Wybiegłem boso i nie mogłem wrócić
leżałem w zbutwiałych liściach nago
obłoki płynęły nad moim grobem
wiatr wył jak stado wilków na pustkowiu
jak dobrze że jesteś pochylona ze snu
a myślałem że umarłaś i nie istniejesz
przytulona do ziemi jak do poduszki
zapatrzona w rzekę po drugiej stronie snu