KRAWIEC Z ULICY MIODOWEJ
Salon Mód otwiera rankiem,
strażnik elegancji pań,
przedwojenny blichtr jak wieczność,
przetrwa jeszcze kilka lat.
Zachwycony dam urodą,
chciał być niczym dobry los,
arbiter elegantiarum,
szyk jak z filmów „Warner Bros”.
Wykrawa jak materii staje,
germański zmiótł go but,
krwawy szyld „Salon Mód”,
apokalipsa bajek.
BERKA JOSELEWICZA 5
Dobra piosenka jest jak piękny stół,
który zdolny rzemieślnik wyrzeźbił.
Stolarz wkłada w robotę serca pół,
Nie zna nut, a niezwykłe tworzy pieśni.
O Abramie złodzieju i o ludziach prostych
opowiada Mordechaj Gebirtig,
fruną nuty poza okna i drzwi,
ulica je śpiewa razem z nim.
Dziś obiegły już cały świat,
pamięć wojny i opowieść o getcie,
stary stolarz zaklęty w pieśni,
tylko meble zniknęły na wietrze.
KŁADKA BERNATKA
Zamknąłeś naszą miłość na trzy spusty,
klucz wrzuciłeś do wody.
Jak cię teraz mam odnaleźć
na tym moście złudzeń.
Wśród imion zakochanych
nie ma już nas,
nie ma nas.
Wędrujemy po krakowskim Kazimierzu,
świt rozdziela nasze drogi,
da nam czas,
da czas,
by złączyć
widzialne z niewidzialnym,
logiczne z wyobrażonym,
osiągalne i niezdobyte.
Stoimy po przeciwnych stronach kładki,
niepewni wschodzącego dnia.
PAMIĘĆ PRZEDMIOTÓW
Na niemych krzesłach
siada mgła.
Za nimi cienie
z ukrzyżowanymi ramionami.
Wyrusza kolumna skazanych,
szuranie nóg,
stukot butów,
gwar wybrzmiewa dysonansem.
Symfonia śmierci cichnie o świcie
Na Placu Bohaterów Getta wschodzi słońce
jak blade oblicze uratowanego dziecka.
Kraków budzi się do życia,
jak co dzień.
PLAC NOWY
Na pchlim targu zegary bez wskazówek,
wiruje czas
powracający jak w kręgu.
Postaci z obrazów
odwracają twarze,
starocie wariują na smutno.
Stragany, monety, stare kolczyki,
samowary,
szepcą między sobą.
Kot włóczęga patrzy jednym okiem,
za chwilę pomknie na Szeroką,
tam pod baldachimem młoda para.
Mruczek z daleka oczekuje kąsków
z weselnej uczty.
Czas się zatrzymał
w dawnej Mykwie
na obiedzie.
Kot zniknął,
aż do nowego powrotu.
ŚWIĘTO NIEPODLEGŁOŚCI
Piotr przy „Zwisie”
łypie na nocny Rynek.
Kawiarniane ogródki
plastikową szybą
oddzielają się
od listopadowego chłodu.
Kraków śni
sen sprzed stu lat.
Rozśpiewany tłum
wyjątkowo zgodny.
Żar serc rozświetla noc.
Tylko ciepło twego serca
nieodnalezione.
Krakowskie juvenilia
Wprost z pociągu
niebylejakiego
anioł w lnianej sukience
w słoneczniki,
już nie dziecko,
jeszcze nie kobieta,
nieopierzony,
chabrowooki,
wpadł w otwarte ramiona
ulicy Floriańskiej
na zawsze.
W niektóre wieczory
wschodzi nad miastem
wiecznie młody
uśmiech słonecznika.
IMPRESJA
Broszka nieba skąpana
w wieczornej kałuży,
przed klubem błyszczy
kolorowy tłum.
Iglica Mariackiego Kościoła kłania się
pijanemu księżycowi:
– Co tu robisz?
– Miło cię znów widzieć.
Kwitną bzy i bluzki dziewczyn
na Plantach.
Nadzy turyści w dorożkach
zgubili dziś rozumy.
Ulicą Szewską płynie
wielojęzyczny strumień
ciekawskich spojrzeń.
Wiosna biegnie przez Kraków
z rozwianym włosem,
w najmodniejszym
sportowym stroju
i wianku beztroski na głowie.
Chwytamy chwile,
Carpe Diem,
w obiektywie posiwiałego czasu
zbudzeni do życia,
z przesuniętym znowu wyrokiem.
—
MAŁGORZATA KULISIEWICZ – absolwentka filmoznawstwa i polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, autorka esejów i recenzji filmowych i literackich, publikacji historycznych, realizatorka reportaży telewizyjnych. Autorka tomików poezji „Inni Bogowie”, „Kot Wittgensteina i inne wiersze” oraz „Ciasteczka z ironią”. Jej opowiadania i wiersze były publikowane w „Helikopterze”, na portalu „Pisarze.pl”, w „Gazecie Kulturalnej”, „Lirydramie”, „Wyspie”, „Dzienniku Polskim”, „Nowych Myślach”, „BregArcie”, „Babińcu Literackim”, „Lamelli”, „Szufladzie.net”, „Poezji Dzisiaj”, „Metaforze Współczesności”, „Akancie”, „Wytrychu”, „Bezkresie”, w „Magazynie Horyzont”, „Whisper of Sofly – Yearly Anthology of Poetry (Vol 2)”, „Contemporary Writers of Poland. On Life’s Path”, na portalu „Spillwords.com” oraz w licznych antologiach i almanachach. Kilkukrotnie zauważona i wyróżniona w konkursach poetyckich. Mieszka w Krakowie.