Tragizm musi mieć fundament
Po Chopinie i Bachu wziął się Piotr Wierzbicki za rozrachunki z Mickiewiczem. Rozrachunki pełne entuzjazmu, ale… ale nieoczywiste.
Mickiewicz, Mickiewicz czytany po latach. Jaki jest nasz dzisiejszy odbiór tego najwybitniejszego polskiego poety? Co o nim wiemy, jak nasze spojrzenie na jego twórczość zmieniła perspektywa historyczna? Kim był, czy mógł napisać więcej? Inaczej. Co było dla niego ważne?
Czytając esej Wierzbickiego nasuwa mi się, to niemal automat, prowokująco pytanie: czy Mickiewicz jest pisarzem współczesnym? Wierzbicki odpowiada: to, co przetrwało próbę czasu, a ogromna część dorobku autora „Pana Tadeusza” taką próbę przetrwała, jest współczesne. Co więcej, odnosi się wrażenie, że Mickiewicz właśnie w taki sposób pisał aby jego dorobek był czytelny nie tylko dla jego współczesnych, ale i dla następnych pokoleń. Bo jak inaczej ocenić, że przed śmiercią dokonał weryfikacji rękopisów, że spalił to, co uznał za mniej wartościowe, niegodne jego pióra.
Wyciągam rzeczy dla mnie istotne, ważne, czasami powodujące jakiś sprzeciw, a po chwili refleksję, ze przecież w tym eseju Mickiewicza nie czytam ja, a Wierzbicki, autor przenikliwy, dociekliwy, taki, który sam nie bawi się w subtelności.
„Powrót do Mickiewicza” podzielił Wierzbicki, przecież nie bez powodu, symptomatycznie, na dwanaście części. Każda z nich to opis poety albo jego dorobku, ważnych postaci, które stanęły na jego drodze, peregrynacji autora z wierszami i z tym, co pisane wprost. Ale to podział specyficzny.
„Postać”, niby wszystko o nim wiemy… A jednak nie wszystko. Mickiewicz jest tajemnicą? A jeśli tak, to gdzie? W jakim zakątku? Pisze Wierzbicki: w relacjach domowych rys gruboskórności, grubiaństwa, charakterystyczny dla wygnańców z Litwy. Tak go odbieramy? Przecież to spiż, pomnik, jakże więc przypisać mu cechy niegodne mistrza?
„Credo poetyckie” Mickiewicza? „Mickiewicz postrzega jako wyrocznię stan faktyczny, przedmiot: to, co jest”. A dalej: „Pisuj o tym, co widziałeś, w czym wzrastałeś, co znasz!”
„Styl”. Pisze Wierzbicki, że autor „Dziadów”, inaczej niż ironista Słowacki, gustuje w drwinie. I to ona ma prawdziwą moc rażenia. A dalej: „bezceremonialne wejście z miejsca w sam środek. I zarazem skrót”. A opis? Mistrzowski. Beznamiętny, obiektywny, rzeczowy. I nie masz innych mistrzów w tym zakresie ponad Mickiewicza.
„Uczony, profesor, mędrzec”. Był mędrcem? Zapewne. Bo przecież to nie o karierę wieszcza zabiegał. Wszyscy oni, cała grupa przyjaciół z wileńskiego uniwersytetu miała nadzieję na profesury. Kształcili się, ale przeklęta polityka, czas, w którym przyszło im żyć, poskąpiły tych karier większości filomatów. Jeden Mickiewicz profesorem, a i mędrcem, wyrocznią został. Bo też jego wykłady i w Szwajcarii i we Francji godne są przecież uwagi, czytania, refleksji.
„Pielgrzym”. Pielgrzym znaczy tyle, co człowiek odbywający wędrówkę do miejsca kultu. Wędrował. Całe życie Mickiewicza to wędrówka, częściej pełna ostów, kolców (choćby aresztowanie, zesłanie, choćby oskarżenie, że nie chciał zdążyć do powstania)
Mickiewicz we Włoszech wraca do wiary, przechodzi przełom religijny… Warto zajrzeć, czytać, przeżyć „Rozum i wiarę”… Wiersz w dorobku autora „Sonetów krymskich” niezwykle ważny
W innym, w „Rozmowie wieczornej” czytamy:
Z Tobą ja gadam, co królujesz w niebie,
A zarazem gościsz w domku mego ducha.
„Lawa i skorupa”. Dziady część. Scena VII Salon Warszawski. Gafa Mickiewicza przy postaci Literata IV. Boż przecież Kazimierz Brodziński był nie tylko poetą, profesorem, krytykiem literacki. Toć przecież żołnierz odważny!
Czytam dalej i słowa te zapisuję oddzielnie, bo dla mnie ważne, może najważniejsze w eseju Wierzbickiego: „Czym poddaństwo dla lawy uśpionej, tym dla skorupy lokajstwo…” Lokajstwo to aktywność… To te wszystkie gesty, mowy, czynne zachęty. I uświadamiam sobie, jak bardzo, jak jednoznacznie ten zapis był nie tylko obecny w życiu dwieście lat temu, jak wciąż jest obecny…
„Jam jest Jacek Soplica”. Bawi się autor „Powrotu do Mickiewicza” przeróbkami językowymi. Szuka potwierdzenia, że wiek XIX był punktem szczytowym na szlaku rozwojowym polskiej mowy. Że precyzji tamtego języka, nasz, współczesny, ze wszystkimi naroślami, wieloznacznościami, odczłowieczeniem, że ten język zmarniał nam, treść zastąpił pustką, czasem schamieniem, wulgarnością. Więc który lepszy, do którego warto wracać. Tak, to oczywiste, ze język to żywa tkanka, że nikt nad nim nie jest w stanie zapanować. Tylko: gdzie dobro, racja, mowa słuszna?
„Pan Tadeusz jako poemat tragiczny”.Poemat tragiczny? A może zgrywa i satyra albo poemat nadziei? Znajduje Wierzbicki dla tej najważniejszej polskiej księgi poetyckiej wiele określeń… Pisze, jakże słusznie, że tragizm musi mieć fundament. I musi nim być los… Ananke… Tragizm to nie farsa…
„Obłęd”. Czyli historia z Towiańskim. Opisana w historii literatury na wielu płaszczyznach. Dla autora eseju, Towiański to zbrodniarz na poecie. To ten, który przerwał najlepszą myśl poetycką, opanował duszę, ale i umysł przenikliwy. Zniewolił, uwiódł, sprowadził na złą, nie tylko dla Mickiewicza, drogę.
Dokonuje w eseju Wierzbicki rozrachunku z dorobkiem autora „Konrada Wallenroda” Co Arcydzieło, a co Rozbłysk tylko? Wielu będzie się kłócić z Wierzbickim. Bo jak to? „Grażyna” nie przeszła próby czasu? Gdybyż tylko ona… Więc co arcydziełem, a co tylko błyskotką? Arcydzieła wieku dojrzałego (tylko je wymieńmy): „Na Alpach w Splingen”, „Do mego cziczerona”, „Mędrcy”, „Rozmowa wieczorna”, „Do matki Polki”, „Śmierć pułkownika”, „Reduta Ordona”, „Liryki lozańskie” „Snuć miłość”. Mało? Daj Boże każdemu poecie!
Do swojego eseju dołączył Wierzbicki autorski wybór tekstów Mickiewicza. Jaki był klucz tego wyboru? Ciekawy i, jak cały esej, nieoczywisty. Tak osobisty, uzależniony od gustu Bo pominął praktycznie wszystkie sonety, to, co najbardziej znane. A wpisał do lektury obowiązkowej pisma. „O duchu narodowym”, „Konstytucję Trzeciego Maja”, „Przestrogę dla demokratów amerykańskich. Niewielu z nas zna i pamięta te ważne teksty.
Piotr Wierzbicki – Powrót do Mickiewicza – PIW, Warszawa 2020, str. 200.