Andrzej Walter – wiórus

0
869

zawsze tłumaczy się nigdy
nie wiedząc czemu
rozpaczamy po pewnym stale
a dziś
nawet tęsknimy za utraconym
zawsze

byle tylko uzasadnić
dojmujące ciągle

najłatwiej uwierzyć
że horyzont to przypadkowa kreska
do której się czasem dopływa
a ci co już od dawna tam są
zmarnowali życie na opis
meandrów brudu
który musi skostnieć zanim
przekroczy
metę

w czasach zarazy
liczy się martwe gwiazdy i
podchodzi się nieśmiało
do bram hadesu
i nachalnie stuka się
w spróchniałe wrota

lecz wiadomo że nikogo tam nie ma
jak i nas
tam nie ma
naszych wiosen, zim i spiekot

jest żałosne pragnienie
pusta szklanka
spojrzenie żalu
wyschnięte na wiór

Reklama
Poprzedni artykułDARIUSZ PAWLICKI – PRZEDE WSZYSTKIM O STARYCH GRUSZACH
Następny artykułLeopold Staff – Nadzieja

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę wprowadź nazwisko