Nazywa się Osamu Dazai*. Zmarł w 1948 roku w wieku 39 lat i liczyłby ich sobie teraz ponad setkę z okładem (rocznik 1909), ale w pamięci miłośników literatury kilku już następnych pokoleń – nie tylko japońskich czytelników – nadal pozostaje pisarzem prawdziwie, jak to się dziś powiada, „kultowym”. Wolałbym jednak używać tutaj bardziej precyzyjnego z historycznoliterackiego punktu widzenia terminu – „młody gniewny” – bo odwołującym się do pewnych, mimo wszystkie odmienności, podobnych tendencji i zjawisk w powojennej sztuce Zachodniej (zwłaszcza anglosaskiej prozie, dramacie i filmie), gdzie dochodził do głosu tak wyraziście ostry i gniewny krytycyzm wobec panujących stosunków społecznych wpływających na życie i psychologiczne międzyludzkie relacje…
Osamu Dazai debiutował w 1936 roku zbiorem opowiadań mówiących o perypetiach życiowych i dylematach moralnych wrażliwego i bezkompromisowego młodzieńca i jego stylu bycia, często wręcz irytującego statecznych obywateli skandalisty. Nie mogącego znaleźć swojego miejsca w japońskim społeczeństwie tamtego czasu wielkich przeobrażeń zachodzących w tym kraju, jak i narastania ekspansywnych tendencji nacjonalistycznych i militarystycznych przed wybuchem wojny z Chinami – i potem światowej. Najchętniej sięgał się w swej prozie do przeżyć i doświadczeniach własnych oraz pokolenia rówieśnych. Przywoływał realia ówczesnej codzienności obyczajowej i egzystencjalnej bohaterów, przeżywających boleśnie zderzanie się długiej tradycji tzw. popularnie „japońskości” z elementami nadciągającej wtedy nieuchronnie okcydentalizacji. Uważał bowiem, a może tylko przeczuwał, jak pisze w posłowiu wybitny znawca, historyk i miłośnik literatury japońskiej profesor Mikołaj Melanowicz, że „zarówno japoński system rodzinny, jak i zasady współżycia we wspólnotach sąsiedzkich sprzyjały wpajaniu państwowej ideologii: kultu cesarza i pochwały czynu żołnierskiego”. Co istotnie przygotowywało grunt i nieuchronnie prowadziło do wybuchu wojen zaborczych i w rezultacie klęski państwa. Dazai stawał się tutaj niejako „prorokiem we własnym kraju”! Chociaż cenzura zostawiała swój wyraźnie tonizujący ślad na kartach jego twórczości. Dasai docierał głównie do wrażliwości młodych czytelników na fali ogólnego rozczarowania, szczególnie już po wojnie, „bo przedstawiał prawdę, jaką dostrzegała młodzież, podejrzliwie spoglądająca na niedokształconych przywódców, którym po kilku latach, już po śmierci Dazaia, wypowiedziała bezpardonową walkę”.
Oczywiście, nie na tym tylko polega waga i literackie znaczenie prozy Osamu Dazaja, tak popularnej nadal w Japonii i w innych krajach świata. Mocno to i bardzo trafnie podkreśla także autor tegoż posłowia do jego zbioru opowiadań, widzący w prozie autora Owoców wiśni nie tyle „burzyciela” zastanego ładu społecznego, ile przede wszystkim pisarza o uniwersalnym zakroju. Twórcę uczulonego na rzeczywistość autentycznych – w tym przede wszystkim własnych doświadczeń – zachowań i postaw ludzkich określonego czasu i miejsca, jako swego rodzaju poletko doświadczalne, „laboratorium” służące mu do artystyczno-literackiego wykreowania, jak powiada Mikołaj Melanowicz, „elegijnego piękna osób skazanych na klęskę, podobnie jak w jego ulubionym Wiśniowym sadzie Antoniego Czechowa”.
Tym, co najbardziej dziś ujmuje czytelnika prozy Osamu Dazaja, autora tych szesnastu wybranych z jego całego dorobku nowelistycznego opowiadań tego tomu, to wielka narracyjna swoboda, żywość tonacji, prawda psychologiczna autobiograficznego, szczerego do bólu wyznania (np. niesamowite Liście wiśni i tajemniczy poświst). Ale co też zarazem w tym szczególnym przypadku i kontekście, trzeba przyznać zaskakującym nierzadko naszą czytelniczą pamięć o konwencjonalnie widzianej „japońszczyźnie”, przywołuje natomiast na myśl liczny poczet dzieł wielkiej klasycznej urody stylu i treści z dorobku wybitnych, nie tylko europejskich, ale i rodzimych pisarzy XX wieku, upominających się w swych utworach o sprawy i ludzi walczących o rzeczy najwyższej rangi. Tych, co nadają sens ludzkiemu bytowaniu: prawda uczuć, sprawiedliwość społeczna, ludzkie prawa i obowiązki moralne. Tych, których dzieła, na przekór „całemu złu świata”, wyrażają wiarę w trwałość i żywotność podstawowych wartości…
Trudno jednak byłoby dotrzeć europejskiemu czytelnikowi Osamu Dazaia do samego sedna jego prozy, gdyby nie przywoływane już posłowie Mikołaja Melanowicza, gdzie zauważa on, że w tej prozie nie ma „patosu ani przesady i uniesień, czy wysokiego stylu i doskonałości takich mistrzów klasycznych jak Ogai Mori, Jun’ichiro Tanizaki czy Yasunari Kawabata. Dazai był raczej kronikarzem ulotnych chwil emocjonalnej i myślącej egzystencji czasu nadciągającej zagłady świata”. Ale jest także i coś jeszcze – co także dość trudno może dostrzec i docenić bez minimalnej bodaj znajomości kultury i sztuki japońskiej.A mianowicie to, iż owe licznie tutaj pojawiające się rozmaitej natury odwołania i aluzje, ukryte lub ostentacyjnie jawne cytaty czy też wewnętrzne polemiki i żartobliwie przekorne w pikaryjskim stylu toczone utarczki z całą wielowiekową tradycją literatury japońskiej były – i są nadal – największą siłą tej trwałej w kraju ojczystym i na świecie popularności całego pisarstwa Dazaja (w tym znanej u nas ostatniej jego i niedokończonej powieści Zatracenie). Pisarza z jednej strony posiłkującego się oryginalnym stemplem indywidualności, czyli własnymi, tak ekspresyjnie wyrazistymi, osobistymi i intymnymi nawet niepowtarzalnymi doświadczeniami życiowymi z tu i teraz. Z drugiej zaś strony pisarza odwołującego się w nieoczywisty sposób do swego bogatego obcowania z dziełami klasyki – ową kwintesencją (przynajmniej dla zewnętrznego oka obserwatora) tej „japońskości”, z którą żył, i bez której nie mógłby żyć inaczej, jak w nieustającym klinczu, zwarciu na śmierć i życie… Sam pisarz zresztą wracał do tych problemów niejednokrotnie już po wojnie światowej wprost, bez prozatorskiego nawet kostiumu, jak choćby w jawnie autobiograficznym i niemal publicystycznym tekście z tego zbioru – Roczniki cierpienia.
Czytajmy zatem…
J.T.
——–
Osamu Dazai Owoce wiśni, przełożyła z japońskiego Katarzyna Sonnenberg-Musiał, posłowiem opatrzył Mikołaj Melanowicz,Czytelnik 2020, s. 247.