Jednak wszystko
staje się nieważne
kiedy nocą
szarpaną obcym kaszlem
za ścianą milczenia
bóg od zasypiania
rozgrzeszenia nie daje
madonna bardziej czarna
natrętne myśli włażą na mnie
jak pluskwy z tamtego siennika
w dalekim kraju
nie mogę ich oderwać
od mego istnienia
dręczą strachu dosypują
do smaku
kwadratowe słońca
objawione na błysk chwili
znikają w szybkości
oddycham po kres
nieznana ciepła ciemność
oddycham po kres
niezwykła odmienność