Stefan Jurkowski – Liryka i konkret

0
312

Tom Agnieszki Stabro powstał dzięki finansowemu wsparciu mieszczącego się w Krakowie Instytutu Literatury, w ramach Tarczy dla Literatów. Instytut wspiera Oddziały SPP (m.in. lubelski, krakowski, warszawski). Ponadto, w ramach tej samej Tarczy, dofinansowuje również pisarzy z ZLP .

Podmiot liryczny wierszy Agnieszki Stabro z tomu „Lądy tymczasowych przelotów” patrzy na rzeczywistość wielowymiarowo. Dostrzega w niej piękno natury, uroki chorwackich miasteczek, a jednocześnie całą ohydę współczesności, od której nie można uciec. Te bowiem zjawiska, które obserwujemy tu i teraz, istniały zawsze, może tylko w różnym natężeniu. Człowiek ma tendencje do idealizowania przeszłości i potępiania czasu obecnego, ponieważ w tym ostatnim jest całkowicie zanurzony, co naraża go na bezpośrednie odczuwanie wszelkich „niedogodności”.
Już w wierszu „Pamięć” otwierającym ten tom poetka mówi:

Zamienić pamięć na zapomnienie
Przestać się taplać w przeszłości
jak w błocie
Zostawić cienie i spojrzeć w światło
nie odwracając wzroku

Wers drugi i trzeci można interpretować dwojako. Taplamy się „w przeszłości jak w błocie”  mogłoby być tylko pewnego rodzaju porównaniem. Taka interpretacja byłaby jednak ocierającym się o banał spłyceniem. Ale jeśli zauważymy, że „błoto” ma jeszcze inną konotację – wówczas otwierają się przed nami szersze przestrzenie. „Błoto przeszłości”, czyli to wszystko, co bywa nieprzychylne, zepsute, bezwartościowe, co rani i sprowadza podmiot liryczny na manowce; choć może błyszczy z daleka, ale należy się tego strzec.
Poetka często zastanawia się, co też ocalało – niczym biblijne perły – z owego błota, bo przecież w najmarniejszym czasie można odnaleźć coś niezniszczalnego, uniwersalnego. Może więc warto się trochę „potaplać” szukając owego uniwersalnego światła. Wszak jego blask i oświetla nasze drogi, i dopinguje do odkrywania wciąż nowych inspiracji, rozwiązań, ukrytych poetyckich sensów.

Mam tylko wiersze
Słowa, które przychodzą Stamtąd

Muzykę zapisanych liter,
która wypełnia moje
opustoszałe ciał
                           
(Ciepłe światło lipcowego wieczoru)

Ktoś mógłby odczytać cytowany utwór jako wiersz o „natchnieniu” – jeśli użyjemy tego staromodnego terminu. Poetka mówi, zresztą w innych wierszach także, iż twórczość sama w sobie jest procesem irracjonalnym, który jednak daje się „zracjonalizować”. Metafory, porównania, sposób zapisu – powstają na zasadzie swoistego impulsu, podyktowane jakby „z zewnątrz”. Wieloznaczność, barwa, wewnętrzny rytm utworów pojawiają się z wnętrza owego „opustoszałego ciała”. Tego nie da się zaplanować, wymyślić, zaprojektować z ołówkiem w ręku.
Podkreśliłbym tu jeszcze celność słowa, bogatego w wieloznaczne przesłania, i jednocześnie oszczędnego. Utwory Agnieszki Stabro mówią również o niepewnej ontologicznie sytuacji człowieka, ale i świata. Oto utwór zawierający wersy, które stały się tytułem całego tomu:


Są miejsca dryfujące w przestrzeniach
                                                      [jak statki

Gdziekolwiek się jest, zawsze się do nich
                                                            [wraca
żegnając bezpieczne lądy
tymczasowych przelotów
                                         (Statki)

Żegnamy więc lądy przelotów tymczasowych, wszystko się zmienia niczym w kalejdoskopie. Ale istnieje druga strona medalu: my także jesteśmy zmienni, tymczasowi. Owe gremialne zmiany u Agnieszki Stabro wydają się mieć charakter cykliczny, a nie linearny. W wyżej cytowanym wierszu poetka wyraźnie to sygnalizuje. A więc nic, co tracimy nie znika definitywnie. W jakiś niewytłumaczalny sposób do nas powraca, i nie przestaje być naszym (niezbywalnym?) udziałem. Przecież my sami także wracamy do  „miejsc dryfujących w przestrzeni”.
Podmiotowi lirycznemu towarzyszy w owych „przelotach” tajemnicza obecność. Często bezimienna, niedająca się zdefiniować:

***

Gdziekolwiek będę
dokądkolwiek pójdę
ty pójdziesz ze mną

Jak cień pod powiekami
jak woda obmywająca dłonie

Jakby wszystko inne było dane tylko

                                                         [na chwilę

Kim zatem jest ów tajemniczy adresat wiersza? Wspomnieniem? Pragnieniem? A może miłością, bytem osobowym? Albo bagażem doznań i doświadczeń będących swoistego rodzaju Absolutem? Czy też wszystkim po trochu? Cechą poezji Stabro jest niedopowiedzenie i wieloznaczność. Poetka wie, że cała rzeczywistość jest niejednoznaczna, w dużej mierze nieuchwytna, wymykająca się naszej intuicji. Nie poddaje się próbom potocznej werbalizacji. Poeta znajduje się w sytuacji rybaka:

Całe jego życie to odrywanie skorupiaków

                                                              [od kamieni

Często wydaje się to wszystko podmiotowi lirycznemu bezcelowe; jawi się jako rzucanie pereł przed wieprze, mijanie się z intencjami:

Każdy wiersz
z gardła wydarty
z głębi rozpaczy wydobyty
morza smutku
wyszarpany z zaciśniętej krtani

Każdy
jak serce bijące na dłoni
jak nerw na zewnątrz ciała
Ktoś przychodzi i mówi

Uroczy
                          
 (***Każdy wiersz)

Zna to każdy poeta. Ileż razy na spotkaniach autorskich padają pytania w rodzaju, „dlaczego te wiersze są takie smutne?”  To rzeczywiście może autora doprowadzić do szału. W powyższym utworze także jest tyleż smutku, co ironii. Dodajmy, że ironia jest mocną stroną wierszy Agnieszki Stabro na równi z lirycznym wzruszeniem. Takie proporcjonalne „współistnienie” trzyma emocje na wodzy, nie pozwala na ckliwą czułostkowość z jednej strony, ani na brutalny sarkazm z drugiej.
Trzeba też podkreślić, iż poezja Stabro jest mocno osadzona w konkrecie: pejzaż, miasto, klimaty małych miasteczek chorwackich – stanowią tutaj istotne inspiracje, kanwę dla rozważań metafizyczno-filozoficznych. Można powiedzieć, że poetka w potocznie postrzeganych szczegółach dopatruje się tego, czego na pierwszy rzut oka się nie dostrzega. W zwykłości widzi niezwykłość. Każde przeżycie, doznanie, zachwyt lub rozpacz staje się powodem uogólnionej, zaskakującej refleksji. Jak choćby w przejmującym wierszu „*** to już dłużej pali się zapałka”. Dodajmy, iż dłużej, niż trwa umieranie człowieka:

Pocieszają,
że przecież człowiek idzie do nieba
Nie wiem
Nie widziałam nieba
Widziałam tępe twarze grabarzy
wykrzywione w głupawym uśmiechu
(Bo przecież dostaną za nadgodziny)
Czułam ostrą woń
mokrej ziemi
przesypywanej zardzewiałymi łopatami

Kto ci powiedział,
że nie można przeżyć końca świata?

Można
(…)

Bardzo indywidualny jest świat poetycki Agnieszki Stabro: niezmiernie bogaty, zróżnicowany, a przede wszystkim precyzyjnie skonstruowany. Poetka przez cały czas odkrywa nowe „właściwości” otaczającego ją świata. Mówi o nim w  komunikatywny sposób, daleki jednak od dyskursywności. Zachwyca tu ostra i celna metaforyka, jednocześnie urzekająca subtelnością. Może to, co napisałem powyżej, zabrzmi jak paradoks, ale tak jest w istocie.
W tym bogatym tomie, nierzadko pełnym gorzkich konstatacji, jest wiele utworów „radosnych”, wprost afirmujących piękno i niezwykłość świata; pochylających się nad osobliwą ciszą, którą można usłyszeć w chwili, jakby na moment stanął świat
 zamknięty w srebrnych skrzydłach ważki.

Stefan Jurkowski


Agnieszka Stabro: „Lądy tymczasowych przelotów”. Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział Warszawa oraz Instytut Literatury. Warszawa 2020, s.90, cena zł 20. Seria: „Kolekcja Literacka”  t.VII pod redakcją Piotra Müldnera-Nieckowskiego, Anny Nasiłowskiej, Małgorzaty Karoliny Piekarskiej.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko