Poetyka rodzinna w twórczości Zdzisława Antolskiego ma solidne fundamenty[1]. Poeta zdążył przyzwyczaić czytelników do regularnego dzielenia się przemyśleniami na temat swojej młodości i „domu rodzinnego”[2], kreśląc przy tym obrazy ukochanych rodziców, dziadków czy osób, z którymi przyszło mu dorastać. Realizowanie topiki familijnej przez autora Samosądu to nie przypadek, lecz skrupulatnie zaplanowana strategia poetycka, dzięki której poeta może co jakiś czas uchylić rąbka tajemnicy, zapraszając odbiorcę do świata młodzieńczych przygód i wędrówek, a niekiedy również do intymnego ogrodu (sadu) pełnego wzruszeń, doświadczeń, bólu[3]. Źródeł literackiego weryzmu w prozie reminiscencyjnej Zdzisława Antolskiego należy upatrywać nie tylko w charakterystycznych dla ożogowskiego autentyzmu założeniach, którym autor Mojego Ponidzia jest wierny od dawna, ale także w trudnym dzieciństwie pisarza, pełnym lęków, niepokojów i konsekwencji nomadycznego życia[4]. Wśród tych czynników literacko żyje podmiot liryczny/narrator Antolskiego, pławiąc się we wspomnieniach swojego kreatora, będąc jego cieniem, wyrazicielem uczuć, bisem[5].
Najnowsza publikacja Zdzisława Antolskiego – zbiór dziesięciu opowiadań pod wspólnym tytułem Ostatni podryw – kontynuuje wspomnianą powyżej koncepcję pisarską. Autor, oddając głos trzecioosobowemu narratorowi, przybliża historie ludzi, którzy, podobnie jak poeta, żyli w małej wiosce w czasach „świetności” polskiego komunizmu, radząc sobie codziennie z prozą życia. Prowincjonalne pochodzenie autora Do snu przebieram się za sobowtóra po raz koleny pozwoliła uchwycić meritum wioskowych spraw, którymi żyli mieszkańcy wsi Grodziska. To życiowe doświadczenie Antolskiego uwidacznia się w umiejętnym ukazywaniu najważniejszej kwestii dla ówczesnej społeczności – moralności. Wywodzący się z Ponidzia poeta doskonale zdawał sobie sprawę z panującej w nadnidziańskich miejscowościach hierarchii, konstruując bohaterów niejako opozycyjnie, co w zadziwiająco łatwy sposób pozwala ukazać walkę dobra ze złem, pozorny tryumf zła, by wreszcie przejść do sfery sacrum. Czytając opowiadania, można odnieść wrażenie, że historia każdego bohatera wgryza się odbiorcy w duszę, przenosząc go do innego świata, w którym królują emocje, uczucia. Niewątpliwie współczucie budzi opowieść o pracującej w Grodziskach nauczycielce (Marzenie), która od swojego powiedzenia nazywana była „kapitalną”, historia lokalnego podrywacza – Józka Walczaka, a wreszcie opis przeżyć czternastoletniego Zbyszka, mimowolnie obserwującego swary ukochanych rodziców.
Wertując zbiór Ostatni podryw, odbiorca nie jest w stanie przejść obojętnie obok losów poszczególnych bohaterów. Wśród członków nadnidziańskiej społeczności (zgodnie z realiami topograficznymi Grodziska leżą kilka kilometrów od Pińczowa) znajdują się nie tylko postaci godne naśladowania, ale także lokalni antybohaterowie, którzy swoim postępowaniem przeczą zakorzenionej na polskiej wsi tradycji i przyjętym normom zachowania. W ten sposób czytelnik dowiaduje się o niuansach walki ideologicznej pomiędzy księdzem wikarym a kapitanem SB, konsekwencjach licznych romansów wśród miejscowej kawalerki, a także problemach, z jakimi mierzyli się wiejscy nauczyciele w latach 60. XX wieku.
Wszystkie opowieści przybliżane są w gawędziarskim stylu przez tajemniczego narratora przypominającego wioskowego mędrca, który posiada szeroką wiedzę na temat mieszkających w Grodziskach osób i ich przeszłości. Co ciekawe, ów mędrzec nie ogranicza się wyłącznie do relacjonowania plotek i domniemań. Przenika on do wnętrza domów, bacznie obserwuje to, co dzieje się w chłopskich domostwach, aby później przedstawić odbiorcy nie tylko podstawowe fakty, ale także sprawozdanie z obserwacji ludzkiej psychiki, nie szczędząc uwag dotyczących odczuć i pragnień obiektów swoich skrupulatnych obserwacji.
Częstym miejscem akcji, na przestrzeni większości opowiadań, jest tajemnicza szkoła we wsi Grodziska, będąca siedzibą kierownika placówki, który zamieszkuje tam z żoną Stanisławą i dorastającym synem. Znamienne jest, że narrator-gawędziarz zna tajniki zabaw nastoletniego Zbyszka, z niezwykłą precyzją relacjonuje proces adolescencji chłopca, a niekiedy opowiada o tajnikach inicjacji młodzieńca w świat uczuć i pierwszych zauroczeń. Fakt ten prowokuje myśl o uznaniu młodego Świtalskiego za opowiadającego wszystkie historie, lecz czyniącego to po wielu latach, gdy na pewne sprawy mógł spojrzeć z dystansem, uwzględniając punkt widzenia dojrzałego człowieka. Ostatnia z poruszonych kwestii pozostaje zagadką, sferą proszącą się o indywidualną refleksję każdego czytelnika, który będzie mógł samodzielnie odpowiedzieć na pytanie, czy to do „Dzidziusia” należy ten ostatni podryw osadzony w tak dobrze znanej poecie malowniczej scenerii Ponidzia.
Antolski Z., Ostatni podryw, „U Poety”, Kielce 2020, ss. 109.
[1] Vide: Korzeńska Z., Walka anioła z demonem. Zdzisława Antolskiego droga twórcza, Kielce 2009, s. 159-216; Rubacha P., Obraz ojca i modelu ojcostwa w twórczości Zdzisława Antolskiego. Szkic biograficzno-literacki, [w:] Ojcostwo: wczoraj-dziś-jutro, pod red. J. Zimnego, Stalowa Wola 2017, s. 119-131; Rubacha P., „Czasami wydawało mi się, że umie wpływać na pogodę…”, czyli o postaci dziadka w twórczości Zdzisława Antolskiego, [w:] Autorytet drogą do wielkości człowieka, pod red. J. Zimnego, Stalowa Wola 2018, s. 202-216.
[2] Stosując to określenie w odniesieniu do młodości Antolskiego, należy pamiętać o częstych przeprowadzkach, które wpłynęły na uznanie przez poetę całego Ponidzia za swój rodzinny dom. Vide: Antolski Z., Moje Ponidzie: historia intymna, Kielce 1994, s. 21.
[3] Najwięcej elementów wspomnieniowo-konfesyjnych zawierają następujące publikacje poety: Karta choroby (Warszawa-Kielce, 1999), Zdrada (Starachowice 2001), Ojczyzna papierowych żołnierzyków (Warszawa 2016), Dzidziuś (Kielce 2017), Ostatni podryw (Kielce 2020).
[4] Vide: Rubacha P., Nadnidziańskie peregrynacje familii Antolskich w świetle źródeł, [w:] Proklamacja rodziny w dobie współczesnych ideologii, pod red. J. Zimnego, Stalowa Wola 2018, s. 337-349.
[5] Określenie to po raz pierwszy pojawiło się w minipowieści pt. Zdrada.