Izabella Teresa Kostka – NOTATKI Z CZERWONEJ STREFY: W CZASACH KORONAWIRUSA

1
1050

   Często myślimy, że takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach apokaliptycznych, lub dotyczą odległych nam krajów. Żyjemy w takiej błogiej iluzji dopóki osobiście nie obudzimy się pewnego dnia w czerwonej strefie objętej ścisłą kwarantanną. Wróg jest niewidoczny, ale silniejszy niż wozy pancerne czy trupy wojska.

Koronawirus.

To tragiczna rzeczywistość, w której żyję od pierwszych dni wybuchu epidemii we Włoszech. Mieszkając w Lombardii, w południowej części miasta Mediolanu, już w pierwszych tygodniach znalazłam się 20 km od pierwszej czerwonej strefy, a od 3 marca w samym środku paszczy lwa i, jak całe Włochy, w ścisłej kwarantannie i strefie zagrożenia Red zone / Zona rossa.

   Nagle zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy niczym w porównaniu z potężną siłą niewidocznego mikroba, wirusa, który cicho i podstępnie zmusza nas do zmiany sposobu życia, upodobań, planów na przyszłość i… zabiera nam bezlitośnie przyjaciół i bliskich. Po drugiej stronie ulicy widzimy dobrze nam znaną piekarnię, której uśmiechnięci właściciele już nigdy nie podzielą się z nami dobrym słowem i chlebem.

   Ludzie zapominają często o solidarności, wzajemnej pomocy, strach staje się wszechmogący i popycha społeczeństwo do niezrównoważonych zbiorowych czynów: dzikie wykupywanie towarów w sklepach, piętnowanie ludzi podejrzanych o zakażenie, strach przed drugim człowiekiem, rasizm, nietolerancja, ucieczka z miast objętych ścisłą blokadą, całkowity brak odpowiedzialności cywilnej wśród większości młodego pokolenia.

  Zabronione stają się pocałunki, uścisk ręki, przytulenie drugiej osoby, spotkanie wśród przyjaciół, spacer, wyjście do teatru. Zamknięte wszystkie punkty agregacji kulturalnej, kościoły, cmentarze, sklepy, teatry, bary, restauracje, odwołane wydarzenia kulturalne, pogrzeby, śluby, chrzciny.
  Ból i ludzkie dramaty towarzyszą nam na każdym miejscu, a nasi najbliżsi odchodzą w szpitalach samotnie, bez możliwości pożegnania się z Rodziną, gdyż tego wymagają zasady kwarantanny w czerwonej strefie.
  Nawet pogrzeby stają się zakazane i nikt nie wie, kiedy będzie mógł objąć chłodną, ale tak drogocenną urnę z prochami ukochanej osoby.To nie jest film, to nie gorzki żart, lecz prawda i rzeczywistość, w której budzę się wraz z 60 milionami Włochów od prawie miesiąca.

  Nie, mimo to Bel Paese czyli Włochy, które są moją drugą Ojczyzną nie poddają się i dzielnie stawiają czoła Chimerze.

  Rozbrzmiewają wzruszające dźwięki slawnego “Vincerò / Zwyciężę” i łzy napływają do oczu. Ludzie łączą się we wspólnym śpiewie z balkonów, w aplauzie skierowanym do lekarzy, pielęgniarzy i wolontariuszy, w setkach grup internetowych, na których dzielą się rozpaczą po utracie bliskich, jak i radością z nowych narodzin w czasach epidemii. Od Północy do Południa Włoch rozbrzmiewa wezwanie do pozostania w domu
iorestoacasa, by ograniczyć rozprzestrzenianie się plagi, a jego echo dudni na chodnikach opustoszałych miast.

Andrà tutto bene! / Wszystko będzie dobrze ! – powtarzamy sobie każdego dnia, wywieszając prześcieradła i plakaty z tymi trzema niosącymi nadzieję słowami.

   Zostańmy ludźmi, nie odwracajmy się od siebie oślepieni trwogą, lecz starajmy się zjednoczyć i docenić to, co jest w Świecie najważniejsze: miłość, rodzina, bliscy, zdrowie i możliwość dzielenia życia z drugim człowiekiem.

Mam nadzieję, że “wszystko będzie dobrze”, tylko to trzyma mnie na powierzchni i mobilizuje do działania mimo mrocznej chmury pandemii.
Tulę Was mocno do serca, pozdrawiam z samego oka cyklonu czerwonej strefy, zostawiając w darze kilka wersów poetyckich.

Izabella

ZONA ROSSA / CZERWONA STREFA / RED ZONE

Il semaforo rosso per la vita
l’ultimo respiro
recintato con la corona di spine,

Virus è come le manette
che incatenano i polmoni,
ci condanna all’apnea
dal sapore della paura.

Czerwony semafor na życie
ostatni limitowany oddech
ukoronowany cierniem,

Wirus to kajdanki
co skuwają płuca,
skazuje nas na bezdech
o smaku strachu.

The red light for life
the last breath
fenced with a crown of thorns,

Virus is like handcuffs
that chain the lungs,
condemns us to freediving
with the taste of fear.

Izabella Teresa Kostka
Mediolan, marzec 2020

Reklama

1 KOMENTARZ

  1. Bardzo dobra relacja, ukazująca prawdziwe życie w kraju dziesiątkowanym zarazą, bez upiększeń i przekłamań. Dzięki, Izabello!!!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko