Bohdan Wrocławski – jeden wiersz

1
461
Bohdan Wrocławski
Bohdan Wrocławski

 
Czytane nie tylko z kronik filmowych

Może tak być: nigdy nie spotkaliśmy dnia
zamkniętego we własnych ramionach

Nie obrzydzano nam istnienia tylko z powodu
myśli zupełnie innych
nigdy nie zamykano milionów słów

Zatem zamilczmy jeszcze raz bo może nam
idącym pod wiatr zabraknąć oddechu

nasze myśli
znów będą bać się naszego głosu

Kiedy sztandary pochodnie wiece przemówienia
świt o drżącym podniebieniu
walony kolbami o drzwi

buty uderzające hardością nieboskłony prosto w twarz

rozumiesz ten cierpko-słodki smak krwi w ustach wypalonych
aż po najwytrwalszy horyzont

Zatem zapłoń jak jesienny krzak jarzębiny
twoja obojętność będzie samotna w każdy
nie istniejący wieczór

Lub środek dnia wyrysowany między zmarszczkami
czoła i nadziei

Znasz ten moment
lęk zmienia geografię ciała

wędruje do krtani
przerażony swym istnieniem
milknie

między szeleszczącymi stronami krwi
Znasz przecież
to los
samotność
cierpliwość po wszystkie granice strachu

Widzisz jak ze starych kronik filmowych ten i tamten
których
spotykasz dziś
machają do Ciebie przyjaznymi dłońmi

Wyciągniętymi w najskrytsze zakamarki serca

Reklama

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko