Kazimierz Grochmalski – wiersze

0
167
Filip Wrocławski
Filip Wrocławski

Z HAMLETA

Dzisiaj spektakl przedstawiamy pod
tytułem Odchodzenie (ciche,
szybkie, kolokwialne). Mówi
grabarz do grabarza:
„Śniegu tyle nawaliło,
do roboty, szkoda gadać.
Jak sprzątniemy, sobie zapalimy
papieroska w bramie i z litosnym
uniesieniem nieboszczyka pożegnamy”.
Odpowiada grabarz grabarzowi:
„Cztery trupy w tym tygodniu,
kupę forsy nazbieramy,
pewnie starczy do opery,
tam to ładnie umierają!”.
Odchodzimy, nie wracamy,
tylko klucze zostawiamy
na lodówce, na kozetce,
na stoliku, etażerce,
na kuchence, a czasami
i w łazience.


TELEFON

Stoję na mostku heroicznego trwania,
gen obowiązku szarpie mnie do telefonu.
Zaciągam hamulec stoicyzmu,
dzwoni firma Genex 24 h.

Proponują odkopać korzenie bytu,
uzupełnią brakujące ogniwa,
uwypuklą spłaszczenia,
mogą udrapować historię, nawet jeśli jej brak!

Karaluch może stać się prawnukiem słonia,
a pospolity sygnalista
potomkiem trąby Jerycha.
Kurdupel byłby wielki,
ale karmili go piersią fałszywej matki.

Dzwoni firma Tripex 24 h.
Proponują Pradolinę Królów
za sumę pięciu wieczorów autorskich z ośrodków,
gdzie jeszcze płacą za one-gen-show.

Firma Radosne Pożegnanie Non Stop proponuje
nagrobek przewoźny,

gdyby zabrakło siły
na wyznaczenie miejsca wiecznego spoczynku…


ZAKŁAD

Raz, dwa, trzy – wytypowany!
Nadszedł termin wysyłki.
Trzy, dwa, jeden i start.
Rakieta przeszczepu leci.
Na miejsca. Gotowi?
Drużyna szpiku robi zakład o przetrwanie.
Chorągiewka dawców krwi poszła w górę.
Meta i start w autobusie transfuzji.
Porozbiegali się uczestnicy po
różnych systemach zakładowych.
Rentgen coś gadał, ale się jąkał.

Nie było stwardnienia, choć stomatolog wiercił
i wiercił… Raz, dwa, trzy – teraz skreślony jesteś ty!
Jestem niegotowy!
Wszystkie pieniądze świata na stół!
Proszę o recykling.
Zostajesz przemieniony.

Tyle nowych części!
Czy to podlega jeszcze jurysdykcji Bożej,
skoro musi chodzić na oliwienie tłoków co dziesięć dni
do pobliskiej tłoczni życia,
tuż za rogiem,
obok pralni chemicznej?


KLASA

Wszystko łatwiejsze jest, gdy ma się klasę.
A obok ciebie same klasowe babki.
Gdzie podziała się moja klasa?
Pewnie zgubiła się na dużej przerwie,
gdy paliłem papierosy w cuchnącej ubikacji
szkolnej. „Klasę się ma albo nie ma” – bębni
tamburyn porządku. Jesteś w parze? Stoisz sam
na końcu korowodu?

Licho wie, gdzie los cię pośle. Odśnieżanie
na pustyni czy zakon, gdzie robią mszalne wino i
tańczą pastorałki? Przerwa się skończyła, a ty
wciąż bez klasy.

Mówią: „Wojna idzie”. Może odnajdziesz ją, sypiąc
worki heroizmu na barykadzie dawno opustoszałej
klasy? Mieć klasę, to byłoby coś!


MOJA PRZYJACIÓŁKA

Bez względu, gdzie jestem, czy w Bogocie, czy
na Bermudach, czy w indyjskiej Kalkucie,
powraca obraz tego lata, kiedy tak
niespodziewanie, tak raptownie i niegrzecznie się
pojawiła. Była nieco natrętna. Wiedziała, czego chce.
Jej gen naznaczony był genoromansem.
Spotykałem po wielokroć takie jak ona.
Niemalże jej kopie. Tak śmiało dążące
do wyznaczonego celu!
Spokojne dopiero na mej piersi głębokiego snu.
Gdy jej nie ma – tęsknię.
Gdzie jesteś, moja mała bezwstydnico?
Towarzyszko z kraju, gdzie za przyjaciela
miałem jedynie ciebie – małą zwykłą okienną
muchę.


Kazimierz Grochmalski (1951) – poeta, prozaik, założyciel i twórca eksperymentalnego „teatru maya”. Stworzył własną metody pracy teatralnej pt. „Kompozycja komediowa”. Zajęcia prezentujące tę metodę pracy prowadził na wielu uczelniach (w m.in. Zurichu, Norymberdze, Jyvaskyli, Oxfordzie, Yorku, Brukseli, Tunisie, L’Aquili, Nantes, Lyonie).

Wydał trzy tomiki poetyckie “Teatr, którego nie było” (2016), “Traktat o marionetkach” (2018), “Zanim opadnie kurtyna” (2021) oraz powieść “Uśmiech” (2020). Mieszka w Poznaniu, a także w dziesiątkach innych miejsc ciągle przemieszczając się. W wolnych chwilach zajmuje się zen i opieką nad „braćmi mniejszymi”.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko