Wśród gwiazd rozkutych w iskry rozpryśniętych w przetak
mgłą zielone przecierasz turkusowe sady
za rękę wiodąc w gąszcze snu.
chłodne drogowskazy wklejone w firmament rękoma mierzą północ
[na niebie
skąd gwiazda polarna zmrużona i miękka ściszone rozwiera powieki
które do snu kołysał włochaty Anioł-Stróż.
dźwięk sań piął się pod górę aż pod koniec horyzontu
gdzie
w pierzastej zadymce miotały się koszule białe rozwiane jak żagle
i szorstkie jak sierść.
W krzaczastej burzy toczyły się piersi kobiece, krągłe jak globy
i spadał w srebrny horyzont ukryty za chmury
skrzydłami rozpostartymi na wiatr
Czerwony Kogut.