1.
Palenie argentyńskiego tytoniu u stóp Akropolu to rozkosz, która może zadośćuczynić potrzebie chwili. Mam raczej ochotę widzieć, niż mówić. Spadł śnieg w Atenach. Powtarzam: spadł śnieg w Atenach.
2.
Dwaj oficerowie marynarki handlowej spacerują ulicą Filis. Ktoś wali w zabite drzwi. Dziewczęta ze Wschodu sprzedają się za cenę zapiekanki na placu Sorbony. To wciąż kwestia wyjścia z Europy.
3.
Czy widzieliście dzikiego kota, któremu kiedyś nadaliśmy imię? Nowa zima w Nowej Smyrnie. Godzina nasion granatu rozgniecionych przed progiem. Godzina, w której życzy się długich lat.
4.
Café Peran. Ciemna, ciemna, ciemna, wygląda na znacznie więcej lat, niż przeżyła. Zazdroszczę muzykowi, co gra na buzuki, z którym będziesz się kochać na trzeźwo. Aman aman. Twoja piosnka haszyszowa sprawia, że chce mi się płakać.
5.
Dziecko, które położono mi na kolanach, nie jest moje. Wymawia moje imię z cudzoziemską mocą. Chciałem wszystkiego. Małżeństwa i wieńca z kwiatów cytrynowych. Jeszcze chcę. Czy słyszycie mnie?
6.
Jeśli Jorgos Lalos miał być pomocnikiem w kafejce, nie przynosiło mu to wstydu. Robota nie miała dlań wielkiego znaczenia. Robił kawę lepszą, niż jego sąsiad. Najlepszą, jaką się da.
7.
Jadłem kotlety wieprzowe w tawernie na końcu ulicy Eurypidesa. Minęło dziesięć lat. Tawerna wciąż istnieje. Dzisiaj wieczorem wróciłem tam z kobietą, którą kocham. Tą samą, którą kochałem w wieku dwudziestu lat.
8.
Pokolenie mężczyzn, którzy się golą dokładnie każdego dnia. Schludni i wymuskani, nawet kiedy idą po chleb. Z włosem, radzi pan Alekos. Pod włos, tylko na ślub lub na pogrzeb.
9.
Ulica Romwis, chowam się w restauracji, żeby ochronić się przed gazem łzawiącym. Wśród niewinnych palimy papierosy czekając na koniec demonstracji. Mam przeczucie, że kroczę niebezpieczną drogą. Ale chyba tak nie jest.
10.
To początek lipca. Babcia umarła. Wasilikí Karistinu, urodzona w 1912 roku na Kiefalonii, wdowa przez pięćdziesiąt lat. Nie pocałowałem jej w czoło. Jej oczy napełniały mnie lękiem.
Przełożył Paweł Krupka
Guillaume Decourt urodził się w Paryżu w 1985 roku. Przez całe życie wiele podróżował. Z zawodu jest pianistą klasycznym. Opublikował dziewięć zbiorów poezji oraz liczne szkice i przekłady, m. in. greckiej poezji XX wieku. Utwór pochodzi z najnowszego zbioru Un gratte-ciel, des gratte-ciel (Wieżowiec, wieżowce), LansKine, 2019.