Raczej dobrze się zapowiadający, młody gerontolog (zgłębiający tajniki : medycyny, biologii, psychologii i kulturoznawstwa razem wziętych) , Sioma Liberman, bohater powieści, nikogo się nie radził, nie pytał doświadczonych kolegów po fachu i szefostwa Kijowskiego Instytutu Naukowo –Badawczego o pozwolenie, czy może sklonować człowieka. Wymienione nauki łączył potajemnie z „ćwiczeniami umysłowymi” nad żydowską mistyką filozoficzno – religijną, czyli nad Kabałą. Wysocy urzędnicy centralnych służb specjalnych zapewne podejrzewali go, jako Żyda, o podłe motywacje i zamiary; wszyscy Żydzi są tam podejrzewani o wszystko, co najgorsze. Musiał więc spodziewać się aresztowania, zakończonego ciężkim wyrokiem, bo powodował: „… destabilizację sytuacji politycznej w kraju…” Czyli samo to, że samorzutnie sklonował ukraińskiego geniusza, Tarasa Szewczenkę (1814 – 1861), przemawiało przeciwko niemu.
***
Opisał to Anatolij Krym, wybitny prozaik, dramaturg, scenarzysta filmowy i teatralny, laureat niezliczonych nagród krajowych i światowych w „zabawnej” powieści, pastiszu Ukraińska kabała. *
Nie wiadomo, czy Sioma cieszył się w pierwszej dekadzie lutego 2014 roku (początek akcji utworu) z sukcesu mistycznego, powieściowego wskrzeszenia największego z wielkich Ukraińców. Wiadomo natomiast, że ledwie zmartwychwstały, a już ścigany przez państwowe służby specjalne, Taras, żegnał się właśnie ze swoim cudotwórcą w ostatniej dekadzie maja tegoż roku (koniec akcji powieści) . Właśnie wówczas ukraiński wieszcz zauważył, że Sioma: „….Miał smutną minę, jak ktoś, kto zbudował zamek w chmurach, zniszczony przez pierwszy poryw wiatru. Na co liczył przywracając mnie z niebytu? Że naród podniesie się na duchu i zacznie zrywać kajdany…” Wtedy, gdzieś w lesie, między Kijowem a Kaniowem, powieściowi bohaterowie rozstawali się raczej na zawsze, co cudownie zmartwychwstały, romantyczny geniusz literatury, malarstwa, a także miłości ojczyzny, Rusi zapisał w pamiętniku.
***
Pastisz, to świadome naśladownictwo innego dzieła i jego językowego stylu – co można przeczytać w encyklopedii. Nie wiem, kogo chciał naśladować Anatolij Krym. Nie przyznał się w utworze, bo nie musiał, do jakiegokolwiek naśladownictwa językowo – kompozycyjnego, a tym bardziej treściowego. Natomiast z wielkim talentem potrafił w formie lekkiej, przejrzystej i atrakcyjnej stworzyć panoramę Ukrainy „… ogromnego, nieszczęsnego kraju zagubionego na skrzyżowaniu świata, kraju, który bez przewodnika nie znajdzie swojej drogi…” . Lekkość, przejrzystość oraz ważność społeczno-artystyczną utworu powieściopisarz przypieczętował miedzy innymi jednym z końcowych, metaforycznych obrazków – dzisiejsza Ukraina podobna do dzieciaczka, który zagubił się w supermarkecie i zestresowany szuka rodziców. Mały, niby zdrowy na ciele i umyśle, nie potrafi odpowiedzieć na podstawowe, życiowe pytania: jak się nazywa, gdzie mieszka i gdzie się zawieruszyli – ojciec z matką. Pisarz puentuje obrazek: „… Historia Ukrainy jest okrutna i tragiczna…” .
***
Pastisz Kryma nie jest opowieścią historyczną. Przeciwnie – aktualność, można powiedzieć – dzisiejszość życia Ukrainy bije z każdej stronicy książki. Czyta się ją jako reporterski tekst z cotygodniowego periodyku. Strony mają różnorodny charakter – a to notatki, a to informacji, a to urzędowego doniesienia, a to felietonu, a to pamiętnika, a to wywiadu, a to listu; rodzinnej korespondencji. Autor – powtórzmy – powieściopisarz, dramaturg, scenarzysta właściwie w każdym gatunku dziennikarskim i literackim udowadnia, że jest mistrzem prozy dokumentalnej i literackiej. Jest szperaczem w różnych źródłach; obserwatorem i komentatorem aktualnej, ojczyźnianej rzeczywistości w jej obyczajowym, psychologicznym, politycznym i transcendentnym wymiarze. Nie stroni także od historycznych odniesień, zwłaszcza stosunków ukraińsko – żydowskich i ukraińsko – rosyjskich. Nadzwyczaj srogo ocenia jedne i drugie w reporterskiej, bezpośredniej, odautorskiej narracji lub w opiniach wypowiadanych przez swoich bohaterów.
***
Czytam więc i obszernie cytuję autora, jako jego kolega po dziennikarskim fachu, zachowując książkową chronologię. Opinia wskrzeszonego Szewczenki: „… Jeśli dziwić się wszystkiemu, co się dzieje na Ukrainie, to lepiej zawczasu kupić sobie bilet do domów wariatów i resztę dni spędzić w otoczeniu nieszczęsnych Bonapartów oraz Kaligul…” ; Listowne, z Izraela wspomnienie matki Siomy do syna:… Niuma brał pieniądze w Kijowie, Odessie i Czerniowcach [za handel żydowskimi mieszkaniami WŁ] obiecując, ze odda je w Izraelu. I gdzie są te pieniądze?, Czemu Niuma ukrywa się przed izraelskimi prokuratorami?…”. Filozoficzny wykład Siomy, przesłany w Kijowie generałowi służb specjalnych: „… Zniżę się do prymitywizmu i wskażę, że właśnie według Kabały wszechświat jest swoistą mapą geograficzną z trasą mistycznej podróży do Boga…” Sentencja literacka z pamiętnika Szewczenki: „… Ech! Diabelscy biografowie, krytycy i reszta darmozjadów od literatury! Niech was grom rozerwie na sto kawałków! Ale jakże nudna byłaby bez was literatura! Niczym orkiestra bez bębna…” Samoocena Szewczenki: „… Ukraińcy, to lud ciemny, a szczególnie chochły. My sami się nie za bardzo lubimy, a co dopiero was [Żydów. WŁ]…” Zapis w pamiętniku Szewczenki: „… Siomka stał wciśnięty do kąta, a jakieś jołopy, wykręcając mu ręce, rozpinały mu rozporek i radośnie darły japy: Żyda żeśmy złapali, Żyda…” Pozdrowienie przechodnia skierowane do Szewczenki na ulicy: „… A pan jest Szewczenko – jasna rzecz , klon! Prawdziwego utłukli przed wiekiem, teraz próbują wcisnąć ludziom surogat! Mają wybory na karku! Bez Szewczenki polegną…” Z dyskusji w Związku Literatów Ukrainy: „… Pisarz, powiem ci w zaufaniu, powinien być głodny! Tylko na głodniaka można napisać coś wartościowego … Przecież oni, prócz instrukcji kwaszenia ogórków, żadnej literatury nie trzymali … Radość z uzyskania wolności przez Ukrainę jest jakaś skąpa i nietrwała…” Odczucia Szewczenki podczas „chuligańskiego” spotkania się z prawosławnym arcybiskupem przed słynna kijowską świątynią – Ławrą: „… Zbliżył się do mnie i owionął boską wonią drogiej wody kolońskiej, tak subtelnej, że gdybym był niewidomy pomyślnym, że znajduję się na kobiecym balu charytatywnym… Szewczenko chwilę potem słownie uderza w twarz arcybiskupa: „ … Wychodzi na to, że ukrzyżowali [Żydzi WŁ] Chrystusa, żebyś ty, jak lafirynda w złoto i brylanty się ustroił… Żebyś ociekał tłuszczem i babskim potem… Przestań krzyżować Syna Bożego swoją nikczemnością…” Kilka dni później fragment dociekań Szewczenki z pamiętnika: „… Czyżby mój naród za miskę postnej zupy sprzedał swoją dumę, sławę, pamięć przodków, a nawet swoja wolność… Żeby ktoś uczynił ją [ojczyznę – WŁ] utrzymanką, karmił, poił i dawał pieniądze na przyjemne głupstwa, za to ona spełni każdy kaprys dobroczyńcy…” Sioma przekonuje generała służb specjalnych: „… Kabała, to rozmowa z Bogiem…” Sioma kłóci się ze swoim klonem i nawołuje: „… Sami ze sobą zróbcie porządek! Czego chcecie? Wolności, czy gorzałki ze słoniną?! Wolność ma gorzki smak! Zakąsza się ją prochem, a nie pierożkiem …” Siomapuentuje kłótnię z klonem cytując Goethego: „… Nikt nie jest tak zniewolony, jak ktoś, kto czuje się wolny …” Matka Siomy uspokaja syna listem z Izraela: „… Sprawa demokracji na Ukrainie jest ważniejsza niż jakiekolwiek niedogodności …” Jedno z ostatnich, pamiętnikowych westchnień Szewczenki: „…. Boże, co się działo przez ostatnie sto pięćdziesiąt lat [od śmierci Szewczenki WŁ] z Ukrainą? Dlaczego naród mój całkowicie zobojętniał na swój los? …”
***
Pastisz Anatolija Kryma przetłumaczył Jan Cichocki, autor także tłumaczenia (piątej, polskiej wersji) Mistrza i Małgorzaty, Michaiła Bułhakowa. Kolega Jasio z kierownictwa Związku Literatów Polskich jest autorem około dwudziestu przełożeń dzieł prozatorskich wschodnich sąsiadów i autorów z krajów słowiańskich. Zapytałem go o jego związki z literaturą naszych wschodnich sąsiadów – wymienił kilka powodów. Dwa z nich najważniejsze, a właściwie trzy: Po pierwsze – rzadko można znaleźć w innych krajach takich herosów prozy jak Fiodor Dostojewski, Lew Tołstoj oraz inni. Mało kto dorównuje im jako analitykom dusz ludzkich, zaplątanych w zakamarki spraw życia i śmierci. Po drugie, refleksja już z innego obszaru sztuki : Tylko symfonie Piotra Czajkowskiego mogą się równać z melodyką języka prozy i poezji autorów rosyjskich. Cichocki wyczuł to przed wielu laty, podczas skończonych studiów rusycystycznych (i innych języków słowiańskich). No i po trzecie – tylko szef Związku Literatów Polskich, Marek Wawrzkiewicz mógł skutecznie przekonać swego przyjaciela Jasia, że translatorstwo, to nie takie byle co.
***
W przypadku Kabały ukraińskiej niemałą rolę odegrała trudność translacji; właśnie dlatego była kusząca, pociągająca. Język powieści, mnogość kompozycyjnych form stanowiły duże wyzwanie. – Gdy się przeżyło już wiele lat – przekonywał mnie tłumacz – małe wyzwania raczej nudzą niż pociągają. I jeszcze jedna refleksja tłumacza: – Nie musiałem długo szukać analogii klimatu i spraw między ukraińską i polską rzeczywistością. W książce Anatolij Krym zaledwie kilka razy wymienia nazwę Polska. Czytelnik jednak nie musi się wykazywać szczególną bystrością, by dostrzec, że to, co opisane jako ukraińskie jest w klimatach „takie polskie”. Czytając – „ukraińskie” – raz po raz chce się powtarzać: „ skąd my to znamy”.
***
Taras Szewczenko, chłop pańszczyźniany z pochodzenia, romantyczny bohater, ponad półtora wieku temu jeszcze nienazwany narodowym wieszczem Ukrainy, został zesłany na wschód Rosji za „wywrotową działalność”. Carska ochrana umieszczała go w różnych więzieniach, bo działał w zmowie z rosyjskimi demokratami przeciw carskim rządom. Pisał w połowie XIX wieku w poemacie Hajdamacy: „… Na wolnych stepach , wolni sami, brataliśmy się z Polakami … Później Chmielnicki ojczyznę oddał w rosyjską niewolę”. Przypomnijmy – w tamtym mniej więcej czasie także nasz wieszcz, Juliusz Słowacki „grzmiał przez łzy” na zesłaniu (tyle, że dobrowolnym) na temat swojej ojczyzny : „… Polsko, pawiem byłaś i papugą… a teraz jesteś służebnicą cudzą… „ Ponad półtora wieku później klon Szewczenki okrutnie rozprawia się z ojczyzną w pastiszu Kryma: „…Może źle rozpoznałem obecne życie, ale zdaje mi się, że prostytucja w mojej wolnej ojczyźnie to najbardziej uczciwe rzemiosło, wyzbyte oszustwa i podłości. Niepotrzebnie pisarze tak ubolewają nad losem upadłych dziewcząt , sądząc, że korzeń zła tkwi w sprzedaży ciała. Zło tkwi gdzie indziej – w sprzedajnych duszach i sercach …”.
***
A cóż przychodzi na myśl czytelnikowi i recenzentowi, Polakowi, którego inny Polak nazywa z sejmowej trybuny „zdradziecką mordą” i widzi na jego rękach krew?
- Ukraińska kabała, Anatolij Krym, wyd. N. Nowa Strona, 2020 rok. Tłumaczenie: Jan Cichocki