Anna Nasiłowska – Epidemia

2
848

a więc to było tak
jedliśmy pili
kupowali i jeździli
na umór
do wyczerpania sił
nie wiedząc
że to był czas szczęśliwy

aż doszliśmy do ściany

w pustym wagonie metra
jedzie postać w masce
i lateksowych rękawiczkach

stacja
wsiada następny pasażer
z nieosłoniętą twarzą

krótki kaszel

przerażenie
opada cicho jak śnieg
który nie spadł tej zimy

                   16.03.2020

Reklama

2 KOMENTARZE

  1. Skojarzenia przychodzą samoistnie. Książka Tokarczuk “Bieguni”. Kompulsywność masowej turystyki, gdzie cele pomyliły się nam ze środkami. Totalność wykonywanych fotografii, jakby okradanie mistyki z warstw intymnych, jakby bezzasadność mechaniczności i bezmyślność techniki wraz z możliwością. Świat skurczony do pstrykania, do enter, do natychmiastowego impulsu bez wysiłku, do stęchlizny zjawisk. I nagle okazało się, że jesteśmy nadzy, samotni, skazani, oszołomieni. Do tego brak odpowiedzi na pytanie co dalej. Ponoć już nic nie będzie tak samo. Tyle, że my jesteśmy nadal tacy sami. Skonstruowani minionym wiekiem. Z wszczepioną nomadycznością postaw i oczekiwań. Obserwujemy życie zza szklanych ekranów. Prawdziwe życie nam odebrano, albo usiłuje się odebrać. Ot, refleksje po lekturze. Pozdrawiam

  2. I jeszcze odpowiem Pani też wierszem. Też “w temacie”. Temacie, który spędza nam sen z powiek…

    wewnętrzna strona bytu Andrzej Walter

    coraz częściej
    spod przymkniętych
    losów
    zaglądamy w oczy
    szybom obcych mieszkań

    w kieszeniach
    pielęgnujemy
    wyschniętą rzekę czułości
    a w niej zanurza się
    cały świat

    szept i sen
    nie mieszczą się w kadrze
    na zewnątrz
    nieznane krainy
    odkładamy na później

    coraz częściej
    gramy w kości
    ale
    na szczęście
    nie mamy szczęścia

    siedzimy na zakurzonych tronach
    i powoli
    umieramy
    z koroną jak wirusem
    która nieoczekiwanie

    szczerzy kły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko