Jałmużna
Prawdopodobnie tego roku nie było lata
nikt nie wyznawał sobie miłości
na brzegach opuszczonych przez historie jezior
nikt nie podróżował
po oceanach
zagubione morza i rzeki
na moment przestały oddychać
ich oczy przysłaniały słone mgły
bezsilność
twarde cienie linii papilarnych
każdy ruch fal był nie do odtworzenia
jego geometria pulsowała
na najłagodniejszych stokach słońca
i księżyca
budziła nas
wiecznych wygnańców i podróżników
niezabliźnione rany świata
stały się jeszcze bardziej
przerażone
gorzkie od żalu
bezbronności
krzyku myszołowa
który spadał w dół niczym sierpniowa gwiazda
tak płaczą niemowlęta
pozbawione nadziei i zapachu matki
tak z pieśnią odchodzą mężczyźni
w ostry zapach krwi
pożogi sentymentów
zaciskając w dłoniach
ostatnie fragmenty
uciekającego pejzażu
w miejsca w których kobiety
nie mogą dostrzec ich łez
tak też rodzimy się i umieramy
wieczni obrońcy twierdzy Eleazara
wzbierają w nas
wulkaniczne popioły
łagodne niczym nieposkromiony zapach śmierci
płonących świec
kamyków układanych jeden obok drugiego
widać zasychające w nich żyłki niepamięci
wodospady pozbawione oddechu i radości
stare spróchniałe pnie
echo
leżące w poprzek drogi
którą musimy przebyć
ich
światło
przemierzające nasze aorty
peryferie
nabrzmiałych od pożądania ciał
gdzieś w odmętach wszechświata
na jego najbardziej zarysowanej krawędzi
ciągle śpią nasyceni krwią legioniści Flawiusza Silwy
wydaje się
że wraz z nimi
cały świat zasnął w ogromnym spokoju
granitowe bloki uniosły deszczowe niebo
wyżej niż sięgają największe pragnienia
zagubionego na pustyni wędrowca
nikt nie płakał nie śmiał się nie tańczył
wszystkie pragnienia ziemi
przybrały wyraz twarzy żebraka
któremu wieczność ukradła jałmużnę
Piekny wiersz.
Przy okazji – z duzym zaineteresowaniem przeczytalam tekst o Zbigniewie Jerzynie (“Zbysio”) [w] DO ZOBACZENIA tom 2. Contemporary Writers of Poland (2021)