Tadej Karabowicz – Szlachetna obecność poezji

0
513
Wira Wowk. Zdjęcie poetki z archiwum T. Karabowicza

         Wybitna poetka ukraińska Wira Wowk (rocznik 1926), należy do grona ukrańskich poetów emigracyjnych, którzy w 1959 roku powołali w Nowym Jorku niezależne stowarzyszenie literackie o nazwie “Nowojorska Grupa”. Emigracyjne losy rzuciły poetkę do Brazylii, gdzie w Rio de Janeiro wykładała literaturoznawstwo porównawcze na Uniwersytecie Świętej Urszuli oraz prowadziła zajęcia ze studentami na Federalnym Uniwersytecie. Tutaj obejmowała stanowisko profesora literatury germańskiej, uczyła także poetyki na Uniwersytecie w Cabo Frio, wychowując przyszłych poetów brazylijskich. Jej głównym powołaniem życia pozostawała własna twórczość. Uprawiała poezję, prozę, dramaturgię, zajmowała się pracą translatorską z języka ukraińskiego na portugalski i z portugalskiego na język ukraiński.


         Szlachetna oraz idealistyczna obecność poezji w naznaczonym wojnami i okrucieństwem XX wieku, może być porównana do statku płynącego na wzburzonym oceanie. A z drugiej strony zapewne nie należy porównywać poezji z rzeczywistością, bo te dwie jakości mimo istnienia obok siebie, nie wyrastają z tego samego pnia. Światem poezji rządzi mistyka z jej pochodnymi, natomiast rzeczywistością włada istnienie, w którym nie zawsze elementy poezji brane są pod uwagę. A jednak poezja dąży do tego, by w jej treści wyrażało się istnienie i było świadectwem zawiłości ludzkiego serca. A jeszcze, by w poezji odbijały się, jak na wezbranym burzą oceanie ludzkie namiętności, szczęście, miłość i wzruszenie – w ogóle myślenie plemienne, a potem już osobiste doświadczenie oddzielnych jego geniuszy. A więc z jednej strony aerograficzne freski z akwitańskiej jaskini Lascaux, a z drugiej, mityczna liryka Safony. W takim wyimaginowanym świecie symboli i szklanych kul przebywała liryka ukraińskiej poetki Wiry Wowk. Być może ktoś powie, to niemożliwe, bo przecież freskami z Lascaux rządził zoomorficzny motyw łowiectwa, a poezją Safony uduchowione epitalamia. Natomiast poezją Wiry Wowk władała rzeczywistość XX wieku, wydziedziczenie, tułaczka, emigracja i wygnanie. Czy są więc paralele między światem umarłych i przeszłością starożytną, a liryką poetki jako symbolu życia. Zapewne w tym pytaniu będzie dużo prawdy, jednak wydaje się, że najwłaściwsza odpowiedź będzie tkwiła w niedomówieniu. Bowiem tak w malarstwie jaskini, jak w poezji starożytnej i w twórczości Wiry Wowk, emocje, jako stan ludzkiego wzlotu, są bardzo podobne. One łączą się i lecą przez wszechświat duszy człowieka, by wyrazić jego ekspresję. Z emocji, rodzi się słowo poetyckie i wybiega daleko poza horyzont. To właśnie liryka osobista Wiry Wowk potrafiła mówić poetyckim językiem symboli, by rozwikłać najtrudniejsze węzły życia jej lirycznych bohaterów zawartych w prozie, poezji i dramaturgii. Uprawiana twórczość w przeciągu długiego życia, ulegała przemianom, ale nie zmienił się jej główny cel. Donieść do każdego indywidualnego człowieka, źródło własnego natchnienia. Opowiedzieć o swoim zamyśleniu, by poezja, mimo mistyki i abstrakcyjnego podglebia, wyrażała ekspresję duszy i emocje serca. To wydaje się takie proste, bo przecież mimika poezji Wiry Wowk ociera się o prawdę transcendentną, o nastroje i namiętności. A jednocześnie wyraża tylko siebie, i tylko za siebie jest odpowiedzialna. Jej indywidualny kod znaczeniowy, jest oparty na doświadczeniu narodowym. Silny pierwiastek patriotyczny wyznacza poczucie wartości i przywiązania do własnego miejsca urodzenia. Jest to Arkadia karpackich gór i Huculszczyzny, rwących potoków i Czeremosza. To także przodkowie rodu, dziadowie którzy byli duchownymi cerkwi greckokatolickiej i ich żony, wierne służebnice domowego ogniska. Ojciec Wiry Wowk, Ostap Mychajło Selański ukończył Akademię Medyczną w Wiedniu, przez jakiś czas był osobistym lekarzem metropolity Andreja Szeptyckiego. Matka przyszłej poetki,  Stefania Marija Selańska filantropijnie kochająca prowincję, pozostawała z wykształcenia archeologiem. Ojcem chrzestnym Wiry Wowk, był metropolita Andrej Szeptycki. Poetka jako mała dziewczynka, otrzymała nauki w najlepszym gimnazjum ukraińskim we Lwowie, a następnie w Dreźnie. Fascynował ją świat wierzeń huculskich i odwiedziny dziadków, którzy patrzyli na wnuczkę bezkrytycznie i pozwalali jej na wszystko. A więc odbywało się spotkanie z czarami, wróżkami i siłami nadprzyrodzonymi gór, mimo, że cerkiew była na wyciągnięcie ręki i strzegła przed pogańskimi praktykami. To także wspinanie się po drzewach, chociaż to była domena chłopców huculskich, a nie córki znanego w okolicy lekarza. Wyprawianie się nad Czeremosz, gdzie został zagubiony medalik od pierwszej komunii, by szukać go po latach we wzruszającym wierszu Medalik Bogurodzicy Nieustającej Pomocy. Czyli wszystko to, co z perspektywy wspomnienia zostało skrupulatnie zapisane w księdze życia oraz w poezji:

Medalik srebrny, skarb wielki,
Ja dzieckiem
w żwirze nadrzecznym
Zagubiłam.

U babci w gościach, jak co roku
Uparcie przetrząsałam
Kamyki
Gdzie tama.

I gdy powrócę dzisiaj,
Z pielgrzymką,
Będę go szukała znowu
W Czeremoszu.

(WierszMedalik Bogurodzicy Nieustającej Pomocy,tłumaczenie T. Karabowicz).


         Los szczęśliwej rodziny, nie był jednak łaskawy dla Wiry Wowk. Wraz z wybuchem wojny, ojciec obawiając się aresztowania, decyduje się na potajemny wyjazd ze Lwowa, zajętego we wrześniu 1939 roku przez wojska sowieckie. Zaczynają się bowiem areszty inteligencji ukraińskiej i ich wywózka na Sybir. Ostap Selański wyjeżdza wraz z rodziną do Drezna, gdzie zostaje zatrudniony w Drezdeńskim Instytucie Patologii, jako chirurg. Ginie 13 lutego 1945 roku w alianckim nalocie dywanowym na Drezno, wraz z pacjentem i personelem medycznym, podczas przeprowadzanego zabiegu medycznego. Wira Wowk mająca wówczas 19 lat, swoje ocalenie w nalocie dywanowym zawdzięcza przeznaczeniu. Skryła się bowiem w drezdeńskim zabytkowym parku barokowym Großer Garten założonym w 1676 roku przez księcia Saksonii Jana Jerzego III Wettyna. Park wraz z pałacem, pozostawał największym zespołem parkowym w niemieckiej architekturze miejskiej. Zagłada aliancka Drezna, śmierć ojca poetki na trzy miesięce przed zakończeniem wojny, diametralnie zmieniają losy Wiry Wowk. Dosłownie na drugi dzień po nalocie aliantów, poetka wraz z matką, zostały przymusowo ewakuowane ze zniszczonego nalotem dywanowym Drezna do Bawarii. W zupełnym haosie i klęsce Niemiec w ostatnich miesiącach wojny, cudem przedostają się do Tybingi (Tübingen) w alianckiej strefie okupacyjnej. Tutaj dzięki opiece wybitnego teologa prof. Theodora Martina Wilhelma Steinbüchela (1888-1949) Wira Wowk podejmuje studia na slawistyce i muzykologii (1945-1949) na Uniwersytecie Eberharda Karola w Tybindze. W 1949 roku, po śmierci prof. Theodora Steinbüchela, decyduje się wraz z matką na wyjazd do Brazylii. Rejs statku pasażerskiego z portu w Le Havre we Francji do Rio dr Janeiro trwał trzy tygodnie. To była najdłuższa podróż poetki w nieznane, w ciasnej kajucie okrętowej. Natomiast późniejsze podróże Wiry Wowk do Europy, w latach sześćdziesiątych już odbywały się samolotami.

         Wira Wowk jako poetka, gdzie natchnienie władało jej twórczością, przeszłość rodzinną dodawała do fikcji literackiej swoich utworów, nadając twórczości funkcji mitycznych. Wyznacznikiem życia pozostawała więc dla poetki poezja z jej uduchowioną treścią, podobną do rzeki dzieciństwa, czy upodobnioną do opowieści przodków o karpackich legendach. Mówiąc o tym mam na myśli także zmitologizowaną przez malarzy i poetów Huculszczyznę, terytorium na poły prywatne samej Wiry Wowk, bo przecież znała ten zakątek świata z własnego dzieciństwa. Doświadczyła w wieku dojrzałym emigracji, której nie należy bagatelizować, bowiem w oddali od małej ojczyzny, nasilała się nostalgia poetki za Europą i poczucie wydziedziczenia. Mieszkając w Rio de Janeiro, poetka tęskniła za Ukrainą, żyła wspomnieniami o niej. W przeciągu wielu lat organizowała nawet za wszelką cenę wyjazdy do Lwowa i Kijowa. Odbywało się to zwłaszcza w latach 60 ubiegłego wieku, gdzie żelazna kurtyna i cenzura wyznaczały azymuty życia w Europie Wschodniej. Stąd w jej twórczości, można dostrzec wiele elementów sentymentalnych i odwołań do przeszłości. Detale zastanej rzeczywistości ukraińskiej, poetka próbowała odnaleźć wśród nowych sytuacji i ludzi, ale także wśród inteligencji ukraińskiej zniewolonej systemem. Taki stan, nadawał twórczości poetki znamiona polifoniczności i umiejscawiał ją wśród dysydentów i więźniów sumienia. Znamienne w życiu poetki było to, że łącząc się z losami więźniów sumienia, tłumaczyła wiersze ukraińskich poetów na język portugalski. Powstały wówczas w Rio de Janeiro dwie serie wydawnicze “Wertep” i “Pisanka”, prowadzone przez Wirę Wowk.

         Poetka wychowana w tradycjach cerkiewnych, adoptowała do swojej poezji elementy wiary przodków. Łączyła je ze światem obcym, w którym przyszło jej żyć i pracować. Upatrywała bowiem pewnej imaginacji w tym co miała na własność, z tym co próbowała poznać i zmierzyć się. Jej obrzędy cerkiewne zaczęły pełnić funkcję szerszą niż tylko rodzima tradycja, bowiem adoptowane do poezji jako obrazy duszy, zaczęły przemawiać do innych. Dotyczy to zwłaszcza tłumaczeń jej poezji na język portugalski, gdzie w jasny sposób symbolika cerkiewna stawała się elementem mitycznym. Bo jak dla mieszkańców Brazylii, przekazać Święto Jordanu z liturgicznym poświęceniem wody nad Czeremoszem w scenerii śniegu i mrozu, z wyciętym z lodu krzyżem na rzece. A tuż obok kąpiącymi się w lodowatej wodzie pobożnymi uczestnikami rytuału. Zima dla mieszkańców Brazylii, oznacza karnawał w Rio de Janeiro i pozostaje hołdem dla ciała, wyrażając się ognistym tańcem ulicznym. Istnienie w poezji innego świata, tak różnego od tego, gdzie się mieszka, oznaczało także oryginalność. W świecie intelektualnym Rio de Janeiro ceniono poetkę właśnie za tę oryginalność i każdy jej sukces literacki należycie oceniano.

         Żyjąc w niezwykłym świecie Rio de Janeiro, u wrót Oceanu Atlantyckiego, południowego jego obszaru, pod opiekuńczym cieniem statui Chrystusa Zbawiciela – Cristo Redentor, poetka miała świadomość, że jej wygnańcze losy splatą się z losem Ameryki Łacińskiej. Uświadamiając dar ocalenia z pożogi wojennej, przywoływała rodzime symbole i żyła nimi. W twórczym dyskursie, urzeczywistniła dolę porzuconej na pastwę żywiołów ukraińskiej emigrantki, piszącej w bliżej nieznanym języku. Dlatego statuę Cristo Redentor na szczycie granitowej góry Corcovado, porównała do najwyższej dzwonnicy Ukrainy, Wielkiej Dzwonnicy architekta Johanna Gottfrieda Schedela (1680-1752) z okresu 1731–1744 w Ławrze Kijowsko-Pieczerskiej. Poetka poprzez taką syntezę scaliła chrześcijańskie symbole Ukrainy i Brazylii, nadając im w swojej poezji nowej dogmatyki. Będąc małą dziewczynką, chronioną przez opiekuńcze tony dzwonów kijowskiej Wielkiej Dzwonnicy, nie przypuszczała nawet, że znajdzie tułacze schronienie pod górą Corcovado z opiekuńczym Chrystusem Redentor.

         Poetka z uporem budowała więc swoją prywatną pustelnię, by wśród zrujnowanego powojennego świata odnowić własną tożsamość literacką i przekazać poetyckie przesłanie nowym pokoleniom. Jej obecności na mapie ukraińskiej poezji, zaczynała być czytelna i nabierała indywidualnych cech. Częstym motywem literackim stały się paralele i wiara w Opatrzność. Świadomie piszę słowo Opatrzność z wielkiej litery, bowiem poetka była pracownikiem naukowym Katolickiego Uniwersytetu Świętej Urszuli w Rio de Janeiro. A jednocześnie losami Wiry Wowk władały żywioły poezji, więc patrzono na jej sumienną pracę uniwersytecką poprzez pryzmat poezji. Bowiem kto, jak nie poeta, ma prawo do kluczy transcendentnych i na poły baśniowych, ale także realnych. Przypomnijmy chociażby romantyków, którzy swoją twórczość umiejscowili naprzeciwko wrót odrodzenia i walki narodowej. Romantycy byli bowiem wzorem dla poetki, a zwłaszcza ukraiński wieszcz narodowy Taras Szewczenko (1814-1861).

         Źródłem poetyckiego zapatrzenia dla Wiry Wowk, stała się filozofia baroku ukraińskiego, wzniosłość idei romantyzmu i modernizm końca XIX wieku. Poetka czerpała natchnienie także z poezji XX wieku, nie zawsze jeszcze adaptowanej przez świadomość pokoleniową i nie poddanej sakralizacji. Wypadało więc definiować osobiście poezję XX wieku, nadawać jej rysy mityczne i łączyć ją z ulubionymi motywami huculskimi. To sięganie do żródeł poezji, odbywało się poprzez własny przekaz literacki. Naczelnym wyzawniem było oddać hołd swojemu czasowi i zadziwić własnym wers libres swoich poetyckich rówieśników po piórze. Rówieśnicy poetki, to “Nowojorska Grupa”, literackie nieformalne stowarzyszenie młodych pisarzy ukraińskich, którzy w 1959 roku w Nowym Jorku powołali własny Parnas artystyczny. Ale to również poeci języka portugalskiego i hiszpańskiego Ameryki Łacińskiej, których Wira Wowk znała osobiście i tłumaczyła na język ukraiński do elitarnego rocznika grupy “Nowe Poezje” (1959-1971). Rocznik ten okazał się prawdziwymi żarnami literackimi, gdzie była mielona mąka elitarnej ukraińskiej emigracyjnej poezji.

         Ważną wypowiedzią literacką poetki, pozostaje jej liryka o treści osobistej. Towarzyszy ona autorce niezmiennie przez całą twórczość. Czasami skrywa się za losami bohaterów jej wierszy, jak w tomiku Kobiece maski, a czasami w wyimaginowanej przestrzeni antropologicznej. W tomiku Kobiece maski, Wira Wowk zaproponowała opisanie losów historycznych kobiet, od starożytności po czasy nam współczesne. Ten wymowny tomik o kobiecych losach, zapisał się w literaturze ukraińskiej, jako ważny dyskurs poetycki. Treść tomiku, przesiąknięta fantazją historyczną, zachwyca swoją niebanalną polifonią i ogromną wiedzą autorki. Krytyka literacka zaczęła doszukiwać się nawet w treści tomiku elementów feministycznych, tak modnych w literaturach światowych drugiej połowy XX wieku. Tomik pozostaje więc elementem wielkiej literackiej fantazji, nie tylko Wiry Wowk, ale także całego piśmiennictwa światowego, o roli kobiet w cywilizacji ludzkiej. W tomiku tym znalazły się polskie echa legendy o krakowskiej Wandzie, która nie chcąc poślubić nie kochanego księcia, rzuciła się w ciemną toń Wisły, płynącej pod Wawelem. W tomiku znalazły się także legendarne ukraińskie kobiety, które zapisały się swoimi czynami w latopisach i kronikach książęcych. To ważny element budowania mitycznej przestrzeni własnego narodu i jego historycznej tożsamości. Bowiem niektóre bohaterki utworów Wiry Wowk, są tak naprawdę bohaterkami utworów literackich. Tak jest Katarzyna z poematu romantycznego Tarasa Szewczenki o nazwie Katarzyna (1838, tłumaczenie na język polski Władysława Syrokomli). Na podstawie mitycznych losów kobiet, możemy się przekonać, że to przestrzeń filozoficzna, którą wprowadza poetka, rządzi poezją, a nie prawda historyczna. Przy czym żadne kanony estetyczne tutaj nie są naruszone, albowiem zadaniem poezji jest przelanie własnych uczuć do indywidualnej treści utworu literackiego.

         Kluczem do rozumienia twórczości poetki pozostaje jej dramaturgia. Jak zwierzyła się Wira Wowk w jednym ze swoich wywiadów, pierwsze jej próby sceniczne pochodzą z czasów dzieciństwa. Wówczas wspólnie z koleżanką szkolną ze Lwowa, Zoją Lisowską de Nyżankiwską odgrywały dramatyczne sztuki teatralne. Sceną były rozłorzyste gałęzie wiekowych drzew na podwórzu jej dziadka. Widownią była przestrzeń górskiego pejzażu Huculszczyzny z rzekę Czeremoszem. Ta przestrzeń w okresie dojrzałej twórczości, stanie się dla poetki mitycznym tłem jej dramatów i sztuk teatralnych. Do najbardziej jaskrawych dramatów poetki należy kontrowersyjny utwór sceniczny Śmieszny Święty. Wira Wowk, ze względu na figuratywny język dramatu, nie odważyła się opublikować utworu w oddzielnej książce. Umieściła utwór w periodyku literackim “Słowo” wydawanym przez Związek Ukraińskich Pisarzy na Emigracji. W dramacie tym autorka opowiada o życiu klasztoru zagubionego w górskiej okolicy, otoczonego bezludziem i murami obronnymi. Mimo pustkowia mnisi nie mogą spokojnie oddawać się kontemplacji i modlitwie, bowiem są kuszeni przez kobiety. Ten zdawałoby się prosty przekaz psychoanalizy, dodatkowo zakłóca obraz ukryty na strychu klasztoru. Jest to dzieło Paula Gauguina (1848-1903) o nazwie Wagine. Dzieło to przedstawia półnagą młodą kobietę z Tahiti, leżącą na plaży. Rola obrazu na klasztornym strychu, ma podłoże mityczne, dziewczyna bowiem schodzi z obrazu, by kusić mnicha, który jest klucznikiem strychu klasztornego. Taka ekspozycja treści zawartej w utworze, odwołuje się do kuszenia modlącego się Chrystusa na pustyni. W teologicznym przekazie, kuszenie posiada antropologiczne miejsce w życiu każdego człowieka, każdy bowiem jest kuszony. Poetka sugeruje tym samym, że kuszenie człowieka, jest jak jego cień wędrujący za nim w różnych sytuacjach życiowych. Motyw kuszenia, rozwinął w XX wieku kataloński malarz Salvador Dali (1904-1989). Namalował on w 1946 roku imponujący obraz o nazwie „Kuszenie świętego Antoniego”. Artysta przedstawił na obrazie świętego Antoniego Pustelnika (Abbę), egipskiego eremitę i ascetę, który kuszony był na pustyni przez demony. Ukazywały się one pustelnikowi w postaci nagich kobiet i potworów. Późniejsi badacze obrazu zestawili temat dzieła Salvadora Dali z z teorią psychoanalizy Zygmunta Freuda, a zwłaszcza z erotyką, która miałaby wyjaśnianć symbole snów. Można przypuszczać, że utwór Śmieszy Święty Wiry Wowk inspirowany dziełem Paula Gauguina na granicy psychoanalizy, posiada również echa dyskusji nad dziełem malarskim Salvadora Dali, zakupionego przez prestiżowe Musées Royaux des Beaux-Arts w Brukseli.

         Literacka spuścizna Wiry Wowk, w wieloaspektowym procesie tworzenia, jest dziełem interdyscyplinarnym. By ją definiować, należałoby zagłębić się w twórczą kreatywność poetki, z jej ogólną koncepcją świata dynamicznego. Proces powstawania dzieła literackiego u Wiry Wowk, uzależniony jest od natchnienia. Poetka pozostawała wierna określonej konwencji literackiej, zagłębionej w obrazy uniwersalne i lokalne. W spontanicznym i emocjonalnym przekazie myśli i uczuć, pobrzmiewają echa przeszłości oraz własnych przemyśleń nad historią cywilizacji ludzkiej. Uniwersalne wydaje się w twórczości poetki, pojęciem altruistycznym, autorka mówi bowiem o wierności, miłości, poświęceniu, czy dobroci. Komunikacja lokalna w twórczości Wiry Wowk, to jej uporczywe pisanie o tradycji ukraińskiej, czy wspomnienia z dzieciństwa spędzonego na Huculszczyźnie. Te komponenty twórcze są bardzo istotne, wprowadzają bowiem do twórczości poetki, ciepło stron rodzinnych oraz identyfikują małą ojczyznę z sercem.


Literatura


W. Wowk, Miłosne listy księżnej Weroniki, [Tłumaczenie T. Karabowicz], Wydawnictwo Prymat, Lublin-Hola-Białystok 2003;

W. Wowk, Śmieszny Święty, [Tłumaczenie T. Karabowicz], Wydawnictwo Episteme, Lublin 2013;

W. Wowk, Kobiece maski, [Tłumaczenie T. Karabowicz], Wydawnictwo Episteme, Lublin 2014;

A. Chodacki, Doktor Seliański, Wydawnictwo „Lena”, Wrocław 2015;

M. Kociubynśka, Metamorfozy Wiry Wowk, [w:], Wira Wowk, Poezji, Kyjiw 2000, s. 5–33.

M. Ł. L. Załeśka Onyszkewycz, Wira Wowk jak perekładacz, „Suczasnist’ ” 1984 nr 6;

M. Ł.  L. Załeśka Onyszkewycz, Wid Wertepu do kryłatoji skrypky: Dramatyczni twory Wiry Wowk, [w:] Wira Wowk, Teatr, Kyjiw 2002, s. 5–19 oraz Curriculum Vitae Wiry Wowk, s. 391–452.

P. Reher-Baumeister, Existenzialismus und Personalismus in der Philosophie Theodor Steinbüchels. Dissertation. Münster 1955;


Virtual library of Ukrainian poetry by the New York group. http://users.belgacom.net/babowal/wowk_00.htm ( dostepność: 2020-10-20).

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko