Rozpada się nasz wszechświat tego świata. Właściwie oczekiwanie i zasadnie rodzi się pustka, a w takim miejscu niektórzy odczuwają … Głód. Głód wyjaśnia ich istnienie, głód uzasadnia ich obecność, głód dodaje im sił. I oni piszą.
Głód … to bardzo dobry tytuł. To dobry nagłówek, aby zwrócić uwagę, to niezłe hasło, zawołanie, odzew odrzuconych, niepowtarzalny magnes, to też, jednocześnie klucz do stanu ducha, do nużących natręctw przekleństwa samotności oraz do opisu świata nowego ładu, który póki co okazuje się bezładem.
W ubiegłym roku Instytut Literatury pilotował kolejny arcyciekawy i interesujący projekt promocji literatury pod enigmatyczną, acz wiele znaczącą nazwą Nowy Dokument Tekstowy (w tym roku edycja 2021, do początku kwietnia 2021).
To trzecia edycja Ogólnopolskiego Konkursu na Książkę Literacką „Nowy Dokument Tekstowy”. Na zgłoszenia w dwóch kategoriach – liryka i epika – Instytut Literatury czeka do 4 kwietnia 2021. Dla zwycięzców przewidziane są nagrody w postaci atrakcyjnych honorariów oraz wydania zwycięskich książek w serii Biblioteka Literacka Kwartalnika „Nowy Napis”.
W moich rękach za to bardzo ciekawa antologia poezji, pokłosie ubiegłorocznej edycji konkursu zatytułowana „Głód”… w której Małgorzata Zagajewska publikuje:
Mówią, że zaczęto mnożyć byty
Widzę:
smoliste wydechy domów z naprzeciwka we
wnętrzach naszych dzieci.
Widzę:
na bezdechu turlasz się w stronę
wyjścia.
Przy śniadaniu: rozmawiamy o sprzęcie sanitarnym
dla seniorów. Przy kolacji: sąsiad pali światełko
dla Maryjki na rogu i pali wtórne z domieszką
zmieszanych.
Bez obaw: wyhodowano nowe szczepy,
przeciwciała. Wkrótce wszyscy będziemy hipoalergiczni.
(Obwąchajmy sobie wzajemnie odbyty,
póki jeszcze możemy.)
To bardzo dobry „komentarz”. Jaki komentarz? Do czego komentarz? – zapytacie. Do rzeczywistości „za oknem”. Do świata po końcu świata i świata, który Pan Premier oferuje nam jako Nowy Ład, który właściwe chce nam wepchnąć na siłę w miejsce świata, który dopiero co poznaliśmy i nam się wcale nie podobał, ale ten ów jeszcze nowszy, z nowym ładem, jakoś tak podskórnie czujemy, że podobał nam się będzie jeszcze mniej… ech. Dobry komentarz do naszego buntu bez buntu, do czczej gadaniny, pustych słów, dystrofii wspólnot… do marazmu i orgazmu, jak mawiają ci, którzy tylko tego potrzebują do egzystencji, aż wreszcie dobry komentarz do naszej przemądrzałej i wzniosłej elokwencji polegającej na rozważaniach o bycie i nieśmiertelności. O jakże śmiertelna ta nasza nieśmiertelność. Zostaje tylko Głód…
Czym jest jednak ten Głód, może tylko zwyczajny … głód. Zaciemnia nam ten wątek Łukasz Gamrot wierszem pozornie tytułowym:
Głód
Zwierzę mówi: głód
Ja jest głodne.
Ja trzeba nakarmić.
Pokój pełny, lecz serce niegotowe.
Podchodzi: zawiązać oczy, zatkać nos, rozebrać.
Serce już chętne.
Upewnianie się o rzeczach ważnych.
Jaką jest i ciało.
Ciało zabija się łatwo.
Otwierasz drzwi i idzie –
w dół i w górę, mocniej, mocniej.
Później niewiele się pamięta.
Szorstkie brzuchy,
wilgotny papier, lepkie ręce.
Teraz ja jest pewne.
Mówi do ciebie: kocham
i już obracasz się pod nim.
Zwierzę mówi: jeść.
Czy ja taki głód mam na myśli, czy to ten rodzaj głodu popycha mnie do działania, do pisania tych słów? Nie sądzę. Nie, z pewnością. Choć jest to przecież punkt widzenia. Element spojrzenia na świat. Skoro kiedyś zrównano nas ze zwierzętami, to może spróbować uczynić jeden mianownik z ich głodu i naszej miłości? Tylko dlaczego tak instrumentalnie? Tak wulgarnie. Niby grzecznie, a nieprzejrzyście podskórnie: brudno i brutalnie i nieadekwatnie, a przecież te figury retoryczne –zwierzęta – też kochają, czują, posiadają jaźń, o której nam się nawet nie śniło (w sensie oceny ich jaźni), o której, de facto wiemy niewiele, a to co wiemy, z pewnością nas nie uprawnia do bycia samemu sobie obwieszczonym bytem nadrzędnym decydującym o życiu i śmierci. O nie, nie jestem zielonym ekologiem, współczesnym piewcą zmian klimatycznych, dziwolągiem natury ludzkiej, ja raczej spoglądam na wiersz dorosłego już „dziecka Darwina” i tej mentalności uznającej teorię ewolucji za dowiedzioną i prawdę objawioną, za pewnik, za wyznacznik rzeczywistości, a skoro tak to przetrwa … najsilniejszy, a nam pozostanie… Głód.
Inny głód. Głód prawdziwy. A cóż to znaczy – prawdziwy? Sam to rozważam w swoim głodnym umyśle. Głodnym jakiegoś porządku, jakiejś dawnej prawidłowości doboru i wyboru, jakiejś sensowności kryteriów, jakichś określonych wizji przyszłości, choć wiem, że forma głodu nienasyconego, trwałego, permanentnie stałego to objaw zdrowy, potrzebny organizmom do działań, do aktywności, do podjęcia kolejnej próby zmiany tego świata.
Wybór wierszy Głód w swej chaotyczności wyboru autorów, często mało znanych postawił na wiersze dobre, dobrej proweniencji intelektualnej i dobrego zaplecza duchowych rozważań. To wiersze przerywające ciszę, wiersze charakterystyczne dla pokoleń Innego Nowego Ładu – to nowy ład opuszczania pustki, o którym Pan Premier nie ma nawet zielonego pojęcia, bo kulturę i sztukę schował do szuflady na strychu z napisem – mało komu potrzebne. No cóż. Kultura słowa dogorywa wszędzie. Boryka się z egzystencją przetrwania i bitwą o znaczenie w natłoku śmieciowych rozrywek, w gąszczu pseudo mód, w chaosie podważenia wartości literackiej wobec potęgi mediów i obrazów z krótkim, nasączonym emocją komunikatem uznanym jako sterujący społecznością… smutne? No niestety, ale prawdziwe.
Antologia Głód ze wszech miar ciekawa, właściwie w każdym wierszu prowokująca myślenie jest warta lektury i zauważenia jej w lawinie publikacji. Może szkoda, że nie ma w niej kilku wyrafinowanych nazwisk bardziej znanych autorów, ale taki los antologii pokonkursowych głodnych odwzorowania wydarzenia w rzeczywistości. Z materiału, który był dostępny Rafał Gawin z Romanem Bobrykiem ulepili naprawdę ciekawą i inspirującą pozycję na padole poetyckich łez. Brawo.
Dlatego zakończę wierszem odważnie przewrotnym, który podoba mi się brawurą swoją głosu o „tym kraju”. To wiersz Natalii Kubicius:
Kiedy wspięłam się na Statuę Wolności
Dajcie mi tylko swoich biednych tłumy całe
Obejmę ich gościnnie mymi ramionami
Emma Lazarus, Nowy Kolos Rodyjski, tłum. Wiktor J. Darasz
Boże, jak pięknie,
umarł Hitler, umarł Stalin,
choć to nic w porównaniu z tym,
co się dzieje każdego dnia w McDonald’s i Kentucky Fried.
4 czerwca
Na obrzeżach Warszawy wynurzyła się Liberty Island.
4 lipca
Trzynaście Kolonii zasiadło z Anglią przy Okrągłym Stole
4 sierpnia
powstał Krajowy Rejestr Długów,
choć to nic w porównaniu z tym,
co się dzieje na ulicach polskich miast,
co się dzieje w południe pod Miejskim Ośrodkiem Pomocy
Społecznej.
Pomyśleć, że mogę pozwolić sobie na ten raj,
ten kraj powstał z martwych i zasiada po prawicy
Unii Europejskiej, po lewicy Azji Mniejszej,
choć to nic w porównaniu z tym,
co się dzieje każdego dnia w umysłach wielkich Polaków,
co wywiodło Josepha Conrada
i milion nieznanych z nazwiska na Wyspy Brytyjskie.
Boże, jak pięknie
powiewa flaga nad Komendą Główną
zwiewa kapelusz z głowy szeryfa,
chapeau bas,
ten świat jest za mały dla nas dwóch.
Determinuje nas Głód. Głód miliona nieznanych z nazwiska … czy mają jeszcze szansę, aby porwała ich jakaś rewolucja? Może tylko poezja da im taką szansę?
Wierzmy w poezję. One jeszcze nie wydała ostatniego tchnienia. Leży na łopatkach. Kolejny cios. Prawie nokaut. Mój Boże, jak pięknie, choć to nic … w porównaniu z naszym wciąż nienasyconym … głodem poezji.
Andrzej Walter
Głód. Antologia Nowego Dokumentu Tekstowego 2. Instytut Literatury. Kraków 2020,
ISBN 978-83-66359-77-2, stron 100, oprawa miękka.
Link do konkursu:
https://instytutliteratury.eu/2021/01/04/nowy-dokument-tekstowy-2021/
link do Antologii:
https://sklep.instytutliteratury.eu/pl/p/Glod.-Antologia-Nowego-Dokumentu-Tekstowego-2020/158