drugie lista poetek warszawskich, a potem poznańskich, gdańskich, krakowskich…, jak obiecuje autorka zbiorku, będzie rosła, a więc i pracy przybędzie.

A jak dotąd, mimo solidnych zabiegów, nie udało się namówić Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na dotację, która by znakomicie ułatwiła pracę.

Przejrzałem przykładowo spis treści jedynie IV tomu „Zbioru poetów polskich XIX w.” w wyborze i układzie Pawła Hertza (za same tylko lata 1851-1875), i jest w tej księdze aż 25 kobiet-wierszopisów, prawie wszystkich w ten czy inny sposób związanych z Warszawą! Tylko zabierać się do roboty. Przecież jest mnóstwo nieżyjących już poetek powojennych, i to znakomitych…

Czy jedynie stare księgi mają jeszcze pamiętać, jakie mamy skarby? Alicja Patey-Grabowska przywołuje nas do porządku. Przedstawione w książce osoby podtrzymywały i rozwijały język polski. Kształtowały poetykę. Namawiały do powstań i rewolucji. Uczyły szanowania tradycji i polskości, ale i kazały myśleć o tym, co będzie. Przypominały o etyce i estetyce. O przyrodzie, jej pielęgnowaniu i niszczeniu. O Bóg wie czym jeszcze. Olbrzymie bogactwo.

Piotr Müldner-Nieckowski

_______________________

Alicja Patey-Grabowska, Poetki Syreniego Grodu. Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 2021. Stron 110. ISBN 978-83-205-5772-5.

Małgorzata Karolina Piekarska
Książka, która połączy pokolenia

Michaś i księżyc Waldemara Okonia to dowód na to, że mądre książki dla dzieci są także dla dorosłych. Tylko ci dorośli muszą chcieć do nich zajrzeć i czerpać pełnymi garściami ze świata, który pokazuje się najmłodszym. Po co? By przypomnieć sobie, ze to co nas otacza jest piękne, ale zagonieni nie zawsze mamy czas, by na to spojrzeć.

Historyk sztuki, pisarz i poeta stworzył książkę poetycką, choć napisaną prozą. To pozycja dla tych, którzy lubią zabawy językowe i pragną sobie przypomnieć jak to jest, gdy odkrywamy świat. Zwłaszcza, że im jesteśmy starsi tym więcej odkryć, ale… niewiele z nich dotyczy najbliżej nas otaczającego świata. Ten wydaje nam się znany.

Okoń cudownie bawi się słowem. Dlatego jego dialogi Michasia i księżyca to wspaniałe gry słowne, które tym więcej sprawiają radości im bardziej jesteśmy za pan brat z literaturą i językiem. Jakiś przykład? Proszę bardzo:

– Dlaczego jesteś dzisiaj mniejszy niż wczoraj? – pytał Michaś Księżyca.

– Dlatego, bo niekiedy z księżyca robi się Pół-Księżyc, podobnie jak z Mety robi się Pół-Metek, z Paśćca Pół-Pasiec i z Kownika Pół-Kownik – odpowiedział Księżyc.

– Kto to jest Pół-Kownik? – pytał dalej Michać.

– Jest to żołnierz, który o Pół-Nocy wsiada na konia i dowodzi Pół-Kiem – odpowiedział Księżyc.

Z książki dowiadujemy się, że słonie lubią przebudzanki, że chmurki bywają niegrzeczne i wiele innych rzeczy. Całości dopełniają piękne ilustracje wykonane przez Natalię Okoń-Rudnicką, czyli córkę autora. Nakład publikacji niewielki, bo zaledwie 500 egzemplarzy, a to czyni książkę jeszcze smakowitszym kąskiem dla wszystkich tych, którzy lubią literaturę piękną, mądrą i wielowymiarową. Dzieci znajdą w niej bowiem co innego niż dorośli. Bo jest to książka, która na pewno połączy pokolenia.

Tytuł: Michaś i Księżyc
Autor: Waldemar Okoń
Wydawnictwo Mia Art Books
Wrocław 2019

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko