Krystyna Habrat – UWIELBIAM MOMENT ZAJARZENIA SIĘ POMYSŁU

2
416

   Uwielbiam moment zajarzenia się pomysłu i stan, jaki po nim następuje: żarłocznego pragnienia, aby ubrać to w słowa, co bywa tyleż męką, co i rozkoszą, a na pewno czymś niecodziennym, jakby nie z tego świata.

 Tkwi w tym jakaś nienazwana tajemnica. Jest coś takiego, co pozwala osiągnąć to, czego się pragnie, ale tu nie  chodzi o szczęście. To jeszcze coś innego. Nie potrafię tego nazwać ani określić bliżej. Ktoś mógłby powiedzieć, że to jednak szczęście, albo talent, albo … Nie, nie! Tego jeszcze nikt nie nazwał. Jeszcze się nad tym zastanowię.

  Zdarza się to podobno każdemu autorowi. Któregoś dnia zasiada nad pustą białą, kartką, czy  ekranem monitora, i nic nie przychodzi mu do głowy. Niektórym pomysły przychodzą   łatwo, innym trudniej. Jak to jest?

   Którejś słonecznej niedzieli  znalazłam się na odludziu pośród pól. Zasłuchałam się w niezmierzoną ciszę, przerywaną z rzadka dzwonieniem skowronka.  Odwróciłam się radosna w poszukiwaniu dalszych wrażeń. Będę je mogła wykorzystać  w mym pisaniu! Jak dawniej! Odnotowałam w pamięci: pożółkłe zboże, maki, czarne rzędy jaskółek na drutach elektrycznych, niczym nuty na pięciolinii…

  Dalej w zdziczałym sadzie na wpół rozwalony dom. Może przez pożar, może piorun. Albo pomarli i nie miał kto odbudować?  Kiedyś tu mieszkali. Jak im się żyło? Należało wytężyć wyobraźnię i coś wymyślić. To jest coś, co lubię. Wymyślać!

  Poczułam się tak szczęśliwa, że  po długim okresie  postanowiłam wrócić do pisania. 

  Znowu  żyć w nieustannym nastawieniu na zbieranie  wrażeń, pomysłów, przemyśleń.  I doznawać wzruszenia, jakie pisaniu towarzyszy. Jaka to radość! Nawet jeśli  zdarza się też zniechęcenie.  Po to właśnie się pisze.  Pisać, to trwać w nieustannym wzruszeniu.

    Cechą twórcy, a w szczególności pisarza, jest stałe nastawienie na zbieranie pomysłów i  robienie użytku z własnych przeżyć. Twórca obserwuje siebie oraz świat zewnętrzny i przechowuje te obserwacje w pamięci, gdzieś w podświadomości, a z  tego  powstają pomysły utworów.

  Pięknie to wyraża niemodny już pisarz Konstanty Paustowski w opowiadaniu  „Złota róża”:

„Każda chwila – każde rzucone nieumyślnie słowo i spojrzenie, każda głęboka albo żarliwa myśl, każdy niedostrzegalny odruch ludzkiego serca, tak samo jak lotny puch topoli, albo światło gwiazdy, odbite nocą w kałuży – wszystko to są okruszyny złotego pyłu. My, pisarze, zbieramy przez dziesiątki lat te miliony ziarenek, sami tego nie dostrzegając, zmieniamy w stop, a potem wykuwamy z tej bryłki kruszcu – swoją „złotą różę” – powieść, opowiadanie, lub poemat.”

  W wydanej w   2004r  książce autobiograficznej Jan Paweł II,  wspomina, że gdy otrzymał wiadomość o nominacji na biskupa, był z młodzieżą daleko na spływie kajakowym. Musiał więc pojechać, by stawić się na wezwanie i w pociągu całą noc czytał “Starego człowieka i morze” – Hemingwaya. Był przecież nie tylko księdzem, ale też poetą.  A przekroczywszy osiemdziesiątkę, nadal pisał  i wydawał wiersze. Czy byłby tak wielkim i kochanym papieżem, gdyby nie pisał wierszy, nie kochał literatury?  Po drugie: dlaczego pomimo tylu zaszczytów, sławy i wszelkich splendorów, nasz papież pragnął pisać i wydawać wiersze? Czym jest owa magia twórcza?  

   Warto pisać. Tylko słowo:  „warto” nie oznacza, czy się opłaca, czy nie jest to trud daremny, bo  kryje się za tym ważniejsze, a skrywane wstydliwie pytanie: Czy  mam talent?    

Powinnam teraz wyjąć choć jeden znaczący, a podbudowujący mnie,  list z szuflady i odczytać go na nowo, gdy już do mnogości książek na świecie dorzuciłam kilka swoich i odpowiedzieć sobie szczerze na pytanie: co mi to dało? Tylko po co?

 Nie mam chęci na podobny rachunek sumienia.  Wiem, że kiedy wpadnie mi do głowy  nowy pomysł na opowiadanie, to dołożę starań, żeby zrobić z tego jeszcze jeden tekst literacki. Oczywiście nie każdy pomysł  dostąpi realizacji.  Ale czekać na  olśnienie warto.

 Znalazłam więc odpowiedź dla samej siebie:  po co się pisze? Chodzi tu oczywiście o literaturę piękną. Pisanie to poszerzanie życia. Poszerzanie w nieskończoność własnego życia i świata o wszelkie wymyślone czasy, światy, postacie, zjawiska… To zachłanność na życie. 

 Bywają ludzie zapisujący w dzienniku, co jedli na obiad, co robili w swej codziennej krzątaninie, nawet co zwiedzili, kogo wielkiego poznali, ale takie zapisywanie nie poszerza  ich życia ani świata, ono je tylko opisuje. Nawet ciekawe życie można opisywać w sposób nudny, sztampowy.  Rzecz w tym, by widzieć w każdym drobiazgu więcej niż inni. By widzieć to, czego nawet nie ma. Ileż ciekawych rzeczy wynalazły siostry Bronte w monotonnym krajobrazie chmurnego nieba i wrzosowisk z wiejącym wiecznie wichrzyskiem. I jak potrafiły to ująć w fabułę!  

  Odkryłam zatem – sama dla siebie – po co się właściwie pisze. Dla tego życia w nieustannym wzruszeniu oraz chęci jego poszerzania. Czyli z zachłanności na życie. Z apetytu na owo  nieustanne wzruszenie.   

A co dla tych, dla których się pisze? Dawać im coś, co ich wzbogaci, pocieszy, wzruszy. Cały problem w tym, żeby  chcieli to czytać.  Są  tacy, co   niewiele czytają. Teraz nawet  panuje moda na przewrotność i negowanie dotychczasowych wartości duchowych, więc powtarzane bywa  pogardliwe hasło: “Ja tam nie czytuję tego, co sobie ktoś tam wymyśla!”

 Lepiej trzymać się od takich z daleka, bo  taki negatywizm podkopuje entuzjazm każdego. A do twórczości entuzjazm jest niezbędny!

  Kilka lat temu słyszałam, że biblioteki kilku amerykańskich miast likwidują pozycje, których od dana nikt nie pożycza, bo są zbyt trudne np “Komu bije dzwon” Hemingwaya, “Wściekłość i wrzask” Faulknera i pisma dawnych filozofów.  To dziwne, bo jeszcze niedawno niektóre  bary czy restauracje w Madrycie  wywieszały informacje, że tu bywał Ernest Hemingway. A jeden  właściciel baru ogłosił prowokacyjnie, że tu Hemingway nigdy nie był. Czyżby legenda była dłuższa niż książki?. Snobujemy się na znajomość z wielkimi, ale ich nie czytamy? Nie chcemy już czytać książek trudniejszych? Gonimy za nowościami, nie ceniąc minionych? Pewne treści i formy szybo się zużywają? Szkoda. A jeszcze bardziej żal tych książek, które nigdy do szerszego grona czytelników nie dotrą, bo informacje o nich są dostępne tylko w internecie, a ten jest szeroki i głęboki. A gdyby tak zrobić listę zapomnianych, a wartych czytania…  Ja taką mam. To Np: Linna – “Tu, pod gwiazdą polarną; Farrel – “A łzy twoje przestałyby płynąć”; K.Gjellerup “Młyn na wzgórzu”: Spark – “Pełnia życia pani Brodie”; Moore – “Judyta”… I jeszcze piękna książka fińskiego pisarza o tytule chyba “Słońce życia”. Muszę to sprawdzić. Tak mi się podobała, że chciałam ją odkupić w bibliotece. Nie zgodzili się, a potem znikła z księgozbioru. I jeszcze inna, rumuńskiego pisarza: “W świetle gazowych latarni”. Ich autorów muszę odszukać w moim spisie książek przeczytanych. Warto.

A jak warto kupować książki! Przekonałam się o tym teraz, podczas epidemii koronawirusa, gdy musieliśmy pozostać w domu i pozamykane były biblioteki.   Wyciągałam z własnych półek książki warte ponownego czytania, kartkowania albo takie, których nie zdążyłam jeszcze poznać. Za frapował mnie na nowo “Ja, Michał z Montaigne” Józefa Hena. Wróciłam do “Józefa i jego braci” – T. Manna. Nawyciągałam cienkich książeczek, które skromnie chowają się pomiędzy grubymi, niczym nieśmiałe panny na wydaniu, że się ich długo nie zauważa. To: “Sprzedawca słodyczy” i “Moje dni” – Narajana; “Lato” – Tove Jansson; “Rozmowy z milczeniem” – Poli Gojawiczyńskiej; “Nad Zbruczem, Stryjem, Wisłą” – Lidii Winniczuk. Zamierzam częściej wracać do  autorek, które mi imponują i dzienników Anais Nin czy Nałkowskiej. Kiedyś zaimponowała mi mądrością Maria Baszkircew – młoda arystokratka rosyjska, zmarła na gruźlicę w kwiecie wieku. Jak ciekawe miała spojrzenie na życie! Ileż ona czytała! Tylko jej dziennik chyba już  nie do  znalezienia, a ona całkiem zapomniana.

Dlaczego więc ludzie coraz mniej czytają? I nawet się tego nie wstydzą! Skąd   ogólne zniechęcenie do czytania książek? Skąd przepełnione antykwariaty?  Zmarły niedawno Zafon wprowadził w swej powieści “Cień wiatru” piękne, pełne melancholii,  określenie: “cmentarzysko zapomnianych książek” i na tym motywie oparł fabułę. Tak, zapominamy o jednych książkach, bo przychodzą wciąż nowo-napisane. I wciąż nowsze.

A co z tymi książkami, które nigdy nie dostąpiły zaszczytu stania się bestsellerem, nie były modne i rozchwytywane? Gdy się o takiej możliwości pomyśli, przechodzi chęć pisania. Wtedy nawet pomysły nie przychodzą do głowy, bo pomysł rodzi się w atmosferze radości i entuzjazmu, a co najmniej nie w smutku i rezygnacji.

Pusta biała kartka, czekająca długo na pierwsze słowa, i rezygnacja, może nawet złamanie pióra, to druga strona spełnienia.

Życie nas wciąż ogranicza, a kiedy uda się przebić  skorupę ograniczenia, odsłania się czasem nieciekawy krajobraz. Książka już napisana, wydana, a autora jakoś nie cieszy. Rozpoetyzowani psychiatrzy nazywają to: „melancholią wiechy”. Każde spełnienie – osiągnięcie jakiegoś celu: zbudowanie domu, ukończenie studiów – odsłania ukrytą drugą, bolesną, stronę tego osiągnięcia, że dalej jest za tym pustka i to stanowi zaczątek rozczarowania… Może zazwyczaj to, czego tak pragnęliśmy okazuje się mdłe. Ejże?!

Ja jednak uwielbiam moment olśnienia pomysłem i stan, jaki po nim następuje – żarłocznego przymusu, aby ubrać to w słowa, co bywa tyleż męką co i rozkoszą, czymś nie z tego świata.

Nawet czasem szkoda, że to nasze wypracowane “coś pięknego” trzeba oddać światu. Opublikować, wydać, zadbać, aby innym się podobało. Choćby było dla kogoś  tylko zabijaniem nudy podczas podróży w pociągu.

Sama już nie wiem, o co tu chodzi? Ale taki jest świat, tacy ludzie. I od wieków niektórzy muszą pisać.

Krystyna Habrat 

27.8.20r.

Reklama

2 KOMENTARZE

  1. Co wpływa na potrzebę pisania ? Pewnie nagły przypływ weny, w Twoim przypadku także niewątpliwy talent. Myślę też, że pisarz musi umieć patrzeć i słuchać. Bo mam wrażenie, że książka powstaje z tego, co się widzi, co się słyszy, co czuje, co wspomina, co tkwi gdzieś w sercu. A to mało kto potrafi tak właśnie wykorzystać.
    Piękny i mądry felieton.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko