Adam Ochwanowski – Cykl – ” Wieczory z Pawłem K “

0
546

 
                  I
 
1 grudnia. Mroźny wieczór
Paweł maluje a ja piszę
Nasze oddechy gwałcą ciszę
I proste znaki ludzkich przeczuć
 
Na białej kartce słów brakuje
Za mało miejsca na blejtramie
Milcząca szczerość. Prawda – kłamie
A za oknami czerń wariuje
 
Gdy myśl podniebne czyni harce
W Ikara bawią się latawce
 
                II
 
2 grudnia. Wieczór mroźny
Paweł maluje a ja piszę
To co on widzi, ja nie słyszę
Bawi się w teatr – cyrk obwoźny
 
Paweł nalewa w szklanki wódkę
Aby przybliżyć nas do znaczeń
Gdy trwa komedia przeinaczeń
A to co długie – jest za krótkie
 
Mglistość obrazu, słów zderzenia
Nie mają nic do powiedzenia
 
           III
 
3 grudnia. Mrozu nie ma
Paweł – z blejtramem, a ja z piórem
Coraz nam trudniej wejść na górę
Gdzie się do wątku wdzięczy temat
 
Gdy to co było – szuka drogi
Ci co oślepli – nadal ślepi
Historia – bałwana lepi
I ciągle – za wysokie progi
 
W procesie zmarszczek wygładzenia
Wciąż aksamitna chce być ziemia
 
             IV
 
4 grudnia. Deszcz i słota
Paweł maluje a ja piszę
Gdy głową w dół jak gacek wiszę
A Boga czepia się hołota
 
Co dalej będzie z naszą wiarą
Mieszając farby – Paweł pyta
Drzemie w nas baśni skarżypyta
Dławi się słowo frazą starą
 
Gdy nas przerasta prosty temat
W butelkę bawi się dylemat
 
               V
 
5 grudnia. Trochę śniegu
Ja piszę wiersz. Maluje Paweł
Chcemy przedstawić wspólną sprawę
Co gubi azymuty w biegu
 
Kościół szarzeje, bo modlitwy
Zatrzymujemy w swoich domach
Gdy wolność szuka miejsca w schronach
A na ołtarzach siedzą sitwy
 
Śpiewamy z Pawłem pieśń o murach
Ale puenty giną w chmurach
 
                VI
 
6 grudnia. Śnieg topnieje
Ja trochę piję, Paweł pości
Wdzięczy się smutek do radości
A matka głupich rżnie nadzieję
 
Świt zanim wstanie nic nie powie
Bo noc, zbyt duszna, szans nie daje
Kiedy prostują się rozstaje
I pustka w rozpalonej głowie
 
Gdy do ciemności lgną latarnie
Gubimy linie papilarne
 
           VII
 
8 grudnia. Minus siedem
Paweł maluje. Ja w kryzysie
Bo co gorzało – ledwie tli się
Bogactwo oszukuje biedę
 
Czy anioł jest do oswojenia
Pyta się Paweł z miną dziecka
Widać dopadła go zdradziecka
Pokusa gwałtu na marzeniach
 
Igłę szlag trafia. Płoną stogi
A my wciąż z lewej strony drogi
 
            VIII
 
9 grudnia. Minus jeden
Ja piszę. Paweł pędzle łamie
Krzyczy mi w twarz: Zdradziłeś chamie
Siedem pieczęci i trąb siedem
 
Mogłeś początek zdradzić skrycie
Pijana farba obrus plami
Czy wierzysz, kurwa, że nad nami
Jest lepsze niż na ziemi życie
 
Potem milczymy, a do rana
W ramionach trzyma nas Nirwana
 
            IX
 
10 grudnia. Plus dwa stopnie
Paweł maluje. Ja w rozterce
Bo się długopis wbija w serce
A myśl w kalendarz zaraz kopnie
 
Miejsce – to czucie pod stopami
Choć często miejsca nie znajduje
Adres – co listy oszukuje
Gdy się na głowę sufit wali
 
A między nami polkę hula
Krasnal, co ma ambicje króla
 
            X
 
12 grudnia. Znowu ciepło
Ja piszę. Paweł weny szuka
I oszukuje nas nauka
Skazując na empirii piekło
 
Nagle nas nić okrutna splata
Wspólna melodia trąca złością
Zła ziemia chlubi się miłością
A zima się wypiera lata
 
I czy z szatanem, czy też z Bogiem
Zakręt nam wciąż wydłuża drogę

             XI

13 grudnia. wieczór ciepły
Ja piszę wiersz a Paweł płacze
Bo wszystko miało być inaczej
A stan wojenny jest przewlekły

Paweł się pyta, czy wyjdziemy
Z honorem z codziennego chlewa
Gdy wolność coraz cieniej śpiewa
I czy zgubiony ślad znajdziemy

Czy dzieci przestawiając klocki
Zdążą doczekać dobranocki

             XII

14 grudnia. Mróz powrócił
Piszemy razem. Malujemy
Może się wreszcie odnajdziemy
Gdy świat się sam ze sobą kłóci

Żur gotujemy zabielany
Puszczamy Brela na przystawkę
Traktuje wolność jak zabawkę
Prezydent w sobie zakochany

Czwórkami idą wszyscy święci
Bo to żołnierze są wyklęci

          XIII
 
15 grudnia. Tęgo mrozi
Paweł wiersz pisze. Ja maluję
Pióro się waha, pędzel knuje
Sposób jak można się pogodzić
 
Myśl – geniusz skrótu i zatraty
Czasem nie może zebrać myśli
Myśląc, że może wreszcie wyśni
Na miarę myśli strój bogaty
 
Nagle nas spina myśl śmiertelna
Że tajemnica nie jest wierna

              XIV
 
16 grudnia. Mróz – bez zmiany
Paweł maluje. Ja nie mogę
Bez zapowiedzi wszedł na drogę
Ślub przez przysięgę zapomniany
 
Świata nie widać. Bledną gwiazdy
W kieleckim piździ – jak od wieków
Ile kurewstwa jest w człowieku
I bez trzymanki dzikiej jazdy
 
Gdy próżność kłóci się z mozołem
Okrągła ziemia nie jest kołem
 
            XV

Dzisiaj Wigilia. Mróz siarczysty
Paweł maluje a ja piszę
Na czarno – białą wkładam  kliszę
Wysłane na Berdyczów listy
 
Sypnęło śniegiem w ślepia wilcze
Paweł gruntuje myśl na płótnie
Mnie wabią słowa bałamutnie
Paweł chce gadać, a ja milczę
 
Bo w moim wnętrzu płaczą dzieje
Niewiary. Chociaż moc truchleje
 
         XVI

Dzisiaj Sylwester. Trochę mrozu
Ja piszę. Paweł – bez polotu
Bo coraz więcej w nim turkotu
Małego i dużego wozu
 
Gdy modne ciuchy fałsz ubiera
Trudno pogodzić dupę z batem
A skrawek ziemi jest wszechświatem
Gdy smutek prosto w serce strzela
 
Choć nie pasuje krok do kroku
Czas mościć gniazda w Nowym Roku
 
             XVII

Wreszcie Trzech Króli. Ciepło, ciepło…
Nie malujemy. Nie piszemy
Czekamy. Może okrzepniemy
Choć niebo się zamienia w piekło
 
Trzech Mędrców niesie trzy mamidła
Gwiazda ich wiedzie polną drogą
Przeto dogadać się nie mogą
Bo mądrość im podcina skrzydła
 
Wilk i pasterze, biedne owce
Prowadzą orszak na manowce
 
        
                    Adam Ochwanowski

Adam Ochwanowski

Urodził się w 1952 roku w Złotej Pińczowskiej na Ponidziu, gdzie obecnie mieszka. Absolwent Państwowego Studium Kulturalno – Oświatowego w Krośnie nad Wisłokiem. Publikował m.in. w  Twórczości, Poezji, Nowym Wyrazie, Literaturze, Tygodniku Kulturalnym, Przemianach, Sycynie, Frazie, Nowej Okolicy Poetów, Piosence, Akcencie, Teraz, Ikarze… Jest autorem  20 publikacji książkowych i albumowych m.in. ” Dopóki żyją matki “, ” Dotyk Madonny “, ” Północ “, ” Oswajanie świtu “, ” Dwunastu gniewnych błaznów “, ” Erotyki i przytyki “,” Siedem wierszy głównych “, ” Droga Krzyżowa “,” Trzynaście zmysłów ” ” Póki co…”, ” Pławienie koni … Pisze teksty piosenek ( ostatnia płyta – ” Kołomyja i pic “- razem z Tomkiem Wachnowskim ), scenariusze widowisk plenerowych i kameralnych, libretta ( m.in. śpiewogra ” Od sabatu do ornatu “, ” Wigilia Apokalipsy ” – spektakl w Teatrze Bagatela…) a także robi przekłady z języka rosyjskiego – m.in. 20 pieśni śpiewanych przez Włodzimierza Wysockiego i wiersze Sergiusza Jesienina. Jest regionalistą i animatorem kultury. Odznaczony: Srebrnym Krzyżem Zasługi, Medalem Zasłużony Dla Kultury Polskiej i Medalem Gloria Artis.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko