-Zosi
nie trzeba wyjeżdżać na Wyspy Szczęśliwe
żeby przeżyć wyskokowe przygody
czas zamknięty w akwarium mieszkania
dobrze przeżuwany
też rozkwita ekscytującym smakiem
małych możliwości
pozwalający się skupić na mikroskopie
pod którym można wyraźniej
zobaczyć krążące
drobinki chwil
błogostan z muzyką Schuberta i
wariacjami goldbergowskimi Bacha
który nazywał się tak samo jak mój dziadek Jan Bach
(odziedziczyłem po nim pociąg do muzyki kieliszka
i książek
opowiadał je sąsiadom przy lampie naftowej
a oni słuchali z zapartym tchem i przeżywali
jak własne przygody)
nie wiedziałem że tak niewiele
trzeba
by poczuć w sobie pełnię
jak ślimak
z kosmosem domu na plecach
wystarczą uśmiechy chwili
święta równowaga ducha
rozchwiana kiedyś w wojażach jak zmącone fale
czas pod mikroskopem
taki jak dziś
gdy czuję że nastarczam sobie
na cały dzień
i że chwile pęcznieją i pęcznieją
jak nieprzeżyte przygody na Wyspach Szczęśliwych