Dojrzeć niewypowiedziane
Patrzyłam na piękno różnych książek – antologia tysiąclecia Aleksandra Nawrockiego, antologie portalu Pisarze.pl, niektóre wydania albumowe wybitnych malarzy. Nie tak dawno trafiła mi w ręce książka – „Oikumene. Na Roztoczu świata” Roberta Gmiterka. Okładka (format A5) i opracowanie graficzne – Agnieszka Herman. To jedna z piękniejszych książek wydanych współcześnie.
Zbiór kilkudziesięciu miniatur prozy poetyckiej, mających swój rodowód w historiach, postaciach i zdarzeniach z terenu wschodniej Polski, okolic Tomaszowa Lubelskiego, Bełżca, Narola i Horyńca. Książka jeszcze pachnie farbą drukarską, a już toczą się burzliwe dyskusje poezja to czy proza. Chyba bardziej poezja, choć bez strof i wersów (w niektórych miniaturach wskazuje na to wyraźny rytm). Książka zawieszona nie tylko między prozą a poezją, ale również między przeszłością a przyszłością, jawą i snem, prawdą i fantazją.
„Oikoumene” ze starogreckiego znaczy „świat zaludniony”. Nic dziwnego, że autor postanowił wyposażyć w życie słabo zaludniony teren Roztocza. Bo też jest to ziemia głęboko doświadczona w tragiczne wydarzenia, których ślady widoczne są do dzisiaj nie tylko na cmentarzach, ale przede wszystkim we wspomnieniach miejscowej ludności. Przyczyniła się do tego wojna i niespokojny czas powojenny. Naród żydowski wymordowali Niemcy – w Bełżcu od marca 1942 roku do czerwca 1943 roku znajdował się tu obóz zagłady, w którym zginęło około 450 tys. osób, natomiast inni sąsiedzi, Ukraińcy zostali przesiedleni w latach 1947–1950 w ramach akcji “Wisła” w celu odcięcia UPA od ich naturalnego zaplecza.
Ale Roztocze to przede wszystkim wielka rozmaitość flory i fauny: znajdziemy tu rozległe lasy, a w nich niezwykłe okazy przyrodnicze np. skamieniałe drzewa, źródła, źródełka, rzeki mniejsze i większe. Autor przemierzający tę krainę na rowerze wciąż znajduje kolejnych bardziej czy mniej realnych bohaterów. Są nimi nie tylko ludzie, ale również kamienie, krzyże z bruśnieńskiego wapienia, wrota bram, zapadające się w niebyt cerkwie, aleje, drogi, mgły, połamane krzesła, fotografie nagrobne ze zbitą szybką, pustka, opuszczone przystanki…
I najważniejszy bohater – Czas. Co autor z nim wyprawia! Jak on nas-czytelników bez opamiętania gania z przeszłości w przyszłość. “Linearna postać czasu, do której jesteśmy przyzwyczajeni, zostaje zerwana, mieszają się pory roku i kolejność zdarzeń. Przedmiotem owej kontemplacji staje się nietrwałość jako ważna część naszej ludzkiej kondycji. Gmiterek w bolesny sposób dostrzega związek między pięknem a smutkiem świata, opisując efemeryczny charakter wszystkiego, co istnieje.” – czytamy na IV stronie okładki.
Wielkim walorem Oikumene jest odrębny, rozpoznawalny styl literacki, klarowny język zaskakujący niecodziennymi skojarzeniami. “Prosta historia. Najpierw jedna kreska, ziemia bez końca z cienkim skrawkiem nieba, jakby się śniło kromkę chleba z chrupiącą skórką w środku głodu. To nigdy nie był taki głód na śmierć. Ani na życie. Lecz wielki niepokój, że nikt się nie urodzi, za tych, co umrą w tym roku. Że po cóż sadzić sady, po cóż ręce po łokcie urabiać, kiedy nie będzie kiedyś kogo w tych sadach na huśtawkach sadzać. Że po cóż te wszystkie domy na niczym ulepione z gliny, gdy zamiast miast i miasteczek tylko głóg i kolce tarniny. Żeby chociaż starczyło do kwietnia żyć schowanych w stodołach i szafach.” (Na przednówku)
Ale Robert Gmiterek to również wrażliwy fotografik. Zdjęcia jego autorstwa zamieszczone w książce są nie tyle dokumentacją miejsc czy przedmiotów, ale zapisem światła, które przez niego przechodzi. Zdjęcia wydrukowane w książce dają niezwykły efekt graficzny, łączą się z tekstem poetyckim, wychodzą poza margines. Utwory literackie na kolejnych stronach rozmawiają z rozmywającym się obrazem, wzajemnie się uzupełniając.
Jest to druga już książka tego autora. Pierwsza, “Sen na Kniaziach” to niejako zapowiedź omawianej przeze mniej lektury.
Szczególny to rodzaj pisania – nie do podrobienia.
„Oikoumene. Na Roztoczu świata” Roberta Gmiterka
ISBN 978-83-956761-9-2 Wyd. Czuły Barbarzyńca