a więc to było tak
jedliśmy pili
kupowali i jeździli
na umór
do wyczerpania sił
nie wiedząc
że to był czas szczęśliwy
aż doszliśmy do ściany
w pustym wagonie metra
jedzie postać w masce
i lateksowych rękawiczkach
stacja
wsiada następny pasażer
z nieosłoniętą twarzą
krótki kaszel
przerażenie
opada cicho jak śnieg
który nie spadł tej zimy
16.03.2020
Skojarzenia przychodzą samoistnie. Książka Tokarczuk “Bieguni”. Kompulsywność masowej turystyki, gdzie cele pomyliły się nam ze środkami. Totalność wykonywanych fotografii, jakby okradanie mistyki z warstw intymnych, jakby bezzasadność mechaniczności i bezmyślność techniki wraz z możliwością. Świat skurczony do pstrykania, do enter, do natychmiastowego impulsu bez wysiłku, do stęchlizny zjawisk. I nagle okazało się, że jesteśmy nadzy, samotni, skazani, oszołomieni. Do tego brak odpowiedzi na pytanie co dalej. Ponoć już nic nie będzie tak samo. Tyle, że my jesteśmy nadal tacy sami. Skonstruowani minionym wiekiem. Z wszczepioną nomadycznością postaw i oczekiwań. Obserwujemy życie zza szklanych ekranów. Prawdziwe życie nam odebrano, albo usiłuje się odebrać. Ot, refleksje po lekturze. Pozdrawiam
I jeszcze odpowiem Pani też wierszem. Też “w temacie”. Temacie, który spędza nam sen z powiek…
wewnętrzna strona bytu Andrzej Walter
coraz częściej
spod przymkniętych
losów
zaglądamy w oczy
szybom obcych mieszkań
w kieszeniach
pielęgnujemy
wyschniętą rzekę czułości
a w niej zanurza się
cały świat
szept i sen
nie mieszczą się w kadrze
na zewnątrz
nieznane krainy
odkładamy na później
coraz częściej
gramy w kości
ale
na szczęście
nie mamy szczęścia
siedzimy na zakurzonych tronach
i powoli
umieramy
z koroną jak wirusem
która nieoczekiwanie
szczerzy kły