Julia Sudus – wiersze

0
332
Maria Wollenberg-Kluza


NA DŁONI

Na dłoni trzymasz
moją rozpacz zaciskasz
czasami bawisz się
niby wielkolud z baśni
o liliputach

jak to jest ciekawe
kiedy ludzie — zabawki
w niezgrabnych rękach
kiedy cudze życie — dowcip
bez przesady

jestem naiwną turystką tu
w twoim kraju obniżanych wartości
w baśni obszarze fałszywych 
gdzie jeden i ten sam dramat
i codziennie antagoniści

dziwię się szczerze jak
można więc tak łatwo
bez sumienia i emocji
zawsze myślałam
że wielkoludy mają wielkie serca

lubię marzyć o tym
kiedy stanę się prawdziwa
będę wdychała całą planetę a ty
otworzysz dłoń i wypuścisz
w niebo jak ptaka
moją rozpacz


KORALE

Grała rano
białymi palcami
po czarno-białych klawiszach.
Czarowała rankiem,
szczyciła się, upiększała się
i nie zauważyła 
jak zgubiła duszę.
Piękność bez duszy —
jak zwiędły kwiat,
tylko sucha aluzja na byłe kwitnięcie.
Raz koralik, dwa koralik, trzy…
Gdziez on jest? 
Taki jaskrawy, nie widzieliście?
Ponieważ kiedy przypudrowywała się,
malowała się, ubierała się,
zapomniała gdzie upadł.
A korale są niepełne.
A z chaty należy iść już.
No gdzież ty, gdzież?
Jak w ziemi pogrążył się:
koralik czy dusza?


NIEPOKORNEMU

Na progu stanęła twoim 
uczepiła się klamki
zębami zgrzyta
po szybach pazurami

nie wychodzisz

ubóstwo błądzi
ciemnymi ulicami
gubi marszrutę i
pod twoimi drzwiami staje
 
nie bój się

wojna samotnica
okryła ciebie 
pazurami goryczy
czarnym smętkiem mrozi

nie chowaj się bo

tam gdzie lęk czy obojętność
tam niedomaganie i bieda
nieszczęście i porażka
obejmą się razem

bądź odważny

szybciej 

zajrzyj im w oczy
co tchu walcz każdej sekundy
za rodzimą przystań twoją

otwieraj i

wśród tysięcy 
krętych i niewydeptanych
swoją wybierz pewnie
wolną i niezależną

mój Kraju


KANON

Wśród zachmurzonych świtań
złudnych radości
nut niesprawiedliwości
minorności twoich dni powszednich 
czekasz na forte

szukać
spragniony kontynuujesz szukać 
nie zauważać 
jak spalasz siebie do szczętu
kiedy tracisz pomału
wszystko

oddajesz wtedy bo
odrywasz zaszargany strzęp
siebie samego
do nierytmicznej nieświadomości
gdzie synkopami gra
młodość

odczuwasz
że harmonia twoja
wypadła ci z dłoni już
marą schowała się bojaźliwie 
cichym staccato biegle
przeskoczyła za twój horyzont 
tak szybko
jak to czasem czyni 
słońce

uzbrajasz się cichaczem
celowo naciskasz pedał 
i ruszasz na poszukiwania 
tego prawdziwego legato
dla duszy

cicho i cierpliwie
denerwująco zmęczono 
tak zróżnicowanie
wśród ulew zmiennych dni
grając palcami we krwi
ledwie nadążając
wygrywać propostę 
natykasz się wreszcie
chociaż na jakieś diminuendo

pocieszasz się z nadzieją
na majorowe rozwiązanie
i przytulną życiową kadencję

jeszcze tylko takt
fortissimo 
i repryza

lecz za dwiema kreskami już
ktoś inny będzie szukał 
swojego dobrego brzmienia

Julia Sudus (Ukraina, Luck, 1991) — kandydat nauk filologicznych ze specjalności «Języki Germańskie» (doktor nauk humanistycznych), wykładowca języka angielskiego, tłumacz, pisze poezję i prozę. Współautorka zbioru prozy «Intonacji» (Discursus, Iwano-Frankiwsk, 2018) — ta edycja kontynuuje literacki wyścig sztafetowy «Od słowa do słowa». Autorka zbioru poezji «W pół drogi ku słońcu» (Discursus, Iwano-Frankiwsk, 2020). Wiersze, proza poetycka, opowiadania Julii Sudus były drukowane w licznych almanachach 
i antologiach, oraz w czasopismach literackich w Ukrainie, Polsce, Białorusi, Malezji і przetłumaczone na język Angielski, Polski, Białoruski, Сhiński. Uczestniczyła w festiwalach poetycko-literackich w Ukrainie i za granicą.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko