Tadeusz Zawadowski – wiersze

0
371
Filip Wrocławski
Filip Wrocławski

ptaki

w moim ogrodzie stoi czerwony stolik nakryty
do połowy białym płótnem. czasem
przysiada na nim ptak spłoszony jazgotem
pobliskiego targowiska. w milczeniu patrzymy
sobie w oczy. obaj mamy

opuchnięte od łez.


raport z czasów zarazy IV

kolejny dzień zarazy. za oknem szpitala wiosna.
w środku stadko białych ptaków wokół umierających
próbuje oddalić niebo wdzierające się
każdą szczeliną. i piekło bólu dławiące płuca. póki jest
szansa jest nadzieja. białe ptaki w maskach na ustach
jak anioły czuwające przy łóżkach… nocami modlę się
by nie zabrakło im sił i nie zawróciły

do nieba.


lustro

najważniejsze żeby zachować twarz. nawet gdy
zakładasz maskę. musisz uważać żeby nie przyrosła
do skóry lub jej nie zastąpiła. tak jak rękawiczki
skrywające linie papilarne
pod pretekstem uniknięcia zakażeń. wczoraj
kupiłem lustro

i zawiesiłem je w przedpokoju.


najgorsze

najgorsze skrada się zawsze po cichu. jak kot. nie usłyszysz
nie zauważysz jak wejdzie do twojego domu. z czasem
jego sierść będzie wszędzie. na meblach podłodze nawet
na pościeli. przyklei się do rąk później do jedzenia i do
szklanki z herbatą. zaczniesz się dławić ale będzie już
za późno. zabraknie powietrza i twoje oczy będą
przypominać wyrzuconą na brzeg martwą rybę. wtedy
najgorsze zacznie tulić się do twojej żony i dzieci

opowiadając im bajki na dobranoc.


przerwa w pandemii

krótka przerwa w pandemii. można sobie poprawić fryzurę.
zrobić kilka głębszych oddechów i przysiadów
dla poprawy kondycji. wyskoczyć na kawę do ulubionej
kawiarni lub spotkać się z kumplami w knajpie. oczywiście
nadal obowiązuje odległość dwóch metrów. przy stoliku obok
ktoś nerwowo spogląda na zegarek. za dwie godziny ogłoszą

kolejną turę pandemii.


wyjście z kwarantanny

                                       Ewie

jedyne wyjście z kwarantanny bez obawy zarazy
prowadzi przez bramę twoich ramion. tylko
w nich czuję się bezpieczny. budzę się
i czym prędzej biegnę po znikających
stopniach snu do tej niezawodnej przystani
gdzie przybijają jedynie łodzie
pod dobrymi żaglami. tylko tutaj
niestraszne mi komunikaty
o połamanych masztach statków  

bo nie dopłynęły do brzegu.


wiersze przyjaciół

próbuję odnaleźć się w tej sytuacji. ograniczyłem
wyjścia z domu do niezbędnych zakupy do koniecznych.
spotkania dla wybranych. coraz rzadziej oglądam
tabele statystyk w których już się nie mieszczą
liczby dziennych zakażeń. całymi godzinami
rozmawiam z wierszami przyjaciół ale i one
są coraz bardziej przygaszone. za dnia
kryją się po kątach a w nocy

budzą się z krzykiem.


w rękawiczkach

tylko w rękawiczkach. podczas zakupów w sklepie
uchwalania ustaw w sejmie czy też podejmowania decyzji
o losach świata. zawsze w rękawiczkach. nawet
w pozornie przyjacielskim uścisku obowiązuje zakaz
pozostawiania śladów. po wszystkim
będzie można je zdjąć i o nich zapomnieć.
tak jest najwygodniej. po latach
ktoś odnajdzie na śmietniku ślady naszych

linii papilarnych.


instrukcja obsługi

w czasach zarazy najbezpieczniej postępować jak piłat.
myć często ręce żeby nawet po latach
psy nie wytropiły miejsc których się dotknęło.
stosować środki ostrożności. podobno wazelina
zmieszana ze spirytusem jest skutecznym
preparatem do odkażania brudnych rąk. niektórzy
stosują sam alkohol do dezynfekcji

sumienia.


zapadanie się

wyjmuję słowa z wierszy. siebie
z lustra. już

mnie nie ma.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko