dom
niczyj
migocą różowo ściany
jakby stały w płomieniach
wiszący nad głowami strop
przesuwa się na wszystkie strony
gotów spaść przy lada powiewie
tajemnice wnętrza powierzone
nieszczelnej pamięci
matka – też niczyja
ale jest
wiadomo że jest
może tu
może u początku Drogi Mlecznej
świeci jak zabłąkana mgławica
znika w tunelu nieskończoności
nie zostawia po sobie śladu
korytarze drzwi balkony
otwierają się na przestrzał
niewiadome powitania
daremne pożegnania
wszystko jak było kiedyś
tylko brak oparcia w dzisiaj
pięty wnikają w pustkę
widmowi ludzie
oddalają się chwiejnie
w pomroczny świat
lekko chrzęszczą za nimi ruchome schody
zjeżdżając w dół
w dół
Moja nie-Rzeczywistość 🙂
Z wielkim zauroczeniem oraz szacunkiem. Dla Autorki oraz Jej wiersza 🙂