Elżbieta Leśniak – Zasady gry

2
409
Ryszard Tomczyk
Ryszard Tomczyk

„ Ufajcie memu oku i szkiełku,
Nic tu nie widzę dokoła.
(…)
Czucie i wiara silniej mówi do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko. ”

Adam Mickiewicz: ,,Romantyczność’’

Gra ma to do siebie, że charakteryzuje się pewnymi z góry określonymi  z a s a d a mi.

     Z a s a d y to reguły, które powinny obowiązywać wszystkich i wszędzie. Nie tylko w grze, ale także i w życiu, które czasem niestety bywa również grą pozorów i wyobrażeń. Jeśli ktoś nie nauczył się zasad lub łamie ustalone wcześniej zasady, albo sam wypada z gry (szpital psychiatryczny), albo jego gra przestaje być grą: ,,fair play’’(zakład karny).

      Czasem częściej, a czasem rzadziej jednak od każdej reguły zdarzają się tak zwane: wyjątki. Wyjątki są, albo pozytywne (zdrowienie, resocjalizacja, nawrócenie), albo negatywne. Wyjątków może być więcej aniżeli wskazujących na istotę słowa: wyjątek. Czasem wyjątki są tak liczne, że mogą stawać się powszechną regułą. I pozytywne, i negatywne wyjątki stawiają człowieka w sytuacji, którą psychologia zwie: ,,dysonansem poznawczym’’. Dotychczasowy porządek i sposób widzenia danej rzeczy ulega rozchwianiu, jeśli nie całkowitemu zburzeniu. Człowiek traci poczucie bezpieczeństwa, ponieważ istniejące schematy poznawcze ulegają przekształcaniu w coś nowego, czego jeszcze nie znamy; a dlatego, że tego jeszcze nie znamy, mamy poczucie niepewności, co to jest i co to będzie, to czym jest to nowe? Nowe może przynieść zarówno rozpacz, jak i nadzieję. Stąd niepewność. Oby nie trwoga. Negatywne wyjątki to sytuacja konkretnego człowieka, którego zasadą może być na przykład: nieznajomość zasad, czy nieumiejętność wprowadzenia ich w życie, znajomość zasad przy równoczesnej niechęci realizowania ich  lub  brak zasad czyli dążenie do celu: ,,po trupach.’’ Pozytywna zasada zawsze wiąże mnie z wartościami, które istnieją niezależnie od moich poczynań i poglądów oraz niezależnie od tego; czy umiem, czy nie umiem; czy chcę, czy nie chcę wprowadzić zasad w życie. Pozytywna zasada inicjuje dobro wspólne. Dobro indywidualne może być egoizmem, który wyrasta z dążenia do celu: ,,po trupach’’ i w tym ścisłym sensie literalnym, nie jest godne, by nazywać go dobrem. Chociaż przemieszanie i tak zwany: ,,szum informacyjny’’sprawiają, że prawdziwe, autentyczne dobro jest niezauważane; pomijane, a zło panoszy się pod różnymi postaciami tak zwanego: ,,dobra indywidualnego.’’

     Tymczasem dobro, żeby być Dobrem musi podlegać zasadzie ,,sprzężenia zwrotnego’’. Dobro indywidualne jest Dobrem jeśli z niego wynika dobro wspólne, a dobro wspólne jest Dobrem jeśli w obrębie niego konkretne, poszczególne osoby odnajdują ich własne, indywidualne dobro rozwijając się wewnętrznie. To  IDEA – ł.

***

     Stwórzmy zasadę gry, w której mnie tutaj nie ma. Umówmy się zatem, że cokolwiek powiem, lub czegokolwiek nie powiem; cokolwiek zrobię, lub czegokolwiek nie dopuszczę się, aby to zrealizować, mnie tutaj nie ma. Podstawą naszej  r o z – M OWY jest właśnie  u – MOWA. Tak, jak codziennie zawiera się tysiące, jeśli nie miliony umów na świadczenie pracy, wynajem mieszkania, czy sprzedaży samochodu. U – MOWA zobowiązuje, i mnie, i ciebie do przestrzegania określonych w u – MOWIE zasad co do przedmiotu naszej u – MOWY. Wchodzisz w to? Twoja decyzja, aby ze mną tutaj i w tym momencie pozostać jest całkowicie dobrowolna i w każdym momencie lektury  możesz wypowiedzieć zawartą przez nas u – MOWĘ i to bez żadnego okresu wypowiedzenia, ani wyjaśniania mi powodów twojej decyzji o odejściu, która: ,,de facto’’ jest zaprzestaniem czytania dalej.

     Ok. Rozumiem, że mam pełną wolność tak bycia z tobą, jak i odejścia.

     Masz wolność, ale nie możesz odejść. Bo mnie tutaj nie ma. Od kogo zatem miałbyś odchodzić? Kogo opuszczać? Kto miałby ciebie intrygować? Nie możesz odejść, bo twoje odejście sprowokuje mnie do istnienia. Powołasz mnie do życia. I wtedy przez ciebie i dzięki tobie  zacznę żyć swoim życiem, jak zło które wymknęło się spod kontroli i zaczęło żyć swoim własnym biegiem.

    Mówisz o Covid-19?

    Na przykład. Chociaż ta choroba zajmuje mnie tylko o tyle, o ile dostrzegam w niej pewną analogię do innej choroby. Tyle o tym. Umówiliśmy się zatem, że mnie tutaj nie ma. To pierwsza zasada gry.

Druga zasada jest tyle samo nieprawdopodobna, co równie prawdziwa, bo sprzeczna z pierwszą. Dzieje się to tylko i wyłącznie na poziomie literalnym klasycznie rozumianej logiki. Druga zasada naszej gry brzmi: jestem tutaj. Jestem tutaj najbardziej obecny, jak tylko się da. Słusznie mówisz, że to sprzeczność. Jest to też nielogiczne i nieprawdopodobne na poziomie literalnie rozumianej logiki. Innymi słowy to zwyczajny paradoks. Być i nie być jednocześnie. Prawda rzadko bywa do siebie podobna. Na tej grze słów oparte jest moje doświadczenie życia i brak tegoż doświadczenia. Potrafisz wyobrazić sobie, że nigdy nie czytałeś tych słów, które już stety lub niestety przeczytałeś?

 Raczej nie.     

     Skoro więc nie potrafisz wyobrazić sobie świata, w którym nie przeczytałeś jeszcze moich słów, bo już je przeczytałeś, musisz zgodzić się również na to, że jestem. Skoro jednak był kiedyś  czas, w którym mnie jeszcze nie poznałeś poprzez moje słowa, żyłeś tak, jakbym ja nie istniał.
     Dokładnie. Ale ku czemu zmierzasz?
     Kieruję się w stronę drzwi wyjściowych. Chcę, abyś wiedział, że jestem; choć mnie nie ma. To jest druga zasada gry. Czy chcesz iść dalej?
  Owszem. Z niejaką ciekawością podszytą nutką niedowierzania i jakby oczekiwaniem na to, że w końcu zaczniesz mówić: ,,do rzeczy’’ zamiast mówić: ,,od rzeczy.’’
      Rzeczy same w sobie nie znaczą nic, tak jak fakty. Fakty istnieją niezależnie od tego czy się z nimi zgadzamy, czy też nie.
    To my nadajemy znaczenie zaistniałym faktom.
    Weźmy na przykład fakt Boga. Bóg jest.  Albo. Boga nie ma. Te stwierdzenia są dla mnie absolutnie bez znaczenia. Opierają się one bowiem na wiedzy rozumowej. Tak samo, jak pytanie: czy Bóg jest, czy Go nie ma? Można przyjąć, że Bóg jest; można przyjąć, że Boga nie ma. To także stwierdzenie oparte na wiedzy rozumowej. Podczas gdy mnie interesuje coś totalnie innego, interesuje mnie ZNACZENIE faktu Boga w moim, indywidualnym  życiu.
    Zgadzam się z tobą. Tylko nie bardzo wiem, ku czemu zmierzasz? Jaki z tego, co powiedziałeś płynie wniosek?
    Otóż zasadniczy dla trzeciej zasady gry. Kiedyś zadawałem sobie pytanie. Jeśli Bóg jest, to jakie to dla mnie osobiście ma znaczenie? Całym sobą odczuwałem i myślałem, że żadne. Myślałem sobie, że jeśli Bóg istnieje, to i tak nie ma to większego znaczenia dla mojego życia. Pytasz, jaki związek z naszą u – MOWĄ mają moje światopoglądowe wynurzenia? Ano służą mi do sformułowania trzeciej zasady naszej gry. Trzecią zasadą tej gry jest pewne założenie, którego stety lub niestety nie potrafię udowodnić; lub wyjaśnić, ale przyjmuję je za prawdę gdyż sprawdza się ona w przypadku mojego doświadczenia. Trzecia zasada gry zostaje przedmiotem mojego subiektywnego przekonania. Tutaj następuję przerwanie ciągłości logicznego rozumowania. Wchodzę w inną, aniżeli rozumowa jakość. Otwieram własne serce, jakbym otwierał nową jakość. Rozwój wewnętrzny to coraz więcej współpracy między rozumem, a sercem. To otwieranie się na zupełnie nową jakość.

 Trzecia zasada brzmi: to ja nadaję znaczenie zaistniałym faktom. To znaczenie czasem jest nieoczywiste, jak nieoczywiste bywają ludzkie dramaty. Przykładem może być biblijna opowieść o Dawidzie i Goliacie.* Siła Dawida była nieoczywista, bo wygrał walkę z Goliatem, który rzeczywiście był od Dawida bardziej uzbrojony. Siła Dawida zbudowała coś w rodzaju ,,schronu’’, dzięki któremu  Dawid ,,obszedł’’ siłę Goliata. Wykorzystał coś nieoczywistego, własną kompetencję i nabytą umiejętność, co w efekcie stało się jego siłą. Zwróćmy uwagę na fakt, że Dawid był w pełni świadomy swojej słabości, był tylko pasterzem owiec, nie wojownikiem, jak uzbrojony Goliat. To także było jego siłą. Czasem trzeba mieć odwagę, by być słabym. Na przykład taka prośba o pomoc. Tylko naprawdę świadomi siebie ludzie umieją prosić o pomoc. Popycha ich do tego świadomość własnej ograniczoności, która z kolei jest podstawą do proszenia o pomoc. Na przykład: pomoc psychologiczną, czy psychiatryczną.
     Jak to ma się do trzeciej zasady, która mówi: to ja nadaję znaczenie zaistniałym faktom?
    Ano mianowicie tak, że każdy odbiera świat na swój sposób. Mój sposób postrzegania rzeczywistości opiera się na pewnej cesze, która jest nierozerwalnie związana z moją osobowością. Odbieram świat dwoiście i dwuznacznie. Dwoistość i dwuznaczność to cechy mojej rzeczywistości wewnętrznej. Polega to między innymi na tym, że  widząc dwoje sprzeczających się ze sobą ludzi, nie jestem  stanie zidentyfikować się z żadną z przedstawianych racji czy wysuwanych przez obie strony argumentów. Choćby nie wiem, jak każde z nich było przekonywujące. Najczęściej dostrzegam racje obydwojga partnerów sprzeczki. Lubię obserwować i porównywać różne stanowiska. Sam natomiast nie jestem w stanie zająć żadnego z nich i w stu procentach się z nim zidentyfikować. Tak więc, jeśli chodzi o trzecią zasadę gry jestem całkowitym outsiderem. Dopiero uczę się tej zasady, której na imię i d e n t y f i k a c j a. 
     Z czym chcesz się zidentyfikować?
    Trudno powiedzieć. Może to źle użyte słowo. Może chodzi o to, że chcę zidentyfikować się z samym sobą. Dojść tam, gdzie jeszcze nie byłem. Do swojej najgłębszej istoty. Własnego serca. Był czas, że posługiwałem się samym rozumem, dopiero później wszedłem w relację z sercem, choć ciągle mam wrażenie, że  stąpam po całkowitej płyciźnie. Jestem gdzieś pomiędzy rozumem, a sercem.

Uczę się wyrażać własną treść wewnętrzną w sposób, który byłby komunikowalny. To jedno z moich najgłębszych pragnień. Niektóre rzeczy sprawiają mi jeszcze trudność, rozumiem je na poziomie świadomości rozumu, a nie rozumiem na poziomie świadomości serca, czyli: ,,de facto’’ tej głębszej, niewidocznej i niejako ukrytej pod postacią symbolu, rzeczywistości. Coś mi się zdaje, że powiedziałem właśnie o czwartej zasadzie naszej gry. Musnąłem temat. Czwarta zasada naszej gry jest tak samo sprzeczna z trzecią zasadą, jak pierwsza zasada jest sprzeczna z drugą. Sprzeczność jest obecna tylko na poziomie rozumu. Na poziomie serca wszystko jest jak najbardziej logiczne i właściwe. Logika serca ma zupełnie inne właściwości niż logika rozumu. To dwie całkiem odmienne od siebie jakości. Logika rozumu wyjaśnia kategorycznie. Logika serca jedynie podpowiada. To rzeczywistość pewnej intuicji, która jest jak najbardziej: ,,pewnością,’’ ,,gwarancją, ‘’ czy też ,,poręką’’ **  intuicji, która nie tyle wyjaśnia, tak jak robi to rozum, ale rozumie, tak jak robi to serce. Zarówno rozum, jak i serce to pewne symbole. Każdy symbol, jak wyjaśnia Erich Fromm, to coś, co oznacza coś innego.*** Na przykład: czerwona róża jako symbol miłości erotycznej. Czarna flaga, jak symbol żałoby. I tak dalej. Czyli mamy pewne abstrakcyjne pojęcie wyjaśnione przez konkret i namacalność, którą jesteśmy w stanie spostrzec zmysłowo, jak na przykład ludzkie serce jako centralny mięsień w organizmie człowieka.            Jak zatem brzmi czwarta zasada?
     Czwarta zasada to u – MOWA o obiektywności. Obiektywność to takie podejrzane stanowisko, które za punkt honoru stawia sobie wyjaśnianie rzeczywistości. Jeśli coś przeczy obiektywności może być tylko subiektywne. Cechą obiektywności jest więc pewność oparta na świadomości rozumowej. Subiektywność natomiast to świadomość opierająca się na wiedzy serca.
      Między obiektywnością, a subiektywnością zachodzi relacja wchłaniania subiektywności przez obiektywność.
   Mianowicie, jeśli rozum przeczy sercu, a ja idę za rozumem to popełniam kardynalny błąd w sztuce rozwoju własnego człowieczeństwa. Jeśli idę tylko w stronę serca lekceważąc rozumowanie istnieje niebezpieczeństwo, że w którymś momencie droga serca i rozumu tak rozjedzie się i rozstroi, że stracę połączenie z rozumem       (naiwność, fanatyzm). To samo może wydarzyć się, gdy pójdę w stronę samego rozumu (przesadny sceptycyzm). Dla zdrowia psychicznego najistotniejszy jest umiarkowany balans między: na przykład wsparciem dziecka, klienta, pacjenta, a stresem, bez którego nie ma mowy o rozwoju i którego pokonywanie rozwija mnie wewnętrznie. Tak więc: skoro trzecia zasada naszej gry mówiła o subiektywności spostrzeganych faktów, tak zasada czwarta mówi o obiektywności badanych zjawisk.
       Mam zasadnicze pytanie: Czy metoda indywidualnego przypadku może być obiektywna? Jeśli tak, to pod jakimi warunkami?
    Trudno powiedzieć. Indywidualny przypadek dotyczy subiektywności spostrzeganego świata. Zatem nie można traktować go jako pewien ogólny model, czy wzór. To, co jest najistotniejsze w obiektywności to fakt pewnych utrzymujących się tendencji. Tendencja to pewien stan zjawiska, które: ,,de facto’’ jest bardzo dynamiczne, podlega zmianom i przeobrażeniom w miarę rozwoju zjawisk towarzyszących i współistniejących, kontekstu, w którym zjawiska te mają miejsce. Dodatkową cechą obiektywności, której brak subiektywności jest oprócz tendencji, prawidłowość. Prawdziwą sztuką jest wyjść poza obszar prawidłowości. Musnąć  się o własne serce. Tam, gdzie już nikt inny oprócz mnie samego nie wejdzie, na zaglądnie, nie pozna, nie będzie.
  Jak więc brzmi czwarta zasada?
  Otóż czwarta zasada brzmi: zaistniałe fakty są faktami, niezależnie od tego, w jaki sposób i jakie znaczenie ja sam im nadaję. Weźmy na przykład sytuację przemocy, ale żeby nie było zbyt oczywiście, niech to będzie przemoc psychiczna, której skutki na pierwszy ,,rzut oka’’ są właściwie w ogóle niezauważalne. Na pierwszy ,,rzut oka’’ dostrzec je może tylko świadomość serca. Rozum tutaj na razie milczy, bo jeszcze nie wie. Nie padły konkretne słowa, ani oskarżenia w niczyim kierunku.
   Czy chcesz przez to powiedzieć, że istnieje jakaś rzeczywistość, która na pierwszy ,,rzut oka’’ dla rozumu nie istnieje, ponieważ jest nieoczywista?
   Tak. Dokładnie. Lubię twoją spostrzegawczość. Rzeczywistość tę wyczuwa świadomość serca. Świadomość rozumu jest jeszcze zbyt niedojrzałą do tego, by coś wyjaśnić, gdyż nie zebrała odpowiedniej ilości materiału badawczego. Nie zrobiła jeszcze diagnozy problemu.
  Podasz jakiś przykład? Na przykład: schizofrenia. Podobno w niektórych podręcznikach psychiatrycznych istnieje bądź istniało pojęcie: ,,praxegefull’’– odczucie, wyczucie schizofrenii. By leczyć człowieka potrzeba naprawdę głębokiej współpracy między wiedzą: rozumu i serca. Czy wiesz już na czym polega czwarta zasada naszej gry?
    Staram się rozumieć,  bo wyjaśnienie może nie przyjść wcale.
    Widzę, że wybrałeś kierunek serca. Ok. To twoja decyzja. Postaram się towarzyszyć tobie w tym procesie odnajdywania twojego serca. I nic więcej. I nic ponad to. Z tego też wynika piąta zasada naszej gry. Skoro sam wybrałeś ten kierunek. W tym momencie kończymy proces odnajdywania i orientowania się, w którym kierunku iść. Teraz już wiemy, idziemy w kierunku serca. Twojego serca.  Kolejne zasady naszej gry już nie będą przeczyć same sobie na poziomie literalnie i klasycznie rozumianej logiki. Kolejne zasady pójdą po jednej linii, gdyż to ty sam wybrałeś, żeby iść w stronę serca. Piąta zasada to nieocenianie, a docenianie. Nieocenianie błędów i pragnienia powrotu na drogę tylko i wyłącznie rozumu. Powroty będą zdarzały się zawsze. Tym, co jest najistotniejsze to świadomość, że już wybrałeś drogę serca. I że teraz – chcąc nie chcąc – musisz nią iść. Należy jednak zawsze pamiętać, że droga serca może być zakomunikowana, zintersubiektywizowana jedynie przy pomocy logicznego rozumowania.
       Rozum jest formułą, przy pomocy której serce, czyli treść wewnętrzna może zostać zakomunikowana, przekazana dalej, jak wiadomość pocztowa. Dzięki tej komunikowalności pozostali gracze mają szansę zbliżyć się do człowieka, który wypowiada swoją prawdę wewnętrzną.
        Przecież mówiłeś, że w każdym momencie będę mógł odejść, odstawić tekst i nie czytać go dalej. Pamiętasz? Umówiliśmy się na to?
   Owszem to my współ – s – tworzyliśmy nasze porozumienie. I zgodziłem się na to, poinformowałem ciebie, że w każdym momencie możesz odejść. Masz rację. Ale czy nie powiedziałem jeszcze, że za każdym razem, kiedy odchodzisz i zaprzeczasz moim słowom tym samym powołujesz mnie do życia? Kogoś opuszczasz.    Rozumiem, że zaangażowałeś mnie w twoje przedsięwzięcie. Jestem już zaangażowany. Stoję między: rozumem, a sercem. Jedną nogą tu, drugą tam.
     Dlaczego nie chcesz wrócić?
    Trudno powiedzieć. To jest jakiś opór. Stawiam opór temu, co mnie przynagla. Nie chcę, aby to przynagliło mnie jeszcze bardziej, gdyż nie wiem; czym, lub kim jest postać, która stoi naprzeciw mnie i mnie przynagla samym swoim wzrokiem, jak w tej piosence Habari Njema pod tytułem ,,Oczyszczenie’’: ,,Patrzysz na mnie takim wzrokiem, że z tego wszystkiego aż płakać się chce. / Patrzysz na mnie takim wzrokiem, że bezczelnie proszę o jeszcze.’’
   W którą stronę chciałbyś pójść? Czy chcesz kontynuować? Czy chcesz wracać na drogę samego tylko rozumu?
    Przecież sam wiesz, że to niemożliwe. Kto raz wybrał. Więcej już wybrać nie może. Nie umie. Wolność to nieuchwytny moment, w którym otwierają się dosłownie wszystkie drzwi ze wszystkich poziomów serca i śpiewają radosną pieśń zwycięstwa. Bo przychodzi człowiek, na którego na samym dnie serca czeka jego najgłębsza istota. Ale, że dna tego w rzeczywistości nie ma, trzeba nastawić się na nieustanną deprywację naszych ludzkich potrzeb i pragnień. Jakby nastawić się na to, że moje życie będzie tylko nieustanym treningiem. Prawdziwe  zawody odbędą się  dopiero po tamtej stronie życia. Z kim się spotkam? Na tym poziomie świadomości serca jestem zdania, choć to może się jeszcze zmieniać, że spotkam tam tą wersję siebie, do której zdążyłem dotrzeć w ramach mojego ziemskiego, ludzkiego życia, mojego treningu. Trenuję sam, dlatego rywalizacja i porównywanie się nie mają tutaj żadnego znaczenia. W tekście DESIDERATY jest zapisany taki fragment: ,,Porównując się z innymi możesz stać się próżny, lub zgorzkniały. Zawsze bowiem znajdziesz gorszych i lepszych od siebie.’’

Nigdy nie wiem, w którym jestem miejscu na liście. Być może nawet nie przyjęto mnie jeszcze do drużyny i ciągle siedzę na ławce rezerwowej? Bo jeszcze nie przyszedł na mnie ten, mój własny – moment? Tak więc pierwsza zasada naszej gry właśnie się zaktualizowała. Chciałeś mnie opuścić, choć to właściwie logicznie niemożliwe, bo mnie tutaj przecież nie ma. Jednak podjąłeś dialog i zostałeś, ponieważ zaangażowałeś się jeszcze bardziej, wszedłeś ze mną w relację. Dowodem świadczącym za tym jest to, że chciałeś mnie opuścić. Czyli powołałeś mnie do życia. Zaktualizowałeś drugą zasadę naszej gry, która brzmi: jestem tutaj.        No dobrze. Jak brzmi zasada szósta?
   Naprawdę chcesz ją poznać? Chcesz wrócić na drogę prowadzącą do serca, na drogę serca?
   Tak.
   Przekonaj mnie o tym.
    Jak na razie nie mam takich umiejętności, ani nie jest to moją potrzebą, ani nie jest to moim pragnieniem.     Dobrze. Zatem zdradzę tobie szóstą zasadę naszej gry niejako w prezencie. Szósta zasada naszej gry brzmi: to już koniec zasad gry osobistego poznania.
  Ale jak to?
  Poznałeś tajemnicę. Już nie możesz odejść. W każdym momencie, w którym odchodzisz i wracasz na drogę jedynie rozumu zamykają się przed tobą jedne z drzwi z poszczególnych poziomów serca. Milknie radosna melodia. Rozbrzmiewający radosną pieśń zespół traci jednego ze swoich członkiń lub członków. To już nie jest ta sama pieśń. Poznałeś tajemnicę pięciu zasad. Tak brzmi zasada szósta. Czy dalej chcesz odejść i zostawić mnie tutaj?

*1Sm 17, 1 – 58
** Hbr 11,1
***Erich Fromm, Zapomniany język

_______

Elżbieta Leśniak – ur.1987 r. Studiowała w Krakowie. Należy do Kola Młodych przy Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich – Oddział Kraków. Autorka debiutanckiego tomu poetyckiego pod tytułem ,,bilet życia’’ (2018). Publikowała na portalu ,,eMultipoetry’’ (2017), w Kwartalniku Literacko – Kulturalnym ,,Liry Dram’’ (2018) oraz w „Pisarze.pl” e – Dwutygodniku Literacko – Artystycznym (2019 – 2020).

Reklama

2 KOMENTARZE

  1. Oczywiście wkradła się literówka, zamiast: ”praxegefull”, powinno być: ”praxegefuhl”. Prócz tego: “u ” powinno być: “umlaut” – nie mam niemieckiej klawiatury. Pojęcie to przytacza Antoni Kępiński w swoim dziele pod tytułem: ” Schizofrenia”. Nie jestem także pewna, czy ma być ‘: ”praxegefuhl”, czy: ”praxgefuhl”, ponieważ piszę z pamięci, gdyż nie mam na tę chwilę dostępu do dzieła Kępińskiego. Proszę mi wybaczyć tę pomyłkę. Pozdrawiam, Elżbieta Leśniak – Autorka.

  2. Szanowni Czytelnicy,
    w nawiązaniu do mojego wcześniejszego, pierwszego komentarza w sprawie mojej niezgrabnej omyłki i pojęcia, które funkcjonowało w mojej pamięci: jako ,, wyczucie schizofrenii” (Praecox – Gefühl) pragnę poinformować, że w moim tekście pod tytułem: ”Zasady gry” pisząc o: ,,wyczuciu schizofrenii,’’ miałam na myśli właśnie ten termin. Byłam pewna, że taki termin istnieje i wydawało mi się, że czytałam o nim w dziele pod tytułem ,, Schizofrenia” Antoniego Kępińskiego, niestety przed wysłaniem tekstu do Redakcji nie sprawdziłam sobie pochodzenia, jaki i niemieckiego sposobu zapisu pojęcia, o którym wcześniej czytałam. Moja pamięć mnie zawiodła i poczyniłam omyłkę, za co bardzo przepraszam. Pojęcie, o którym mowa w moim tekście: ,, Zasady gry’’ to oczywiście: ,, wyczucie schizofrenii’’ (Praecox – Gefühl). Niestety nie pamiętam już dzisiaj, w jakiej publikacji czytałam o tym pojęciu, w Internecie znalazłam jednak fragment artykułu, który o tym pojęciu wspomina.

    https://www.psychiatria.pl/artykul/jaka-jest-istotna-natura-schizofrenii/9647/3

    Z poważaniem,
    Elżbieta Leśniak – Autorka tekstu: “Zasady gry ”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko