Ignacy S. Fiut – Ponowoczesna diagnoza poetycka

0
79

O tomiku poezji Szczęsnego Wrońskiego „Czas się weselić” można by napisać nie tylko recenzję, ale i esej na 10 stron, artykuł na 20 stron, i to by nie wyczerpało zawartości problemów w nim podniesionych. Zostaniemy jednak przy recenzji.

            Żyjemy w czasach strachu i lęku powodowanych przez epidemię covid-19, ale i innych zagrożeń – np. katastrofy klimatycznej; i te problemy stanowią motywy przewodnie utworów w nim zamieszczonych. Konstruktywność leku, strachu i zwątpienia stanowią tu inspiracje twórcze Wrońskiego. Ale zanim przejdziemy do analizy całej zawartości, najpierw omówimy część ostatnią – „Czas się weselić”, która właściwie poświęcona jest żonie poety – Barbarze Wrońskiej i ich miłości, nieustannie rozwijanej i rekonstruowanej na nowo. Jest to właściwie przeczekiwanie zmiany na dobre w rozpadającym się świecie. Poeta sądzi, że nie unikniemy efektu cieplarnianego i chęci oczekiwania na zbawienie. Podejmuje także dylematy aniołów oraz „klatki” naszej wyobraźni. Zastanawia się nad owym „coś”, co popycha do tworzenia, a czemu towarzyszy „matka nadzieja”, stając się metaforą człowieka przypominającego galernika, nad którym czuwa obcość. Sądzi, że dla ludzi szczury stają się teraz przewodnikami, korona wirus zżera porządki świata i nawet łapie się „nobla tokarczuk”. Rozliczne marzenia o świecie z lat 70., które formułował św. Jan Paweł II rozpadają się w gruzy. Wojna z wirusem nabiera rozpędu, a jednym z jego przyczyn jest władza polityczna, której epidemia pozwala ukrywać własne kłamstwa oraz egoizm zbiorowy i indywidualny. Miłość traci swoją pierwotną ekstazę i należy mieć to na uwadze – walczyć o nią.

            Poeta podejmuje rozmowy z ojcem, matką, bliskimi, których celem jest reanimacja czasu przeszłego, który odszedł bezpowrotnie i obserwuje zacieranie się dwóch rzeczywistości: tego, co było i mogłoby być. Przypomina, ze „gęsi kapitolińskie” i dzisiaj ostrzegają przed nowym pojawieniem się Hunów, bo uczciwość wyparowała ze współczesnego świata podobnie jak idealizm Platona z jego metafory jaskini naszego życia. Dlatego sens wiary i miłości rozpadł się i nie wiadomo jak go odtworzyć. Żyjemy w świecie „oksymoronu dziękczynnego” i wybieramy to, co nas popycha w niewiadome, czyli „samozadowolenie” prochu istnienia. Poezję przenika natomiast „francowata Nerwica””, czego wyrazem jest np. nienawiść do emigrantów i obcych. Poeta podejmuje rozmowę z Allanem Ginsbergiem o świecie pomiędzy dobrem i złem, gdzie rządzi: „władca tego świat/robak świetlny/z dnia na dzień/. Temu towarzyszy upadek etosu pisarza na rzecz pieniędzy i innych bonusów. Pisarze to psy – twardzi autor i przyrównuje ich do ścigających suk absolutu/gdy brak im absyntu”.

            Tomik Szczęsnego Wrońskiego jest właściwie jego osobistym przekrojem przez dzieje literatury europejskiej, ale i próbą przekroczenia chaosu, który powstał w kulturze i sztuce postmodernistycznej. Przekroczenie to ma charakter typowo osobisty i powinno prowadzić do powstania nowego porządku aksjologicznego, restaurującego literaturę i sztukę po doświadczeniach postmodernistycznych. Ta nowa sztuka i literatura nie powinna mieć charakteru totalnego, zmierzającego do absolutnych rozstrzygnięć, mając na uwadze własne dzieje, ale też nie powinna tracić dążeń porządkujących, choćby nie-absolutystycznych. Artysta krakowski próbuje własnym przykładem dać taki sposób działania twórczego, choć nie wszyscy artyści maja takie ukochane i pomocne dusze jak jego żona Barbara

Ignacy S. Fiut

Sz. Wroński, „Czas się weselić”, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, Seria II tom XIII, Warszawa 2021, s. 126.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko