Krystyna Cel – W aurze oswojonej obcości

0
389

        Po przeczytaniu najnowszego tomiku wierszy Stefana Jurkowskiego następuje chwila milczącej zadumy. Trudny jest powrót do rzeczywistości, do istnienia, gdy utożsamiając się z podmiotem lirycznym, chciałoby się chociaż niekiedy istnieć, ale w… nieistnieniu, może w jakiejś metafizycznej (czy kosmicznej) próżni, i tylko z góry przyglądać się światu – widzieć wszystkie jego grzechy, jego brzydotę, pomieszane ze zwodniczym pięknem. Niełatwo znów podjąć ów cały trud istnienia wyrażający się również w absurdalnym podążaniu do… nicości.

Sam sobie się zapodziałem
w przezroczystej pamięci
poprzez którą widać inną stronę świata
niczym przez okno może
wypadłem i lecę w dół albo w górę
obok mnie
imię i nazwisko znam je
ale nie mogę znaleźć
drogi skąd dokąd
obcy jestem
bez twarzy i słowa

znikąd do-
                -nikąd

        To wiersz Amnezja, stanowiący tu niejako kwintesencję naszego na tej planecie bytowania. Filozoficzną kwintesencję przynoszącą gorycz osamotnienia, wyobcowania, co też wyraża się i w tytule tomu.

        Podmiot liryczny czuje się więźniem tej naszej planety „zamkniętej w błękitnej kapsule”, a gorycz przemijania już wie, jak niewiele po owym „okamgnieniu” po nas pozostanie. Może jakieś ślady – „skrawki naszego życia / podarte papierki / notatki […] trochę książek, podróże nieurzeczywistnione” (wiersz Ślady).

        Większość utworów w tym zbiorze ma jeden wspólny temat – to nasze ubywanie, „od samych siebie” odchodzenie i podążanie do unicestwienia. Jego gorzki smak miesza się tu z nostalgią i smutkiem, gdy trzeba zmierzyć się i z tym, co już przeminęło, na przykład trudnymi wyborami czy decyzjami, gdy „wszystko co już nie istnieje / żyje w nas rusza się uwiera”.

        Ale w tej metafizycznej aurze przemijania nadrzędną wartością okaże się miłość i obecność bliskiej osoby. Podmiot liryczny potrafi to cenić, choć wie, że tego, co tkwi w nim samym, nikt inny udźwignąć nie może. I choć „obcy” ciągle „jest” i zmaga się ze sobą, swoim istnieniem, czasem i światem. Światem, który przecież należy również do niego, jest niby „swój”, a jednocześnie nieprzyjazny, trudny, nie zawsze do zaakceptowania. Niekiedy staje się nawet egzystencjalną udręką. Podmiot liryczny, broniąc się przed nim, usiłuje spojrzeć nań jakby z góry i jakby z lotu ptaka widzieć te wszystkie jego niedoskonałości. Często z przymrużeniem oka, stąd ironia i sarkazm, jak chociażby w takim oto, krótkim wierszu zatytułowanym Nawrócony:

sygnatariusz klauzuli sumienia
fanatyk i językoznawca
wielki obrońca życia jajeczek i plemników
rzuca psu piłeczkę i z przyzwyczajenia
krzyczy: „abortuj!”

        W wierszu Osamotnienie poraża „obojętność wielkomiejskiej ulicy/ przerażenie pustego szpitalnego korytarza”. Pojawia się wątek pustki, samotności i osaczenia w pełnym zgiełku i chaosu wielkim mieście. Poeta rozwija ten wątek w takich wierszach jak: Z różnych miast, Wszędzie, Uwalniam się, ***(nie przyjdzie ona jest…), Mieszkania, *** (noc taka długa…), Przedmieścia, Zaproszenie do przechadzki. Co ciekawe, miasto nie zawsze zyskiwało przychylność zarówno poetów, jak i prozaików. Jawiło się często jako miejsce zawiedzionych nadziei, wyrzucenia na margines, bezdomności, występku i zbrodni. Moloch wciągał, kusił, ale nie bronił przed samotnością, często nawet ją potęgował.

i znowu miasto
i miasto
i miasto

nieznane, kręte
trzymają nas w uścisku
niczym gigantyczny wąż
który wciąż zmienia skórę –

zbudowane
z nas samych
coraz bardziej nasze
coraz bardziej obce

        – pisze poeta w wierszu Z różnych miast. Nasze relacje z miastem (z miastami) są przecież niczym innym, jak relacją z ludźmi, z ich mieszkańcami. I chyba tylko w poezji możemy się od tych, niekiedy też przykrych relacji „uwolnić”, co też czyni podmiot liryczny w wierszy Uwalniam się:

wolę psy
wolę koty
wolę wszystkie czworonogi
a także robaki

[…]

tak uwalniam się
od ludzkich kontekstów
konwencji

i nie mam (w) sobie nic
do wyrzucenia

        Bo tak naprawdę nigdy nie wiemy, jakie dane podstawić do zmieniającego się ciągle równania życia. I czy te dane okażą się prawdziwe, gdy natkniemy się na jego trudny zakręt.

        Z zamieszczonych w tomiku wypowiedzi krytyków o poezji autora wybrałam fragment tekstu Andrzeja Gnarowskiego:

        „Ironia, dystans, nierzadko pewien cynizm, a prawie zawsze sceptycyzm wyznaczają tok wypowiedzi poetyckiej Jurkowskiego. Jest w tych wierszach drwina, ale nie dla samej drwiny. To poddawanie próbie utartych praw i konwencji. Ustawiczne pytania, wyrastające z przeświadczenia o braku ostatecznej, kanonicznej prawdy, a także niewiara w możliwości poznawcze człowieka, skłonność do ulegania konwencjom i patrzenia na świat poprzez wielowarstwowy pryzmat kultur, co daje zniekształcony obraz metafizycznej rzeczywistości. Poeta wznosząc swoje konstrukcje słowne wyznacza odmienny typ wyobraźni i obrazowania.”.

        Czy sprawdziłyby się te słowa w odniesieniu do najnowszego zbioru wierszy – osąd należy już do czytelników.

        Wspomnę tu i o tym, że dopełnieniem dla tego tak istotnego w twórczości S. Jurkowskiego tomu jest również jego artystyczna oprawa autorstwa Ireny Nyczaj, powiedziałabym powściągliwa w swym wyrazie, a przez to jakże przystająca do utworów, w których żadne słowo nie jest zbędne.

Krystyna Cel

Stefan Jurkowski: Obcy jestem. Kolaże Ireny Nyczaj. Kielce 2020, Oficyna Wydawnicza „STON 2”, s. 97.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko