KRYSTYNA KONECKA – Śladami Ignacego Paderewskiego

1
665
Paderewski – kompozytor i pianista. Współczesny portret autorstwa M. Machaj, wg fotografii z 1900 roku. Kąśna Dolna

W KĄŚNEJ DOLNEJ I DALEJ…

Jest ciepłe, letnie popołudnie. Z uchylonych, rozświetlonych okien kremowego dworku wypadają dźwięki fortepianu i niosą się lekko, jak opadające z drzew liście, poprzez łąkę łagodnie schodzącą ku brzegowi stawu. Zbyt lirycznie? Być może. Ale prawdziwie. To jedna z wielu scen koncertów, odbywających się w tym magnetycznym miejscu, jakim jest Kąśna Dolna, dawna – i jedyna zachowana na świecie – posiadłość pianisty i kompozytora, polityka i męża stanu Ignacego Jana Paderewskiego.

Owa posiadłość, w niegdysiejszym „Królestwie Galicji i Lodomerii”, to dzisiaj wioska w województwie małopolskim, w powiecie tarnowskim, na Pogórzu Ciężkowickim. Od Krakowa dzieli ją setka kilometrów. Od Ciężkowic, siedziby gminy, jedynie rzeka Biała, droga i linia kolejowa – jest więc jak tutaj dotrzeć. Sam maestro podczas swoich tournee po Stanach Zjednoczonych zachęcał Amerykanów na łamach „Boston Transcript” w taki oto sposób: „Do Ciężkowic… niedaleko, nie tylko z Tatr, ale i z Paryża: 33 godziny jazdy ekspresem, a potem dwie mile na zachód i przez górkę skręcić w lewo, a następnie przez most…”.

Zachęcał, gdyż zawsze z sercem podejmował gości – czy na swojej szwajcarskiej posesji, Riond – Bosson koło Morges, czy w Kąśnej Dolnej właśnie, którą w kraju wciąż pozbawionym państwowości pragnął uczynić swoją „małą ojczyzną”.

Dbałość obecnego gospodarza, czyli Centrum Paderewskiego Tarnów – Kąśna Dolna sprawia, że nie tylko możemy słuchać tu na żywo wspaniałej muzyki, ale też podziwiać cały zespół dworsko – parkowy oczami dawnego właściciela. I, podobnie jak on, spacerować pośród starodrzewu, stanowiącego dawny angielski park, i schodzić pochyłością łąki od stopni dworku ku wodzie ocienionej wierzbami. Wróćmy zatem wraz z maestro do tego czasu, kiedy tu przebywał, nie myśląc jeszcze o działalności politycznej.

Obejmującą 1100 hektarów ziemi majętność wraz z dworkiem nabył Ignacy Paderewski w 1897 roku, i od tego czasu spędzał tu letnie miesiące wraz z bliskimi, żoną Heleną i synem Alfredem. Tu znalazł azyl od światowego życia, inspirujące klimaty dla pracy twórczej i spełnienie nadziei na posiadanie swojej „małej ojczyzny”. Wszak jego motto życiowe głosiło: „…nie dać się ruszyć z ziemi, z wiary i języka, z ducha polskiego. Stać murem, aż przyjdzie odrodzenie”.

Ktokolwiek bywał w tych stronach, pojmuje, jak łatwo można zauroczyć się pięknem tutejszego pejzażu, i malowniczym położeniem dworku, wzniesionego na przełomie XVIII i XIX w. w połowie łagodnego stoku wzgórza, z odkrytym, czterokolumnowym gankiem, z którego rozprzestrzenia się widok na reprezentacyjny obszar parku ze złotym stawem, odbijającym wschód słońca.

Kilka powodów złożyło się na wybór tego właśnie miejsca. Po licznych już sukcesach twórczych w kraju, Europie i za oceanem, w czwartej dekadzie życia mistrz klawiatury zaczął inwestować swoje, coraz wyższe honoraria, w rozliczne majętności. Niestety, w tym kierunku akurat brakowało mu talentu, a niezbyt szczęśliwe dobierani reprezentanci jego interesów przysparzali głównie długów i rozczarowań. Jednym z nich był Stanisław Roszkowski, kuzyn Heleny Górskiej, drugiej żony kompozytora. To on wraz z Paderewskim należeli do spółki, która w 1896 roku nabyła w Warszawie teren, gdzie dwa lata później zaczęto stawiać hotel „Bristol”, inwestycję przynoszącą przez pierwszą dekadę istnienia same straty. On też otrzymał od Paderewskiego wszelkie pełnomocnictwa do zarządzania posiadłością w Kąśnej Dolnej. Ignacy Paderewski prowadził bardzo światowe życie podróżując i koncertując po wielu krajach oraz podejmując „świat” w nabytej w 1896 r. w Szwajcarii majętności Riond–Bosson. To właśnie miejsce stanowiło główne (i ostatnie) siedlisko rodziny Paderewskiego przez ponad czterdzieści lat. Natomiast w Polsce, po nieudanych interesach związanych z zakupieniem, a potem zbyciem Rozprzy i Biórkowa, Paderewski uwierzył, że Kąśna Dolna stanie się azylem na długo. Dlatego włożył w nią milion dolarów, zlecając wyposażenie dworku we wszystkie wygody, a inwestycje gospodarcze w nowinki techniczne, co pochłonęło nadspodziewane środki.

Fine de siecle, przełom wieków XIX i XX przyniósł Ignacemu Paderewskiemu nie tylko kolejne artystyczne podróże, uwieńczone sukcesami. Przyniósł też zasadnicze, bardzo emocjonalne zmiany w jego życiu osobistym, ściśle powiązane z Kąśną Dolną.

Więzi z Podolem: Kuryłówką, gdzie urodził się 6 listopada 1860 roku, czy z majątkiem w Żytomierzu, zakupionym za honoraria dla ojca (Jana Paderewskiego herbu Jelita) na spokojne dożywanie lat, przecięła ostatecznie jego śmierć w 1894 roku. Przebywający pod opieką dziadka jedynak Alfred już wcześniej został zabrany przez Paderewskiego do mieszkania w Paryżu. Tam zresztą otoczyła kalekie dziecko troskliwą opieką piękna Helena, żona kompozytora i skrzypka Władysława Górskiego. Ten, starszy od Paderewskiego kolega ze studiów i partner ze wspólnych występów, dość wcześnie zauważył, że zanim jego małżonka zaopiekowała się juniorem, jej greckie rysy zafascynowały pana Ignacego o płomiennych włosach, z głęboką wzajemnością zresztą.

Paderewski był bardzo młodym ojcem. Osierocony w niemowlęctwie przez matkę, Poliksenę z Nowickich, wychowywany przez ojca, ciotki i skądinąd życzliwą macochę, sam ożenił się jako dziewiętnastolatek ze starszą o cztery lata Antoniną Korsakówną. Niestety, w swoją dwudziestą rocznicę urodzin był już wdowcem: Antonina zmarła wkrótce po urodzeniu kalekiego synka. Według różnych źródeł, dziecko dotknęła choroba Heinego-Medina, według niektórych nieuleczalna dystrofia mięśniowa.

W 1897 roku Ignacy Paderewski nabył Kąśną Dolną, nie tylko dla siebie i syna. W następnym roku Helena z Rosenów Górska uzyskała rozwód, a 31 maja 1899 roku została panią Paderewski. Kuriozalny może wydawać się fakt, że ślubu w Warszawie udzielił „młodej” parze ten sam ksiądz Zygmunt Chełmicki, przed którym piękna Helena przysięgała wierność pierwszemu mężowi.

Tego lata państwo Paderewscy już oficjalnie przebywali w swoim dworku w Kąśnej Dolnej wraz z, coraz bardziej chorym, Alfredem. Maestro przygotowywał się do kolejnego tournee artystycznego za ocean, grając po kilka godzin dziennie na fortepianie przy otwartych oknach salonu. Spotykał się też z plenipotentami i włościanami, nikomu nie odmawiając pomocy. Przyjmował gości, odbywał wraz z żoną swoje stałe spacery po parku i nad stawem, gdzie często można było zauważyć inwalidzki wózek Alfreda.

Staw tutejszy to magiczne zwierciadło. W zależności od pogody i pory dnia nieruchoma tafla wiernie odbija barwy otoczenia i wszelkie odcienie nieba. Pozostanie tajemnicą, dla których z kompozycji mistrza (jego utworów na fortepian i pieśni) kąśnieński staw i park stanowiły inspirację. Podobnie zresztą jak i pobliskie Skamieniałe Miasto – wielokrotnie odwiedzane przez rodzinę Paderewskich skupisko fantastycznych skalnych form z piaskowca o legendarnych nazwach, jak „Maczuga”, „Grunwald” czy „Czarownica”. Być może, spoglądając z jej stromego szczytu w dół, Ignacy Paderewski komponował w myślach to gwałtowne spiętrzenie tonów i dźwięków,   w finale jego jedynej opery „Manru” towarzyszące strąceniu tytułowego bohatera, Cygana, w przepaść za porzucenie zakochanej w nim żony Ulany, która popełniła samobójstwo.

Wyjątkowo długo powstawała ta opera, której libretto oparte było o powieść Józefa Ignacego Kraszewskiego „Chata za wsią”. Kiedy w 1900 roku Paderewscy znowu przebywali z synem w Kąśnej Dolnej, na kilku scenach operowych przygotowywano premiery „Manru”. Maestro już nigdy nie powrócił tutaj z synem. 20 marca 1901 roku Alfred zmarł w Riond–Bosson, i śmierć ta przyćmiła radość z pierwszych sukcesów opery w Dreźnie, Warszawie i Lwowie. Kiedy w roku 1902 Ignacy Paderewski z małżonką przybył do Kąśnej Dolnej, jak przedtem znalazł wytchnienie po kolejnej, wielomiesięczną trasie koncertowej po Stanach Zjednoczonych oraz zgiełku medialnym po premierze „Manru” na deskach Metropolitan Opera w Nowym Jorku (gdzie, co należy podkreślić, ani wcześniej, ani później nie wystawiono żadnej polskiej opery).

Jeszcze mocniejszego podkreślenia wymaga fakt, iż całą swoją twórczością artystyczną, działalnością społeczną i charytatywną Ignacy Paderewski akcentował polskość, przywiązanie do narodowych tradycji i pragnienie odrodzenia ojczyzny. Dlatego także w jego muzyce, rozlegającej się w kąśnieńskim parku, dominowały tony inspirowane Chopinem oraz osobiście zasłyszanymi ludowymi tańcami i piosenkami. Maestro zapewne sam nie przypuszczał, że jego twórczość to przedproże do działalności politycznej o sprawę polską.

Gdybyż jeszcze nie było problemów finansowych… Ale były. Źle zarządzany przez jakoby zaufanych ludzi majątek w Kąśnej Dolnej „książę fortepianu” musiał na początku 1903 roku sprzedać rotmistrzowi Włodzimierzowi Kodrębskiemu. Szczęśliwie, odwiedzał jeszcze swój utracony polski azyl przez kilka następnych lat, został nawet ojcem chrzestnym dziecka gościnnych właścicieli.

Po raz ostatni zawitał do dworku w połowie lipca 1910 roku, tuż po wielkich patriotycznych uroczystościach w Krakowie, związanych z odsłonięciem Pomnika Grunwaldzkiego. Monumentalne dzieło polskiego rzeźbiarza Antoniego Wiwulskiego było „dzieckiem” kompozytora: to on, obejrzawszy w paryskiej pracowni rzeźby młodego artysty, zaproponował mu wykonanie pomnika upamiętniającego zwycięstwo polskich wojsk nad Krzyżakami. Na czas pracy oddał rzeźbiarzowi ogromną oranżerię w Riond–Bosson. Gotowe rzeźby przewieziono z paryskiej odlewni pociągiem do Krakowa. 15 lipca, w 500 rocznicę bitwy pod Grunwaldem pomnik został odsłonięty w obecności 150 tysięcy uczestników, którzy wysłuchali po raz pierwszy nie tylko chóralnej „Roty” do słów Marii Konopnickiej, ale także – bardzo emocjonalnego przemówienia samego inicjatora powstania pomnika. Namiestnik Galicji, Michał Bobrzyński, który musiał dyplomatycznie doprowadzić do tak wspaniałego wydarzenia, powiedział o Paderewskim: „Być tak genialnym artystą… i równocześnie tak wielkim obywatelem swojej ojczyzny, to rzecz chyba cudowna”.

Po zakończeniu krakowskich uroczystości, Ignacy Paderewski przybył na chwilę wytchnienia do (już nie swojego) ukochanego dworku w Kąśnej Dolnej. Ta wizyta była też jego pożegnaniem ze znajomymi alejkami wśród lip, dębów i świerków, z malowniczym stawem, z tajemniczymi zakamarkami Skamieniałego Miasta. Jesienią tego roku Paderewski uczestniczył w obchodach 100. rocznicy urodzin Fryderyka Chopina, o bardzo patriotycznym charakterze.  Obydwa wydarzenia dały początek oficjalnej działalności politycznej 50-letniego artysty, który wkrótce porzucił twórczość kompozytorską na rzecz politycznej, oddając jej kolejne 30 lat życia. M.in. w 1919 roku jako premier Polski i minister spraw zagranicznych podpisywał wersalski traktat pokojowy. W latach 1920 – 21 reprezentował odrodzoną Polskę jako delegat przy Lidze Narodów. W 1936 r. stworzył w Szwajcarii wraz z gen. Władysławem Sikorskim tzw. Front Morges, porozumienie ugrupowań centrowych przeciwko sanacji. W roku 1940, już 80-letni starzec, zabiegał w Stanach Zjednoczonych o środki na rzecz armii polskiej. Nabawiwszy się zapalenia płuc, zmarł w nowojorskim hotelu w dniu 29 czerwca 1941 roku. Jego pogrzeb na cmentarzu w Arlington zgromadził tłumy. W 1992 roku trumnę z prochami Ignacego Jana Paderewskiego uroczyście złożono w krypcie w podziemiach archikatedry św. Jana w Warszawie.

Posiadłość Paderewskich w Szwajcarii nie istnieje. Willę Riond–Bosson wysadzono w powietrze, planując dzisiejszą autostradę Lozanna – Genewa. Zdumiewające, że jeszcze teraz zdarza się natrafić na ciekawe ślady związane z osobą wielkiego Polaka. Oto niedawno w Cieszynie, w podcieniach budynku Państwowej Szkoły Muzycznej odkrywamy w gablocie poświęconej jej patronowi – list opatrzony pieczątką Riond-Bosson, napisany do uczniów w styczniu 1938 r. z życzeniami na ten rok i autografem słynnego nadawcy. Oto podczas wizyty u wielkopolskiej pisarki Krystyny Januszewskiej w Rogoźnie oglądam pocztówkę z fotografią rodziny Chełkowskich z 1924 r. przed pałacem w Śmiełowie. Tym samym, gdzie w czasie Powstania Listopadowego przebywał Adam Mickiewicz. Wśród zebranych wyróżnia się postać Ignacego Paderewskiego, przyjaciela rodziny.

Wkrótce otrzymuję od Krysi zreprodukowaną pocztówkę oraz wizytówkę, więc mam możliwość rozmowy telefonicznej z jej nadawcą i zarazem potomkiem Chełkowskich. To Andrzej Heydel, członek Zarządu Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego, Oddział Wielkopolski, z siedzibą przy… poznańskiej ulicy Paderewskiego. Teraz już wiem, że mały chłopiec na fotografii to Michał, brat matki pana Andrzeja, a album, który trzyma, to dzieło Leonarda Durczykiewicza (autora tej zbiorowej fotografii) pt. „Dwory polskie w Wielkim Księstwie Poznańskim”. Za chwilę malec wręczał album panu Paderewskiemu. Od mojego rozmówcy dowiaduję się, że stojąca na zdjęciu jego babka, Maria Donimirska-Chełkowska, działająca przy misji angielskiej, była współorganizatorką przyjazdu Paderewskiego z Gdańska do Poznania w 1918 r. Znająca języki angielski i niemiecki odważna dama, na stacji w Rogoźnie wymusiła na Niemcach, że pociąg z niezwykłym pasażerem pojechał nie do Warszawy, a do Poznania właśnie…

A my zwiedzamy dworek w Kąśnej Dolnej, który z zewnątrz prezentuje się jak za czasów dawnego właściciela. Ale wyposażenie z tamtych lat przepadło. Zastąpiło je specjalnie sprowadzone umeblowanie z XIX wieku. Jedynie w sali neorokokowej ustawiono, odnaleziony po latach, niewielki fortepian marki Petrus, który zakupił niegdyś sam Paderewski dla Klubu Inteligencji w Ciężkowicach, i tamże grywał gościom. W skromnym gabinecie stoją autentyczne fotele, a w sypialni, hm… rodzinny sedes Paderewskich. Pozostałe meble, łóżko, parawan, rokokowe stoliki i fotele tylko przypominają tamte czasy. Ale za to w salonie podczas częstych koncertów pianiści zasiadają przy klawiaturze autentycznego fortepianu marki Fazioli, na jakim także grywał Paderewski. Fundatorem instrumentu był szwajcarski artysta Urs Ruchti, który koncertując przez dwa lata zgromadził środki na jego zakup. W 2006 roku osobiście gościł w Kąśnej Dolnej z koncertem Chopinowskim dla upamiętnienia 10, rocznicy przekazania fortepianu dla Centrum Paderewskiego Tarnów – Kąśna Dolna. Instytucja ta wielce zasłużyła się, udostępniając dziedzictwo Ignacego Paderewskiego zwiedzającym i upowszechniając jego twórczość oraz muzykę klasyczną w ogóle podczas licznych koncertów. A przysłuchuje się im sam mistrz .na licznych fotografiach i współcześnie malowanych portretach, które zdobią wnętrza.

Reklama

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko