Wiesław Łuka – Wiesław Łuka pisze o Kabale, o wieszczach – ukraińskim i polskim i o tęsknotach do wolności nigdy w pełni nieosiąganej

0
690
Wiesław Łuka

Raczej dobrze się zapowiadający,  młody gerontolog  (zgłębiający tajniki : medycyny, biologii, psychologii i kulturoznawstwa razem wziętych) , Sioma Liberman, bohater powieści, nikogo się nie radził, nie pytał doświadczonych kolegów po fachu i szefostwa Kijowskiego Instytutu Naukowo –Badawczego o pozwolenie, czy może sklonować człowieka. Wymienione nauki łączył potajemnie z „ćwiczeniami umysłowymi” nad żydowską mistyką filozoficzno – religijną,  czyli nad  Kabałą. Wysocy urzędnicy centralnych służb specjalnych zapewne podejrzewali go, jako  Żyda, o  podłe motywacje i zamiary;  wszyscy Żydzi są tam podejrzewani o wszystko, co najgorsze. Musiał więc spodziewać się aresztowania,  zakończonego ciężkim wyrokiem, bo powodował: „… destabilizację sytuacji politycznej w kraju…” Czyli samo to, że samorzutnie sklonował ukraińskiego geniusza, Tarasa Szewczenkę (1814 – 1861), przemawiało przeciwko niemu.

***

Opisał to Anatolij Krym, wybitny prozaik, dramaturg, scenarzysta filmowy i teatralny, laureat niezliczonych nagród krajowych i światowych w „zabawnej” powieści, pastiszu  Ukraińska kabała. * 

 Nie wiadomo, czy Sioma cieszył się  w pierwszej dekadzie lutego 2014 roku (początek akcji utworu) z sukcesu mistycznego, powieściowego wskrzeszenia  największego z wielkich  Ukraińców. Wiadomo natomiast, że ledwie zmartwychwstały, a już ścigany przez państwowe służby specjalne, Taras, żegnał się właśnie ze swoim cudotwórcą w ostatniej dekadzie maja tegoż roku (koniec akcji powieści) . Właśnie wówczas  ukraiński  wieszcz zauważył, że Sioma:    „….Miał smutną minę, jak ktoś, kto zbudował zamek w chmurach, zniszczony  przez pierwszy poryw wiatru. Na co liczył  przywracając mnie z niebytu?  Że naród podniesie się na duchu i zacznie zrywać kajdany…” Wtedy, gdzieś  w lesie, między Kijowem a Kaniowem, powieściowi bohaterowie rozstawali się raczej na zawsze, co cudownie zmartwychwstały, romantyczny geniusz literatury, malarstwa, a także miłości ojczyzny, Rusi zapisał  w pamiętniku.

***

 Pastisz, to  świadome naśladownictwo innego dzieła i jego językowego stylu – co można przeczytać w encyklopedii.  Nie wiem, kogo chciał naśladować  Anatolij Krym. Nie przyznał się w utworze, bo nie musiał, do jakiegokolwiek naśladownictwa językowo – kompozycyjnego,  a tym bardziej treściowego. Natomiast z wielkim talentem potrafił w formie lekkiej,  przejrzystej i atrakcyjnej stworzyć panoramę  Ukrainy „… ogromnego, nieszczęsnego  kraju zagubionego na  skrzyżowaniu świata, kraju, który bez przewodnika nie znajdzie swojej drogi…” . Lekkość, przejrzystość oraz ważność społeczno-artystyczną utworu  powieściopisarz przypieczętował  miedzy innymi  jednym z końcowych, metaforycznych obrazków  – dzisiejsza Ukraina podobna do dzieciaczka, który zagubił się w supermarkecie i zestresowany szuka rodziców. Mały, niby zdrowy na ciele i umyśle, nie potrafi odpowiedzieć  na podstawowe, życiowe pytania: jak się nazywa, gdzie mieszka i gdzie się zawieruszyli – ojciec z matką. Pisarz puentuje obrazek: „… Historia Ukrainy jest okrutna i tragiczna…” .  

***

Pastisz Kryma nie jest opowieścią historyczną. Przeciwnie – aktualność, można powiedzieć – dzisiejszość  życia Ukrainy bije z każdej stronicy książki. Czyta się ją jako reporterski tekst z cotygodniowego periodyku. Strony mają różnorodny charakter – a to notatki, a to informacji, a to urzędowego doniesienia,  a to felietonu, a to pamiętnika, a to wywiadu, a to listu;  rodzinnej korespondencji. Autor  – powtórzmy – powieściopisarz, dramaturg, scenarzysta właściwie w każdym gatunku dziennikarskim  i literackim udowadnia, że jest mistrzem prozy dokumentalnej i literackiej. Jest szperaczem w różnych źródłach; obserwatorem i komentatorem aktualnej, ojczyźnianej rzeczywistości w jej obyczajowym, psychologicznym, politycznym i transcendentnym wymiarze.  Nie stroni także od historycznych odniesień, zwłaszcza stosunków ukraińsko – żydowskich i ukraińsko – rosyjskich.  Nadzwyczaj srogo ocenia jedne i drugie w reporterskiej, bezpośredniej, odautorskiej narracji lub w opiniach wypowiadanych przez swoich bohaterów.

***

Czytam więc i obszernie cytuję autora, jako jego kolega po dziennikarskim  fachu, zachowując książkową chronologię. Opinia  wskrzeszonego  Szewczenki: „… Jeśli dziwić się wszystkiemu, co się dzieje na Ukrainie, to lepiej zawczasu kupić sobie bilet do domów wariatów i resztę dni spędzić w otoczeniu nieszczęsnych Bonapartów oraz Kaligul…” ;  Listowne, z Izraela wspomnienie matki Siomy do syna:… Niuma brał pieniądze  w Kijowie, Odessie i Czerniowcach  [za handel żydowskimi mieszkaniami WŁ] obiecując, ze odda je w Izraelu. I gdzie są te pieniądze?, Czemu Niuma ukrywa się przed izraelskimi  prokuratorami?…”. Filozoficzny wykład Siomy, przesłany  w Kijowie generałowi służb specjalnych: „… Zniżę się do prymitywizmu i wskażę, że właśnie według Kabały wszechświat  jest swoistą mapą geograficzną z trasą mistycznej podróży do Boga…”  Sentencja literacka z pamiętnika Szewczenki:  „… Ech! Diabelscy biografowie, krytycy i reszta darmozjadów od literatury! Niech was grom rozerwie na sto kawałków! Ale jakże nudna byłaby bez was literatura! Niczym orkiestra bez bębna…” Samoocena Szewczenki: „… Ukraińcy, to lud ciemny, a szczególnie chochły. My sami się nie za bardzo lubimy, a co dopiero was [Żydów. WŁ]…”  Zapis w pamiętniku Szewczenki: „… Siomka stał wciśnięty do kąta, a jakieś jołopy, wykręcając mu ręce, rozpinały  mu rozporek  i radośnie darły japy: Żyda żeśmy złapali, Żyda…”  Pozdrowienie przechodnia skierowane do  Szewczenki na ulicy: „… A pan jest Szewczenko – jasna rzecz , klon! Prawdziwego utłukli przed wiekiem, teraz próbują wcisnąć ludziom surogat! Mają wybory na karku! Bez Szewczenki polegną…” Z dyskusji w Związku Literatów Ukrainy: „… Pisarz, powiem ci w zaufaniu, powinien być głodny! Tylko na głodniaka można napisać coś wartościowego … Przecież oni, prócz instrukcji kwaszenia ogórków, żadnej literatury nie trzymali … Radość z uzyskania wolności przez Ukrainę jest jakaś skąpa i nietrwała…”  Odczucia Szewczenki podczas „chuligańskiego” spotkania  się z prawosławnym arcybiskupem  przed słynna kijowską   świątynią  – Ławrą: „…  Zbliżył się do mnie i owionął boską wonią drogiej wody  kolońskiej,  tak subtelnej, że gdybym był niewidomy pomyślnym, że znajduję się na kobiecym balu charytatywnym… Szewczenko chwilę potem słownie uderza w twarz arcybiskupa: „ … Wychodzi na to, że ukrzyżowali [Żydzi WŁ] Chrystusa, żebyś ty, jak lafirynda w złoto i brylanty się ustroił… Żebyś ociekał tłuszczem i babskim potem… Przestań krzyżować Syna Bożego swoją nikczemnością…”  Kilka dni później fragment dociekań Szewczenki z pamiętnika: „… Czyżby mój naród za miskę postnej zupy sprzedał swoją dumę, sławę, pamięć przodków, a nawet swoja wolność… Żeby ktoś uczynił ją [ojczyznę WŁ] utrzymanką, karmił, poił i dawał pieniądze na przyjemne głupstwa, za to ona spełni każdy kaprys dobroczyńcy…”  Sioma przekonuje generała służb specjalnych: „… Kabała, to rozmowa z Bogiem…”  Sioma kłóci się ze swoim klonem i nawołuje:  „… Sami ze sobą zróbcie porządek! Czego chcecie? Wolności, czy gorzałki ze słoniną?! Wolność ma gorzki smak! Zakąsza się ją prochem, a nie pierożkiem …” Siomapuentuje kłótnię z klonem cytując  Goethego: „… Nikt nie jest tak zniewolony, jak ktoś, kto czuje się wolny …”  Matka Siomy uspokaja syna listem z Izraela: „… Sprawa demokracji na Ukrainie jest ważniejsza  niż jakiekolwiek niedogodności …”  Jedno z ostatnich, pamiętnikowych  westchnień Szewczenki: „…. Boże, co się działo przez ostatnie sto pięćdziesiąt lat [od śmierci Szewczenki WŁ] z Ukrainą?  Dlaczego naród mój całkowicie zobojętniał na swój los? …”

***

Pastisz Anatolija Kryma przetłumaczył Jan Cichocki, autor także tłumaczenia  (piątej, polskiej wersji) Mistrza i Małgorzaty, Michaiła Bułhakowa.   Kolega Jasio z kierownictwa Związku Literatów Polskich jest autorem około dwudziestu przełożeń dzieł prozatorskich wschodnich sąsiadów  i autorów z krajów słowiańskich. Zapytałem go o jego związki z literaturą naszych wschodnich sąsiadów  – wymienił kilka powodów. Dwa z nich najważniejsze, a właściwie trzy: Po pierwsze – rzadko można znaleźć w innych krajach takich herosów prozy jak Fiodor Dostojewski,  Lew Tołstoj oraz inni. Mało kto dorównuje im  jako  analitykom dusz ludzkich, zaplątanych w zakamarki spraw życia i śmierci. Po drugie, refleksja  już z innego obszaru sztuki : Tylko symfonie Piotra Czajkowskiego mogą się równać z melodyką języka prozy i poezji autorów rosyjskich. Cichocki wyczuł to przed wielu laty, podczas skończonych studiów rusycystycznych (i innych języków słowiańskich). No i po trzecie – tylko szef Związku Literatów Polskich, Marek  Wawrzkiewicz mógł skutecznie przekonać swego przyjaciela Jasia,  że translatorstwo, to nie takie byle co.

***

W przypadku Kabały ukraińskiej  niemałą rolę odegrała trudność  translacji; właśnie dlatego była kusząca, pociągająca.  Język  powieści, mnogość kompozycyjnych form  stanowiły duże wyzwanie.  – Gdy się przeżyło już wiele lat – przekonywał mnie tłumacz – małe wyzwania raczej nudzą niż pociągają.  I jeszcze jedna refleksja tłumacza: – Nie musiałem długo szukać analogii  klimatu i spraw między ukraińską i polską rzeczywistością. W książce Anatolij Krym zaledwie kilka razy wymienia nazwę Polska. Czytelnik jednak nie musi się wykazywać  szczególną bystrością,  by dostrzec, że  to, co opisane jako ukraińskie  jest w klimatach  „takie polskie”.  Czytając – „ukraińskie” –  raz po raz chce się powtarzać: „ skąd my to znamy”.  

***

Taras Szewczenko, chłop pańszczyźniany z pochodzenia, romantyczny bohater, ponad półtora wieku temu jeszcze nienazwany narodowym wieszczem Ukrainy, został zesłany na wschód Rosji za „wywrotową działalność”. Carska ochrana umieszczała go w różnych więzieniach, bo działał  w zmowie z rosyjskimi demokratami przeciw carskim rządom. Pisał w połowie XIX wieku  w poemacie Hajdamacy: „… Na wolnych stepach , wolni sami, brataliśmy się z Polakami … Później Chmielnicki ojczyznę oddał w rosyjską niewolę”.  Przypomnijmy – w tamtym mniej więcej czasie także nasz wieszcz, Juliusz Słowacki „grzmiał przez łzy”  na zesłaniu (tyle, że dobrowolnym)  na temat swojej ojczyzny :  „… Polsko, pawiem byłaś i papugą… a teraz jesteś służebnicą cudzą… „ Ponad półtora wieku później klon Szewczenki okrutnie rozprawia się z ojczyzną w pastiszu Kryma: „…Może źle rozpoznałem obecne życie, ale zdaje mi się, że prostytucja w mojej wolnej ojczyźnie to najbardziej uczciwe rzemiosło, wyzbyte oszustwa i podłości. Niepotrzebnie pisarze tak ubolewają nad losem upadłych dziewcząt , sądząc, że korzeń zła tkwi w sprzedaży ciała.  Zło tkwi gdzie indziej – w sprzedajnych duszach i sercach …”.

***

A cóż przychodzi na myśl czytelnikowi i recenzentowi, Polakowi, którego inny Polak nazywa z sejmowej trybuny „zdradziecką mordą” i widzi na jego rękach krew?   

  • Ukraińska kabała, Anatolij Krym, wyd. N. Nowa Strona, 2020 rok. Tłumaczenie:  Jan Cichocki
Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko