Kres i odejścia, delty wsteczne
„Small talk” Pawła Łęczuka ukazał się w 2019 roku.Czy tytuł tomiku jest prowokacją? Wszak sugeruje krótką niezobowiązującą rozmowę dwojga zwykle mało znanych sobie ludzi. Sytuacja czy raczej jej błahość z pozoru nie przystaje do tomiku poetyckiego i to zaczyna intrygować. Potem pozostaje już tylko sprawdzić zasadność tytułu. Ja poszłam właśnie tym tropem i wiersze zderzyłam z kilkoma określeniami small talku: niewinna przelotna pogawędka, akt uprzejmości, powierzchowna rozmowa.
Już od pierwszych wierszy widzimy ich niezwykłą zwięzłość. Niektóre potrafią mieć zaledwie kilka słów. A jeśli nawet mają więcej, również panuje w nich narracja wstrzemięźliwa, zdystansowana, reporterska. Sytuacje kreślone są sygnalizacyjne; według tych założeń konsekwentnie prowadzona jest jedna z trzech część tomiku: „made in china”. Otrzymujemy wszystko, co potrzebne jest do zbudowania obrazu mocno osadzonego w realu. Na tym jednak nie koniec, autor potrafi w ów real wlać poetycką rzeczywistość.
baśka
nie da już mleka
za dużo jabłek w diecie
już tylko świnie kury
(z rozdziału pierwszego „smal talk”, s. 8)
Oto przykład lapidarności przekazu, która zdaje się być nadrzędną cechą tego autora. Lapidarność, lecz nie zdawkowość, jak w tych „małych rozmowach” – „ładna dziś pogoda”. Powyższy wiersz sprowadzony do komunikatu pracuje jak wspomnienie podszyte żalem. Jest widmem tamtej śmierci, drugim pożegnaniem ulubionej krowy „baśki”, zdarzeniem opowiedzianym z pozycji dziecka (small znaczy też młody, np. dziecko). W tle wielu reporterskich wierszy w tym tomiku snuje się jakieś odejście, jakiś kres. Liryczne zasmucenie.
paweł łęczuk opuszcza Lipinkę
Musimy jechać chłopczyku
I pojechaliśmy
(z rozdziału pierwszego „smal talk”, s.13)
Lakoniczność wypowiedzi niejednokrotnie doprowadzona zostaje do granic. Zaczynamy wprost wyczekiwać, kiedy sprężenie „wewnętrzności” wiersza wybuchnie. Bo siłą rzeczy musi wybuchnąć. „Ciasna rama” kilku słów jako to „zewnętrze” wiersza w konsekwencji prowadzi do eksplozyjności jego „wnętrza”. I to ono niczym szarpnięta struna dźwięczy żalem, niepohamowanym smutkiem – czy za światem utraconym? A jeśli tak, to mamy do czynienia z rozterkami natury egzystencjalnej.
Proszę jeszcze zwrócić uwagę na tytuł wiersza, bohater liryczny ma imię i nazwisko autora. Jest też wieś Lipinka pamiętająca dzieciństwo ich obu. Bohater i autor stają się jednością, co czyni historię uprawdopodobnioną. Tym samym wiersz zostaje świadomie „zesłany na ziemię”, a nawet sprowadzony do roli nano-reportażu, ale o wymowie lirycznej.
dobiegniew
coraz ich tam więcej
coraz mniej przy grobach
(z rozdziału pierwszego „smal talk”, s. 15)
I znów za słowami czai się śmierć. I znów mamy nazwę miejsca ważnego dla bohatera, miejsca, które kiedyś opuścił, lecz ono go nie porzuca nawet po przekroczeniu wielu granic, nawet podczas pobytu w Chinach.
Przy dworcach kucają i siedzą na stopniach. Przypominają wieśniaków z dzieciństwa.
W taki sam sposób patrzą i trzymają papierosy w dłoniach. Tak samo plują. Wypatrują transportu.
Jak oni tam. W Dobiegniewie. I okolicznych wsiach.
(z rozdziału drugiego „made in china”, cz. 40, s. 42)
Umiejętność obserwacji i reporterski zmysł znakomicie zostały wykorzystane również w powyższym ujęciu, w zatrzymanym kadrze, jednym z czterdziestu dziewięciu podobnych zapisanych prozą (rozdział „made in china”). Charakterystyki ludzi i nakreślenie sytuacji zawsze zmierza tu do powiedzenia czegoś więcej o nich i o nas. Następuje porównanie miejsc i konfrontowanie czasów. Autor w naturalny sposób z realnej ulicy, realnego domu czy realnego cmentarza przekierowuje myśli lirycznego „ja” do „swojego kiedyś” i stawia „kiedyś” obok „swojego dziś”. Niestrudzenie przy tym rejestruje odejścia, a to sąsiadki, a to przyjaciela. Jakby to one – odejścia – wyznaczały kierunek życia.
nie przetrwaliśmy próby kości zostały spalone
dziś jadę na bródno stoję nad grobem jak kiedyś
pod drzwiami
(z rozdziału trzeciego „krajobraz końca”: ostatni dzień kwietnia, fragm., s. 54)
Opowieści Łęczuka są autentyczne. Bez najmniejszego fałszu. I nie ważne, czy podane są prozą, czy wierszem. Wszędzie tam przemawia prostota i głębia. Z pozoru krótka rozmowa bohatera lirycznego z nami czy nierzadko ze sobą otwiera jakieś wrota. Zatem przelotne „Small talk” są wrotami do dużo poważniejszych rozważań. Zajrzyjcie do tej książki z ludzikami Lego na okładce, która jest drugą solową pozycją poetycką w dorobku tego autora po „Delcie wstecznej” z 2011 roku.
yesterday
dla Zbigniewa Mysłowieckiego
zadzwonił do mnie wczoraj
powiedział – skończyło się
skończyło się co – zapytałem
wszystko – powiedział – trach ciach po psach
parę godzin później obsrańcy
tańczyli pogo na jego grobie
nawet nie to że pogo
i że obsrańcy
ale że trach
ale że ciach
ale że wczoraj
że już po psach
(z rozdziału trzeciego „krajobraz końca”, s.59)
Elżbieta Musiał
Paweł Łęczuk – „Small talk”, Forever Young Books Sp. z o.o., Warszawa 2019, s. 64.
Paweł Łęczuk (rocznik 1978) – poeta i animator kultury z żyłką reportera. Współautor 5 albumów fotograficzno-poetyckich, m.in. książki „Migawki. Obiekt Warszawa” (z Łukaszem Perkowskim) nagrodzonej w konkursie Mazowiecka Akademia Książki oraz „44 Odbicia Warszawy” (z Krzysztofem Michem) nominowanej do nagrody Lubuski Wawrzyn Literacki. Jego debiutancka książka poetycka „Delta wsteczna” była nominowana do nagrody w konkursie na najlepszy poetycki debiut książkowy roku „Złoty Środek Poezji”.
W 2014 roku brał udział w międzynarodowym programie pisarskim w Chinach, czego pokłosiem jest publikacja wierszy w Państwie Środka (w języku angielskim oraz chińskim).
Zorganizował setki imprez literackich w Warszawie, współredagował kilka kulturalnych pism. Wraz z Jakubem Jabłonką stworzył spółkę kreatywno-producencką Forever Young Books, pod której szyldem publikuje książki biograficzne oraz prowadzi unikatowy projekt warsztatów pisarskich dla dzieci pod nazwą Klub Małego Pisarza.