kamień
zabija słowa
i ogranicza przestrzeń –
starzec z charakterem
kartonowa
w oczach tej kobiety
widziałem zbyt wiele
szła kartonową ulicą
zbierając niedopałki szczęścia
bez tytułu
życie wiatru albo liścia
niełatwo opisać
nawet w całych tomach
tak mówi DZIEŃ
dlatego tak często
małą niebieską kulę
topię w szklance wody
Z przyszłego dialogu kosmitów :
– Co możemy powiedzieć o cywilizacji ziemskiej?
– Że była jak małe dziecko w zielonych spodenkach na szelkach,
z papierosem w spękanych ustach i z chmurnym czołem.
– Że patrzyła w niebo, bo nie było przestrzeni w przestrzeni.
– Możemy też powiedzieć tak :
była cywilizacja ziemska jak wielobarwny pociąg
pędzący z błękitu we mgłę pośród kryształowych kul samotności.
– A może powiemy:
to społeczność Ikarów przyrośnięta do szpaleru drzew
nad nieubłaganym strumieniem czasu?
– Czy jednak ktokolwiek wie, czym naprawdę była?
Pani S i reszta
Po międzygwiezdnych
nierównościach
szedł przygarbiony Świat,
na zmęczonych barkach
dźwigał miliony swych dzieci.
Od zawsze towarzyszyła mu
niechciana Pani S, która często
podchodziła bardzo blisko,
strącała w otchłań kolejne dzieci
i mówiła skrzeczącym głosem:
Karawan to nie wszystko,
bowiem między świtem narodzin
a zmierzchem nadziei
leży cały Dzień Sarkazmu.
bez tytułu
jaki kolor ma chwila tworzenia –
materialny czy duchowy
jaką barwę mają Wysokości Prawdziwe
te leżące wysoko ponad Czernią Pustki
czy wieczność Słowa zawsze będzie zielona
czy inne ciało również modli się pulsem
bez tytułu
przodków naszych iskra wiary –
czy to więcej niż tęcza
kolory ziemi i szmaragd łąk
rozum każe nam pętać
srebrne serca gwiazd
duch unosi jednak
pod bramy Ogrodu
Zarys
Wysoki, dumny dziób
zdobny niegdyś myślą Platona
i wieloaspektowym dziełem Leonarda,
dziś przeżarty jest rdzą byle czego
z rosnącą dominacją zmazy.
Strzeliste maszty idei
co niosły Żagle Ducha –
są ucztą dla amatorów
szwedzkiego stołu.
Matka Ziemia skrzypiąc coraz głośniej
unosi się chwiejnie w nowych okowach –
w żółknącej koronie o imieniu Exploit.