Naniosłem bzu do pokoju
– oszaleć!
Raniuszek w nim i kosy,
pozłacany szczygieł –
kręcą się w gałęziowym koszyku
– listonosze,
majowych nocy.
Biel szczera w białym bzie
aż ocieka pięknem.
Zsiniały, adamaszkowy
półcień w bzie sinym.
Tonacja delikatna na szczepionym
– krzyżyki, na tureckim.
Głowa jak w zakochaniu
– kręci się.
Czy patrzeć, rozchylać
słodkawe oczka,
szukając bzowego szczęścia.
Zawołać niewidzących,
– proszę, pięciokwiat.
Zapach mdławy
a serce kojący.