Jerzy Stasiewicz – Głęboka wiara w człowieka w poezji Eligiusza Dymowskiego

1
709

      Dawno nie trzymałem w dłoniach tak znakomicie opracowanej edytorsko książki jak Cicha dłoń  (Tichá dlaň) Eligiusza Dymowskiego. Wydanie polsko-czeskie, w przekładzie na język naszych południowych sąsiadów znakomitego translatora Libora Martinka. Publikacja zrealizowana w jego wydawnictwie „ Literature & Sciences” w Opavie w 2020 roku. Do wyboru zaczerpnął wiersze ze zbiorów poezji Eligiusza  opublikowanych w Polsce po 1989 roku.                                                                                                             

      Moim marzeniem było zorganizowanie wieczoru autorskiego bronowickiego franciszkanina w Nysie, –  którego zaszczyt miałem poznać najpierw w wydawnictwach Krakowskiej Konfraterni Poetów, później na żywo już jako uczestnik cyklu misterii: „ Zaduszki Poetów”, „ Wigilia Słowa”, „Chleb nadziei”, „ Tramwaj Poezji”. Na gali wręczania „ Świętokrzyskich Gustawów” w 2016 roku w Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach, gdzie był członkiem Kapituły, a ja znalazłem się wśród laureatów. –  Co okazało się niezwykle trudne bo bieżące terminy były zajęte, bieda ośrodków kultury. A teraz pandemia zawiesiła czas spotkań poetyckich nie wiadomo na jak długo. Chyba jednak nie na zawsze? I w Śląskim Rzymie zabrzmi głos poety mówiący nie tylko w poezji, ale także jako duszpasterz i przewodnik ziemskiej wędrówki człowieka zagubionego w labiryncie życia, mrokach nocy, niedoborze wody. Bo dzisiejszy czas zarazy mimo ograniczenia naszej wolności pokazał sprawy ważne dla człowieka: rodzinę, więź duchową, pomoc sąsiedzką, współistnienie z przyrodą, w której nie doszukujemy się pogańskiego bóstwa wyglądającego z oparów wystających nad bagnem. Kiedy dla nas ważne było to co nieważne. I Perun słowiański bóg niebios i piorunów gnał nas coraz dalej i wyżej zdobywać szczyty dla zaspokojenia własnego ego.

      Eligiusz Dymowski urodzony na Mazowszu w Sannikach w 1965 roku. Franciszkanin, wszechstronnie wyedukowany teologicznie w kraju i za granicą. Poeta, krytyk literacki, członek wielu stowarzyszeń. Gdzie on na to wszystko znajduje czas? Zajmujący się pracą dydaktyczną, naukową i literacką. Pracował jako duszpasterz w Pińczowie i w Somma Vesuwiana koło Neapolu. Pińczów to przecież 19 km od Trzonowa, w którym spędziłem 20 lat młodzieńczego życia. W nim nadal mieszkają moi rodzice. W Pińczowie bywałem wielokrotnie, mijałem często młodych zakonników podążających do Kaplicy św. Anny, do kościoła św. Jana Ewangelisty, do budynku dawnego kompleksu paulinów. Może, wśród nich był Ojciec Eligiusz idący spiesznym krokiem do Drukarni Ariańskiej na Mirowie poczuć zapach farby na czcionkach. I ani mnie, ani jemu nie przeszło przez myśl, że spotkamy się za dwie dekady z okładem przygarnięci pod skrzydła Euterpe. I będziemy oddawać jej cześć z należnym szacunkiem. Rozumiejąc, że tworzenie poezji to powołanie jak służba Bogu.

      Przewertowałem tom wielokrotnie, nad niektórymi utworami popadając w głębszą zadumę. I twierdzę – choć może znajdą się oponenci – że świat według Eligiusza jest otwarty na człowieka z jego zagubieniem w straszliwym pędzie współczesnego świata, zapalczywością zdobywania dóbr doczesnych. Chęcią brylowania na świeczniku. Zakodowaniem, że ja jestem najważniejszy. Oni… są mniej zdolni. Nasila się w utworach bunt wewnętrzny – jak fala sztormowa – po chwili tonowany intymnym dialogiem z rzeczywistością.

Jak bardzo trzeba być człowiekiem
by móc na nawo się narodzić
w ogrodach myśli
sadzić kwiaty
kolory tęczy
w sny zamienić
i cicho dłonią
brodę gładzić
tak by nie zbudzić
śpiącej muchy
która przykuta
szarym cieniem drzew
czeka na swoją nową zdobycz
samotna głupia i bezbronna
a jednak wyszła
z ręki Boga

     Dialogiem z Absolutem. Ten genialny opis, zanurzenie w rzeczywistość, uchwycenie obrazka bliskiego sercu z tą wielowymiarowością świadczy o głębi duchowych przeżyć. Wydaje mi się nawet, że to zapiski codzienności. Nie wykluczam, że Eligiusz Dymowski prowadzi dziennik. Co często w utworach potwierdzają wydarzenia dnia, czasem strzęp wspomnień, zasłyszany głos, rozmowa z cierpiącym, śpiew ptaka. I zwykłe przyznanie się, że czegoś nie wiem:

tak mało w nas
umierania  codzienności
a tak dużo pytań
na które ciągle brakuje odpowiedzi

ile jeszcze trzeba czasu
aby opuścić granice                                                                                                 szczelnie zamknięte
i powędrować                                                                                                                w krainę Nadziei

spróbuj otworzyć
zaciśnięte dłonie

    „ Spróbuj otworzyć / zaciśnięte dłonie” to nawoływanie do pojednania, zgody sąsiada z sąsiadem, kiedy nieraz zwykła błahostka doprowadziła do tragedii i gniewu trwającego dziesięciolecia. Trzeba było dopiero następnych pokoleń by zmyły gniew ojców już dawno poza ziemską wędrówką, ale z zasianym polem zła. I nie pozwólmy by nieżyjący przemawiali do żywych. Żywi muszą być głusi i wierni własnym przekonaniom, że dobro jak i słowo jest człowiekiem. W utworach Eligiusza podmiot liryczny jest blisko Boga. I czuje się jego obecność niemalże w każdym wersie. Jest tutaj ciągłość sacrum i profanum, z głębią refleksji. Choć widzimy czasem, że między człowiekiem, a naturą nie ma zgodności. Odwieczna walka żywiołów, którą poeta traktuje jako metaforę budowania. Dążności człowieka do nieustannego ubogacania – nie w sensie materialnym czy duchowym – a potrzebnego dla egzystencji. „Człowiek / który nigdy nie odnalazł siebie – nie żyje”. Odnajdujemy siebie poprzez pracę, cele, które wyznaczył nam Stwórca, Ale i dał wolę do podejmowania własnych decyzji, których ciężar przygniótł wielu, a poeta to widzi:

Wczoraj napisał kartkę:

„ wiem, że nic mnie
tutaj nie trzyma”

i wyszedł przez okno

      Z takimi dramatami ludzkimi pewnie nie raz mierzył się jako kapłan i opiekun parafialnej społeczności. Być przewodnikiem dla stada i dodać otuchy tak zwyczajnie po ludzku by człowiekowi dotkniętemu tragedią samobójczą bliskiego chciało się żyć dalej, potrzeba siły wewnętrznej i głębokiej wiary w Stwórcę, który powierzył Eligiuszowi pieczę nad zabłąkanymi, zrozpaczonymi, szukającymi oparcia i nadziei. Ja to wszystko czuję w jego poezji. Eligiusz nie poucza, nie gromi, jak to czyni wielu poetów w sutannie. Staje się partnerem dla odbiorcy. Co przypisane tylko wybitnym, tkniętym palcem bożym, a tu nie mam wątpliwości, że tak jest co potwierdza liryk:

bo jeśli życie
musi być wędrówką
niech umierają chwile
– narodzą się nowe –
Wówczas będziemy pewni
Że miłość się nie starzeje

   Uczyć należy się na takich lirykach. Gdyby ludzie czytali więcej poezji, świat byłby lepszy, jestem  pewien, dużo lepszy. Może czas pandemii pozwoli wielu zastanowić się co ważne w życiu. A innym sięgnąć po tomik wierszy. Przeczytać choćby jeden i zdobyć się na refleksję. Czy aż tak dużo wymagam? Naprawdę tak dużo? W Cichej dłoni czytelnik odnajdzie dzieciństwo, młodość, rodziców, o których niejednokrotnie zapomniał, nowy sens tego co minęło.

    Ogromnym polem upraw poetyckich Eligiusza są utwory z podróży, których odbył wiele jak na prawdziwego pątnika przystało. Wędrowca poszukującego siebie w odbiciu przydrożnych głazów, lustrze kałuż, wilgotnej korze drzew, w oczach ludzi spotkanych w drodze. Sięga po motywy starożytne. Odwołuje się do dawnych cywilizacji. Bo przecież stamtąd przyszedł człowiek. Tam powstała wybitna literatura z Homerem na czele. Autorem Iliady i Odysei. Księgi – ponoć na starość ślepca – były dla starożytnych Greków i Rzymian punktem wyjścia i miarą wartości wszelkiej poezji. Grecy uczyli się z nich historii przodków i etyki. Jego wyobrażenia o bogach zasiliły religię grecką. Na heksametrach Homera młodzież gracka uczyła się czytać. Więc nie ma się czemu dziwić, że poeta i ksiądz katolicki sięga do źródła najczystszego, bijącego przez wieki równomiernie wiedzą niewyczerpalną. Ale skłamałbym gdybym literaturę starożytną postawił na miejscu pierwszym. To miejsce w myślach jak i w sercu zajmuje Biblia. Przywołam słowa poety:

Biblio Święta –
Siostro moich natchnień
Piastunko myśli
Czarodziejko stworzeń

Jakimi słowami
mam dziś nazwać Ciebie

Skoro sam Duch Święty
wyrzeźbił Twe kształty ?

Biblio Święta –
Proroczy dziejopisie Boga
Cieniu wiecznej Jasności
Pocieszycielko smutnych
Towarzyszko samotnych                                                                                     Przewodniku zabłąkanych

Nie daj wytchnienia moim oczom
pomóż mi otworzyć usta

Niech serce do woli się wypłacze
abyś mogła spokojnie zasnąć
na powiekowym dywanie.

       Czy tutaj można cokolwiek polemizować? Czy tylko pełnymi garściami czerpać ze słów Ducha Świętego, z poezji twórców starożytnych, nowożytnych i z poezji Eligiusza Dymowskiego kontynuatora tych tradycji.

Jerzy Stasiewicz

Cicha dłoń / Tichá dlaň
Eligiusz Dymowski
wybór  z poezji

przekład na czeski Libor Martinek
Opava 2020 s.186 

Reklama

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko