Michał Piętniewicz – Wspólnota ciemnych ran. Dalsza część rozważań o tomiku Małgorzaty Misiewicz, pt. „Raj opłakany”

0
225


Małgosia Misiewicz pisze poezję egzystencjalnej zagadki. W jej cieniach, pasmach, zaułkach, meandrach, zygzakach, labiryntach, prześwituje jasne słońce Pana Boga, czystość serca i czystość poetyckiej intencji. Ciekawie w tomie „Raj opłakany” gra, a raczej współgra czystość poetyckiej intencji z bardzo dużym skomplikowaniem egzystencjalnego wyrazu.
Czystość innymi słowy nie przeszkadza nadmiernemu czasem skomplikowaniu, wręcz powiedzieć można, że jedno uzupełnia drugie.
W przeźroczystość podmiotu mówiącego w wierszach skrada się oścień zagadki, oścień egzystencjalnego pytania. Podmiot liryczny jednocześnie pyta, co stawia tezy i konstruuje pewien osobny, poetycki świat, świat zawarty w poetyckiej tezie, której intencja jest czysta, a sedno i to, co dookoła sedna krąży, bardzo skomplikowane – bo jest pytaniem nie tylko o człowieka i jego los w ogóle, ale przede wszystkim o ten konkretny los, los przeźroczystej w świecie znaków i znaczeń. W tę przeźroczystość oprócz egzystencjalnej zagadki, wkrada się rana i ból, „skrwawione szmaty”, kaleczenie przez drugiego człowieka. Są to jednak rany konieczne, aby mogła zaistnieć przeźroczystość i je niejako w siebie wchłonąć, a na powierzchni tej przeźroczystości, jawne są – w tym sensie, że są jednocześnie jasne i ciemne, ból i zagadka, filozoficzne pytanie, na które odpowiedź pada ze strony ciągle przyswajanej i przyswajającej, chłonącej świat i równocześnie wydychającą go, przeźroczystości.  
W przeźroczystości mieszka ciemny oścień zagadki egzystencjalnej. Idę razem z podmiotem mówiącym przez jego ciemność i pytam ciemności, czy to Ty? Ciemność przegląda się w „Ty”, jak w falach jasności, jak w spienionych falach poetyckiej refleksji nad nieskończonością wnętrza. Przez to wnętrze mówią ptaki i ludzie, w nich kryją się dwie rzeczy: wspólnota i rana i rana nie jest przeciwstawna wspólnocie ani wspólnota ranie. Jedno drugiemu jest potrzebne. Rana jest chyba potrzebna do tego, aby mogła zaistnieć wspólnota, a wspólnota jest po to, by pochłonąć ranę. Małgosia pisze do wspólnoty przeźroczystych i bezbronnych, pisze z wnętrza własnej, jasnej rany i apeluje do innych ran, ciemnych.

[Miniatura 2010, liczba stron: 118]. 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko