Stanisław Nyczaj – Thriller – pod wysokim napięciem

0
651

Przyznaję z satysfakcją, że Bogusław Wiłkomirski w powieści Wielki Powrót osiąga tę maestrią kompozycyjną, jaką jest umiejętność zaciekawiania czytelnika w toku lektury czymś niespodzianym, a zarazem łączącym się organicznie z całością utworu.

Chwalę to nie bez powodu, gdyż napotykam dziś bardzo często na prozę nieposiadającą tego waloru, rozwichrzoną tematycznie i leksykalnie, popisującą się wszystkoizmem, z którego zazwyczaj niewiele niestety wynika.

Bogusław Wiłkomirski dobrze wie, czym ująć czytelnika i do tego rzetelnie przygotowuje się, wykorzystując swoją ogromną naukową wiedzę i doświadczenie, gromadząc materiały ze świadomym zamierzeniem ich literackiego spożytkowania. Bowiem przemyślany „układ zaciekawienia”, którego istotne znaczenie w prozie fabularnej akcentował niegdyś Wiesław Jażdżyński[i], tego wymaga. Autor Okolicy starszego kolegi silnie ten wymóg kompozycyjny wynikły z własnej praktyki akcentował w wywiadzie, jakiego udzielił mi pod koniec życia, pytany o tajniki warsztatu powieściopisarza.

Wydane dotychczas powieści Bogusława Wiłkomirskiego, począwszy od Uzależnienia całkowitego z 2013 roku, charakteryzują się wartką, brawurową akcją. Autor nie zwalnia tempa. W kolejnej: Piekło w dolinie Pandżu (2017)spotykamy znanego nam już bohatera – Bogusława Oksymowicza, agenta służb specjalnych, doskonale wyszkolonego i ponownie stającego do walki z jeszcze trudniejszym, bardziej zdeterminowanym przeciwnikiem, jakim jest grupa terrorystów – ludzi owładniętych trudną do zrozumienia, chorą ideą. Dwie następne, równie pasjonujące, choć o innej tematyce: Diabelski Kamień (2017) i Złota tetrada (2019), przenoszą czytelnika w inny czas, bo nawet… o 500 lat wstecz lub dużo bliżej – do okresu PRL-owskiej rzeczywistości.

I oto w najnowszej powieści, jaką czytelnik otrzymuje do rąk, znów pojawia się znany nam agent Interpolu do zadań specjalnych. Ten łączący elementw osobieBogusława Oksymowicza sprawia, że witamy go jak dobrego znajomego, jego obecność zaciekawia, w jakiej nowej akcji ów bohater wystąpi. Czytelnik ma prawo oczekiwać mocnych wrażeń, bowiem działania Oksymowicza, specjalizującego się w najtrudniejszych akcjach, głównie antynarkotykowych, pokazały z jednej strony jego mistrzostwo, fantastyczną technikę, wiedzę, opanowanie, z drugiej zaś – potworny świat narkotykowych bestii, odpowiedzialnych za tworzenie całego łańcucha zła; pokazały też straszliwe skutki fanatyzmu, jaki w każdej chwili może zagrozić nieomal całej ludzkości.

Teraz autor dotyka spraw newralgicznych. Widzimy naszego bohatera zaangażowanego w najtrudniejsze chyba działanie. Bowiem w grę nie wchodzą li tylko pieniądze, lecz coś jeszcze bardziej pożądanego – władza. I możliwość decydowania o innych. Tym bardziej jeśli owładnięty chorą ideą człowiek jest bajecznie bogaty, co daje mu możliwość realizacji idei WIELKIEGO POWROTU ŚWIATA DO ŹRÓDEŁ – jakoby dla dobra ludzkości. Są to problemy aktualne dla całego świata i Polski. Żyjemy w czasie szczególnym – pandemicznego zagrożenia. I wszystko, co się z nim wiąże, nas żywotnie interesuje. A jeśli nauka i jej najnowsze osiągnięcia znajdą się w ręku psychopaty, na styku bądź kursie kolizyjnym z polityką – czytelnik odnosi wrażenie, że zostaje wciągnięty w rwący nurt wydarzeń, że uczestniczy w akcji. I to jest wielki atut tej książki, i sukces jej autora.

Patrząc z beletrystycznego punktu widzenia, jest to klasyczna powieść sensacyjna z wszystkimi atrybutami gatunku, wręcz gotowy scenariusz – podobnie zresztą jak poprzednie – trzymającego w napięciu filmowego thrillera.

Śledzimy go tu własną wyobraźnią, nim kiedyś zobaczymy być może na ekranie, czego Bogusławowi Wiłkomirskiemu szczerze życzę.

Stanisław Nyczaj

Bogusław Wiłkomirski: Wielki Powrót. Kielce 2020, Oficyna Wydawnicza STON 2, s. 444.


*) Poproszony przeze mnie pisarz o rozmowę w związku z nowym wydaniem jego powieści Okolica starszego kolegi (Kielce 2003), na pytanie, co mógłby odtajnić z własnych pisarskich doświadczeń, odpowiedział: „W konstruowaniu jestem racjonalistą. Wszystko sobie wpierw obmyślam, tworzę «układ zaciekawienia», dobieram i kształtuję postaci. A właściwie one od razu wkraczają w ten «układ». Formułuję małe puenty, składające się później na tę wielką. I wypełniam to «bebechami» jak we śnie. Aż potem sam się temu dziwię”.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko