Michał Piętniewicz – Krzyk galicyjskiego chama

0
612
Michał Piętniewicz

      Krzyk kojarzy się jednoznacznie z czymś negatywnym i chyba słusznie. Czym innym jest jednak krzyk w literaturze, co udowadnia zajmująco Leszek Kozik w swojej obszernej powieści pt. „Pasja według chama galicyjskiego”. Ta książka, wydana przez krakowskie wydawnictwo Miniatura w 2012 roku jest pełna krzyku właśnie, ale specyficznego, oryginalnego, niepodrabialnego, bo jest to krzyk de facto o piękno w świecie, który często jest tego piękna pozbawiony. Krzyk o piękno w świecie i o szczęście, dwie wartości deficytowe w naszych współczesnych czasach.

     Leszek Kozik bywa pisarzem w nocy. Pisze przy zapalonej lampie naftowej, w swojej chałupie pod Kalwarią. Żyje z różnych, gospodarskich robót wykonywanych w sąsiedzkich obejściach. Teraz powstaje jego kolejna książka, pt. „Piąta pora roku”. Jest to pisarz specyficzny, oryginalny. Dysponujący bardzo szeroką, rozlewną frazą, przypominającą strumień świadomości rodem z powieści Jamesa Joyce’a czy Virginii Woolf, więc na upartego można by powiedzieć, że należy on pod tym względem do światowej czołówki pisarzy, używających specyficznego monologu strumienia świadomości.

    Czyta się „Pasję według chama galicyjskiego” bardzo dobrze. Pierwsza jej część dotyczy Lanckorony i terenów sąsiadujących z miasteczkiem, pełna jest pięknych opisów przyrody, rodem z Brunona Schulza, charakterystyk rozmaitych typów ludzkich i małomiasteczkowych.
Można powiedzieć, że pod tym względem jest mistrzowska. W terenach opisywanych przez Kozika można się zakochać. Druga część dotyczy służby wojskowej bohatera powieści i jest moim zdaniem nazbyt rozwlekła i obfituje w zbyt częste wulgaryzmy przerywające potok opowieści. Trzeba część z kolei dotyczy pobytu w seminarium duchownym i jest chyba najlepsza po pierwszej części. Pełno w niej rozterek religijnych, wahań, tytułowej pasji religijnej, poszukiwania Boga. W tej części też można się zakochać, ale inaczej niż w pierwszej – zapraszam do niej tych wszystkich, którzy szukają Boga we własnym życiu i mają z tym bardzo duże trudności.

    W czasopiśmie „Metafora” z 2012 roku Leszek Kozik przeprowadził wywiad. Sam ze sobą. Co rusz przytacza książki, które przeczytał, co rusz błyśnie niebywałym dowcipem albo erudycją. Niewątpliwie jako człowiek i jako pisarz jest trudny – nie wiadomo czy bardziej jako człowiek czy bardziej jako pisarz. Nie radziłbym nikomu narazić się Leszkowi Kozikowi – może swoim piórem dokonać dotkliwego zranienia, bo ma pióro szybkie jak sztylet i ciężkie jak siekiera.

    „Pasja według chama galicyjskiego” to chyba nie książka dla wszystkich czytelników, ale raczej dla tych bardziej wytrwałych. Ci, którzy chcą rozkochać się na nowo w Lanckoronie, powinni poprzestać na pierwszej części. Ci, którzy lepiej chcieliby poznać duszę bohatera, niech czytają części kolejne. Osobiście czytałem Leszka Kozika z zafascynowaniem i wypiekami na policzkach, dlatego polecam mimo wszystko każdemu.

Leszek Kozik, „Pasja według chama galicyjskiego” [[wydawnictwo Miniatura, Kraków 2012, liczba stron: 451].

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko