Jan Tulik – Za przedjesienną mgłą

1
419

Od wielu lat nie napotkałem tak udanego, atrakcyjnego artystycznie debiutu. Ale i osobliwy to debiut, gdyż poetka Monika Luque-Kurcz – i niech sobie w pełni uświadomi fakt, że jest bez wątpienia poetką – obecna była na łamach różnych pism literacko-kulturalnych, na internetowych portalach; brakowało tylko klasycznej summy, czyli książki. I oto ukazał się wreszcie zbiór jej poezji „Portret Ubu”*). W pierwszym odruchu czytelnik mógłby pomyśleć o nawiązaniu w tym tytule do dramatu „Ubu Król czyli Polacy” Alfreda Jarry’ego. Lecz to zupełnie inna kwestia, choć teatr absurdu i surrealizm z tego dramatu znajdują poczesne miejsce w poezji Moniki Luque-Kurcz.

Portret Ubu jest bowiem osobliwym wizerunkiem Ubu, czyli baśniowego stworzenia pływającego w przeróżnych przestrzeniach Kosmosu, a w przedziwny sposób przyswojonego przez genialną artystkę, życiową partnerkę swego czasu Pabla Picassa, Dory Maar. Poetka poświęca jej swój wiersz „Katylina i gliniana misa”, pełen czułości i dramatyzmu. Właśnie na okładce znalazła się fotografia autorstwa Dory Maar, zatytułowana jak i wspomniany tomik. Ubu to płód pancernika zalany formaliną. Wiersze to jakby fragmenty poćwiartowanego życia – w każdym przypadku tworzenia – a ktoś, kto unika artystycznego ekshibicjonizmu, często kryje się za jakąś gardą, osłania się pancerzem. To niezwykle trafnie pasuje do tej poetki. Jej wiersze to oddzielne substancje, skonstruowane tak, jakby ich treść chciała niekiedy wychynąć spod skorupy na zewnątrz. Bo wiersze te nie są żadnym kamuflażem treści, lecz zawsze ich treść stoi za niewidzialną kurtyną. Często są to utwory niejednoznaczne w treści, więc tym bardziej pojemne, ich semantyka bywa pomnożona. Wiersz „Koincydencja ognia i zapałek” wnosi podwójność znaczeniową, bowiem ogień i zapałki koincydentalnie  zawarte w jednym zbiorze pojęć, ale jednocześnie wcale tak być nie musi. W wierszu „Boats” autorka pisze:

Jedną zapałką możesz

Zgasić we mnie ogień

Jedną zatopić

Bowiem ta „ognista” zależność może zawierać w sobie sprzeczność. A tych … pozornych sprzeczności, różnych postaci synkretyzmu, jest w tomie o wiele więcej. Powodem tego jest na pewno jej olbrzymia przestrzeń imaginacji.

Głównym bohaterem tych wierszy jest właśnie niezwykle oryginalna wyobraźnia. To ona przenosi podmiot liryczny w różne strony świata. Bohaterka wierszy czuje zapach kurzu z pól / Arizony,  najczęściej jednak bywa w Paryżu w różnych sytuacjach, mówiąc: porzucić paryż na zawsze osiąść w sienie lub: spotkałam go wiosną w paryżu, czy: gdyby tak znaleźć się nagle na placu pigalle. Poetka mówi to z takim przekonaniem, jakby doświadczyła tego rzeczywiście. Zresztą każdy jej wiersz przekonuje, także ten spod znaku granicy surrealizmu. Bo to wyobraźnia poetki każe jej powiedzieć: pępek to dobre miejsce / na gniazdo albo: paryż był moim domem i Ibsena. Lub wspominając nieżyjącego od pięciu lat ojca, którego koszule schną nadal na sznurach, powiada: myślałam że wiatr / wytrząśnie go w końcu / z rękawa. Pozarealną, bogatą w aluzje niemal spoza czasu sytuacje zaprezentowała autorka w wierszu „Pociąg do Lod”, niemal jako egzemplifikację jej wyobraźni. Warto ten utwór przytoczyć w całości:

poznaliśmy się na wiecu karl
gustaw nosił bokobrody

ja byłam małą żydówką

skazana za autoagresję bez prawa
łaski wnikałam jak kornik w chrystusowe stopy
na krzyżach schło pranie

nie znałam imion możnych ani współrzędnych
galaktyk od święta przynoszono nam wodę
żyliśmy jak zwierzęta

gdyby nawet czas się zatrzymał

nie poznałabym pozostałych

(Byłam małą Żydówką to motyw wzruszający, w pewnym sensie został rozwinięty w bardzo ważnym wierszu „Rachela”) Zaś nieoczekiwane metafory, zaskakujące przejścia, niejako metaforyczne przerzutnie stworzone z obrazów, pełnych nadrealizmu, stosował w obfitości Stanisław Grochowiak. Poetka Monika Luque-Kurcz czyni podobnie. Między innymi dlatego lektura jej wierszy przyciąga, intryguje.

każda żerdź
wbita w język jest chrystusem i zbawia
mnie niskie ciśnienie

Pojawiają się więc tak odległe skojarzenia, że wahają się na granicy realnego pojmowania świata. To bliskie apofenii, znaczącej związki i niejasne sensy zawarte w przypadkowych i pozornie nieistotnych zdarzeniach czy zjawiskach.Tu enigmatyczne relacje zdarzeń czy rzeczywistych obiektów dają się odnaleźć, jak sensy w wielkich parabolach.

W „Portrecie Ubu” osobny jest wątek prowincji. W wierszu „Ukarz mnie, prowincjo” czytamy”:

idźcie do diabła
wszyscy przyjaciele ambiwalentnych trendów
o zgrozo

wydeptaliście kaniony na klęcznikach a głowy wasze
zostały obok

To nie prowincja jako taka pulsuje pod skórą bohaterki wiersza, a bolesna świadomość oddalenia od mentalności człowieka w ośrodkach możliwych darów, które by ona przyjęła ku pomnożeniu swoich choćby talentów. To także memento: prowincja – niekoniecznie w sensie geograficznym – ukazuje w „całej jaskrawości” miałkość otaczającej bohaterkę społeczności.

Wiersz „Stagnacja mnie zabija” to również manifestacja zatrzaśnięcia w jakieś zamkniętej społeczności; pragnienie – chyba daremne – ucieczki z tego dusznego ciepełka / z pierdolonej pseudo foremności. I marzenie, by znaleźć się nagle na placu pigalle / pośród jaskrawych neonów / skwierczących w ogniu kasztanów.  

 Ważne w tej liryce są skrajności, wyłuskane antytezy. Jest ogień… i jest jakby mogąca go zwalczyć woda; jedną dłonią możesz / zgasić we mnie ogień / jedną zatopić (Boats”). Bohaterka wyznaje także: jestem / aniołem i bękartem. Idealny anioł ma naprzeciw siebie istotę przypadkową i nie zyskującą aprobaty ludzi. Ale poetka nie dzieli świata na czarny i biały. Opozycje służą za brzegi, pomiędzy którymi w korycie zdarzeń płynie bezmiar różności, a różnorodność to magma stopiona ze zła i dobra; i jeszcze czegoś mdławego, ostrego, nijakiego. I stąd powstaje nisza na pesymizm. Pustka we mnie zdaje się ukorzeniać – czytamy w „Coraz ciszej na łąkach”. Świat kiedyś runie / wszystko przeminie / pęknie każdy szew /zszyty nierównym ściegiem („W tkankach”). Może i tak rodzi się poczucie samotności? Chyba to fragmenty mówiące o współczesnym katastrofizmie w naszej poezji. Bo on istnieje. Istnieje katastrofizm osobisty, także. Jego emanacją jest może motyw drzazgi w tej poezji?; bohaterka wierszy często go przywołuje: drzazgami przybijam się do brzegu („Przepływy”); do każdej drzazgi mówić – mam („Przyszłam na świat w siedemdziesiątym siódmym”); „drzazgi mniej ostre” („U schyłku”), albo aluzja do drzazgi: o uczuciach / wbitych pod paznokieć („Arche”). To ból osamotnienia…

Oto poruszające wyznanie poetki: moje pisanie jest / jak mamrotanie pod nosem, jest jakimś credo a’rebour?  A zdanie: nie czytajcie mnie / jestem skażona nie łudźcie się // was też nikt nie czyta („Rozbierz mnie…”)? Czy nutą skargi są słowa: tylko czasem ktoś rozumie / jak się ze sobą kłócę? A co czynić ze słowami poetki: już minęło / każdy wiersz jest śmiercią // umarłam tyle razy / że mogę się tylko śmiać… Pewnie znaczy to, że napisać, to odrzucić jakiś fragment siebie, uśmiercić wiekuiście jakąś cząstkę. I chyba wtedy następuje katharsis,  następuje oczyszczający śmiech. Zatem rzęsisty deszcz samotnej goryczy rodzi nikłą smugę łuku tęczy, zwiastującej nadzieję – na co? Na nadzieję pewnie… Monika Luque-Kurcz we wspaniałych wierszach przesyła nam nadzieję na nadzieję, mimo że ukryta ona bywa za przedjesienną mgłą

Jan Tulik

————————

*) Monika Luque-Kurcz „Portret Ubu”, Podkarpacki Instytut Książki i Marketingu,. Redakcja Jerzy J. Fąfara, opracowanie plastyczne Sylwia Tulik, Rzeszów 2021

Reklama

1 KOMENTARZ

  1. Lubię pana wiersze jak i pisanie o wierszach innych poetów.
    Pozdrawiam Krosno, gdzie kiedyś rozmawialiśmy telefonicznie, gdy tam wpadłam na trochę. A rozmawialiśmy o tekstach, o które pan prosił mnie listownie dla znanego miesięcznika, gdzie miała się zaprezentować grupa związana z Okolicami. Tekstu w końcu nie przysłałam, bo wszystkie poszły do szykowanej wtedy debiutanckiej książki. Pan zapewne tej rozmowy nie pamięta, ale ja tak, bo pan był już wtedy znanym poetą, a ja dopiero brałam rozpęd. Zresztą nie na wiele starczyło mi twórczych sił. Ot, tylko coś tam skromne 6 książek i różne teksty w czasopismach, a dobre i to.
    Pozdrawiam i proszę o więcej wierszy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko