Wiersze Dimitrisa Pistikosa w przekładzie Pawła Krupki

0
303
Fotografia z archiwum poety

Na dobry początek nowego roku proponuję czytelnikom poetycką wycieczkę do Grecji, bo przecież tam się wszystko zaczęło w Europie. Literacko i nie tylko. Naszym przewodnikiem będzie Dimitris Pistikòs, znany już polskim czytelnikom ze zbioru wierszy Tkaniny nocy, przełożonego przez studentki filologii nowogreckiej PSH UW i wydanego w 2008 roku w warszawskiej oficynie Heliodor. Od udziału Pistikosa w jednym z polskich festiwali literackich i publikacji książki upłynęło sporo czasu, więc warto przypomnieć tego zasłużonego dla polskiej literatury pisarza i wydawcę. Zasługi jego są niebagatelne, bowiem od wielu lat wydając i redagując kwartalnik 3η Χιλιετία (Trzecie Tysiąclecie), regularnie publikuje na jego łamach krótkie utwory polskich kolegów, a także recenzje najciekawszych nowości wydawniczych znad Wisły i Odry.

Δημήτρης Πιστικός – Dimitris Pistikòs pochodzi z Panetolio w zachodniej Grecji, jednak większość życia spędził w Pireusie, gdzie nadal mieszka i tworzy. Emerytowany prawnik, jest wszechstronnym pisarzem i od wielu dekad aktywnym promotorem życia literackiego. W jego dorobku najbardziej poczesne miejsce zajmuje poezja, jednak wyróżnił się także w innych gatunkach. Do jego najciekawszych utworów należy sztuka teatralna Człowiek, który wyszedł z wody, wystawiona po raz pierwszy w 1998 roku w Pireusie w otwartym teatrze Freatyda, gdzie w starożytności także działał teatr. Treścią sztuki jest tocząca się w czasach antycznych, właśnie w miejscu jej wystawienia, sprawa sądowa. W poszlakowym procesie wytoczonym przez politycznych przeciwników zasłużonemu i szanowanemu obywatelowi, brak przekonania do sfingowanych dowodów zabójstwa sprawia uniewinnienie oskarżonego. Sztuka ma wymiar uniwersalny i autor, przenosząc na scenę swe doświadczenia i przemyślenia zawodowe, odniósł spektakularny sukces. Innym znaczącym dziełem Pistikosa jest powieść fantastyczna Antroparàn z 2015 roku, w której wędrówki bohatera po planetach w towarzystwie poety i centaura są przyczynkiem do ciekawych rozważań filozoficznych i socjologicznych.

Dzisiaj proponuję niewielki zbiór starych i nowych wierszy Dimitrisa Pistikosa, dotąd w Polsce nie publikowanych. To typowa poezja filozoficzna, w której dominują refleksje egzystencjalne i etyczne, nie pozbawiona jednak łagodnego i subtelnego liryzmu. Jak na Hellena przystało, wiele w tych wierszach odniesień historycznych i mitologicznych. Ale wymowa bardzo współczesna i chyba każdy z nas może odnaleźć w utworach greckiego poety ważne sprawy dotyczące każdego z nas.

 Paweł Krupka


Charon

Niektórzy przedstawiają Charona
w postaci dzikiego wojownika,
co dzierży w dłoni ostrą kosę.
Inni jak Archanioła Michała
z płonącym mieczem.

Jakież to ma znaczenie?
Śmierć to Śmierć,
a Charon to Charon.
Ja, gdybym był malarzem,
przedstawiłbym go
w postaci małego dziecka,
co płacząc wyszło na ulice
by szukać swego ojca
i mówi, jakby z radością,
że go znalazło w mej twarzy.


Ciemne zwierciadło

Gdy patrzysz na swą postać w wodzie
spada żółty liść
i twój obraz rozpada się
na tysiące fragmentów
a wówczas cała budowla
składa się znów w całość,
a ty zastanawiasz się,
jaka odległość dzieli twe narodzenie od śmierci,
jak daleko zaszedłeś
jak stałeś się więźniem samego siebie,
niby szczygieł w sidłach.

Inni patrzą na twoją postać;
nie widzą za nią oceanicznej pustki,
błękitnej szyby, mętnej,
co kryje morza, góry, winnice i gaje oliwne
i chwytasz znów swą postać w gładkiej wodzie
jak łódź
która poszukuje pierwotnej harmonii
zanim przybije do wybrzeża
ciągnąc ze sobą
ułudę
całą historię ze słońca, pustyni i miłości

jak twoje życie.

To co widzisz jak dno
jest powierzchnią
a to co widzisz jak powierzchnię
jest twoim dnem.

Biją szklane dzwony w porannym niebie
morskie łąki wypełniają się białymi anemonami
lecisz od jednego skraju nieskończoności na drugi
niewidzialny
dzieckiem, co nieświadomie staje się starcem
jesteś niczym i dlatego upierasz się,
żeby nadać wszystkiemu ostateczny sens
podnosząc szacowny kurz
z małych i wielkich zdarzeń
jesteś wszystkim i dlatego upierasz się,
żeby wszystko zanegować
gdy patrzysz na swą postać w wodzie
nim spadnie ów fatalny liść
który podważa
wszelkie ambiwalencje
i twoją gorzką niepewność.


Kiedyś istnieliśmy

Straszliwy ogień wypalił mokrą glinę
ratując tablice Greków
z pismem sylabicznym
popiół ocalił freski
starożytnych Pompei
światło ochroniło Partenon
przed zdobywcami i drapieżcami
upadek antyczne teatry
a osady greckie posągi.

A nas, jaki pożar, jakie światło, jaki popiół
i jaki potop
przygniecie?
I cóż powiedzą
o nas archeolodzy
poszukując racji,
żeby uzasadnić
potomności
że kiedyś istnieliśmy?


Szaleniec

Zwali go szaleńcem. Chodził
po ulicach i zaułkach
półnagi. Jednak zarzucał
na grzbiet płaszcz
na wszelki wypadek.
Tym, co pytali, powiadał,
że płaszcz mieści jego ciało
lecz zawęża jego odczucia.

Nieliczni go rozumieli.

Niektórzy mu współczuli
inni przechodzili obojętnie
jeszcze inni wyśmiewali.
Ci, co go zwali szaleńcem,
cierpieli na krótkowzroczność
lub, gorzej,
nie umieli dostrzec granic
dzielących odczucia
od ciała
kłamstwo od prawdy
logikę od obłędu.


Poezja

To co poezją nazwali
nie jest wyścigiem na fali
to nie przechadzka ulotna
nie jest to też widok z okna
to nie jest szum drzew dokoła
to nie zabawa wesoła
żeby nam znów było raźniej
to nie są salony i łaźnie
nie śmiech to ni szept lubieżny
lecz wiatru to wir potężny
co nagie gałęzie zrywa
to akrobacja prawdziwa
odważnym dostępna skrycie
ta która przez całe życie
w kręgu śmierci się odbywa


Coś muszę zrobić

Bracie, ty czuwałeś w strażnicy
żebym spał spokojnie
wstałeś przede mną
żeby ugnieść mój dzienny chleb
żeby zagrzać silnik autobusu
którym pojadę do pracy
uszyłeś ten ciepły płaszcz
żebym pokrył swoją nagość
oślepłeś czytając papirusy i pergaminy
żebym mógł pojąć
którą drogą wyruszyć
dokąd wiedzie mój znak.

Bracie, dokąd nie pójdę, jesteś przede mną
oświecasz moją ścieżkę
czego byś nie uczynił, nawet gdy o tym nie wiesz,
jesteś mym dobrodziejem
i towarzyszem
bez ciebie tkwiłbym wciąż w jaskini
walcząc z zimnem i dzikimi bestiami
wiele ci jestem winien i chyba nigdy nie zdołam
się odwdzięczyć.
Jednak coś muszę zrobić
i ja dla ciebie
coś muszę i ja zrobić dla ciebie, bracie
żeby dowieść
że nie istniałem na tym świecie
całkiem bezużytecznie.


Nie o to chodzi

Oczywiście, ma jakieś znaczenie odejść
pozostawiając za sobą bogaty dom
towarzyszkę, która będzie cię opłakiwać
pokaźną gromadkę dzieci
wnuków i prawnuków.

To wszystko jest dobre i pożyteczne
ale nie o to chodzi.

Nieważne też, czy przeżyłeś życie
w samotności czy w nędzy
w bogactwie czy w pomyślności
czy użaliłeś się nad głodnymi i spragnionymi
czy chodziłeś do kościoła i do komunii
czy żegnałeś się przed świętymi obrazami
czy kochałeś bliźniego jak siebie samego.

Nie o to chodzi.

Nie ma wreszcie znaczenia, czy szedłeś dobrą drogą
czy byłeś wierny swoim wzorom
czy utrzymałeś nieskażoną swą ideologię
czy byłeś wygnany, uwięziony
czy urzeczywistniłeś swe marzenia.

To wszystko jest dobre i święte
i jeszcze tysiąc innych rzeczy
ale nie o to chodzi.

Próżnia nie istnieje więc nie szczyć się
tym, co zdobyłeś.
dobre są laury, władza i pałace,
dobre wieńce, medale i „niech żyje”.
Wszystko jest dobre i święte.
Ale nie o to chodzi.

Chodzi o to, czy przestrzeni, którą zająłeś
nie zmarnowałeś
czy zasłużyłeś na chleb, który jadłeś
i czy wziąłeś z wiecznego światła
trochę odblasku
do swej ciemnicy.

Chodzi o to, czy kiedy przyjdzie czas
sporządzenia spisu
będziesz pewien
że to, co pozostawiasz za sobą
jest lepsze od tego, co zastałeś.


Przełożył Paweł Krupka


Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko